Dla Dominiki, za
genialny grafomański pomysł i jego realizację.
Hope is wishing something would
happen
Faith is believing something would
happen
Courage is making something happen
Underground nie jest miejscem o którym się śni. Nie jest też
miejscem o którym opowiada się bajki, chyba, że takie, które nie kończą się
szczęśliwie.
Nie, to nie prawda. Moja bajka skończy się szczęśliwie.
Zrobię wszystko, żeby tak się stało i jestem na dobrej drodze. Po długiej
tułaczce po Beneath i kilku nieszczęśliwych tygodniach tułaczki udało mi się
wrócić do Underground. Nikt mnie stąd nie wypędził, ale dużo się zmieniło. Jest
bardzo mało ludzi, została ledwie garstka, resztę ponoć wykończyła rewolucja,
rozpętana przez kogoś z góry, komu nie podobały się prawa rządzące Underground.
Ja uważam, że tak powinno być, tak jest dobrze, żyliśmy tak wiele lat, możemy w
ten sposób żyć dalej. Ja zamierzam tak żyć, bo to jedyne co znam. Mam zamiar
tak żyć i mam zamiar być szczęśliwa. I koniec.
Jestem tu, w swoim domu, mieszkam chyba w największym boksie
jaki kiedykolwiek istniał i na dodatek mam wrażenie, że już go kiedyś
widziałam, choć to niemożliwe. Nie wiem dlaczego umieszczono mnie na piętrze
czerwonych, skoro nigdy nie pozwolono by mi zostać przedstawicielką Góry, nie
nadawałam się do tego i dobrze o tym wiem. Może ta ograniczona liczba osób
mieszkających w Underground wymagała zweryfikowania niektórych poglądów. Nie
wiem jeszcze jaką mają dla mnie rolę. Muszę się wszystkiego dowiedzieć, ale
przez ostatnie dni spotykam tylko lekarzy, którzy nie pozwalają mi nigdzie
wychodzić, tylko wciąż badają mnie i moje nienarodzone dziecko. Ponoć wszystko
z nim w porządku i niedługo pozwolą mi wyjść.
Nie mam nic do roboty w ciągu dnia więc chodzę w tę i z
powrotem w boksie. Krzątam się, chodzę po pokojach. Ze zdumieniem odkrywam, że
na jednym z łóżek wydrapane są słowa: „Wybacz mi. Nie chciałem ci przysporzyć
kłopotów. Nie wiedziałem, a ona była tak podobna…”. Nie rozumiem czemu za
każdym razem, kiedy je czytam widzę twarz swojej przyjaciółki Jeleny, a do tego
jakiegoś zielonookiego mężczyznę, który może zwróciłby moją uwagę, gdyby nie
to, że czuję jakby był moim bratem. Kompletnie tego wszystkiego nie rozumiem.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że znam ten boks. Może
dlatego, że wszystkie boksy w Underground są podobne. Tylko ta jedna sypialnia
jest dziwna. Białe ściany kojarzą mi się z ciepłem i ze szczęściem. Nie wiem
dlaczego, ale za każdym razem kiedy tu wchodzę, robi mi się gorąco, a moje
dłonie wędrują do mojej szyi lub ust. Nie mam pojęcia czemu się tak dzieje, tak
jak nie wiem dlaczego, kiedy tylko zamknę oczy śni mi się lodowy błękit, który
wypełnia wszystko dookoła. Najdziwniejsze jest to, że mimo iż sam kolor jest
zimny, to mnie otacza nieznane ciepło i poczucie bezpieczeństwa.
Czasem nawiedza mnie też zapach. Dziwny, niezidentyfikowany,
zmysłowy i słodki, a jednocześnie mocny, jakby męski. Nie wiem skąd to się
bierze, bo przecież nie mogę znać męskiego zapachu. Zostałam sztucznie
zapłodniona, bo po załamaniu struktury społecznej Underground potrzebuje jak
najwięcej dzieci, a wszystkie komory do ich hodowli były zajęte, zapłodnili
wiec wszystkie kobiety, bo one też mogą nosić dziecko. Jestem szczęśliwa, że
mogę w ten sposób przyczynić się do rozwoju naszego świata, że mogę tak
przysłużyć się mieszkańcom Underground.
Światła powoli przygasają, łykam kolejną porcję pigułek,
ostatnią dzisiaj i szykuję się do spania. Wchodzę pod prysznic. Uwielbiam wodę
spływającą po moim ciele, zawsze ją lubiłam, ale teraz coś jest inaczej. Kiedy
słyszę jej szum znów otacza mnie lodowy błękit, znów robi mi się gorąco, a
przed oczami pojawia mi się zamazana twarz, nie widzę szczegółów, nie widze
konturów, jest nieostra, wyróżnia się tylko cudowny uśmiech, którego nie
kojarzę. Kolana mi miękną. Muszę się trzymać ściany, żeby nie upaść. Dzieje się
coś dziwnego - moje serce przyspiesza, mój oddech staje się płytszy, a moje
dłonie wędrują bezwiednie na moją talię, potem na ramiona, żeby na końcu otulić
moją twarz. Wszystko dzieje się tylko kiedy go widzę i powoli dochodzę do
wniosku, że musze o tym porozmawiać z lekarzami. Śnię na jawie, a moje ciało
robi coś, czego nie powinno. Postanawiam, że zajmę się tym później i przyglądam
się jeszcze zamazanej twarzy. Wiem, że to sen, to musi być sen, a skoro to sen,
to jest on, to jakiś chłopak, mężczyzna moich marzeń. Ciekawi mnie czy go tu
spotkam. Babcia kiedyś wspominała, że sny bywają prorocze… Może ten będzie...
Zatracam się w rozmyślaniach o nim, ale tylko na chwilę,
potem trzeźwieję, szybko zakręcam wodę i wychodzę spod prysznica. Zimne
powietrze w łazience wyrywa mnie z amoku, a jego twarz się rozpływa.
Wycieram się szybko i zakładam piżamę. Kładę się do łóżka,
zamykam oczy i natychmiast otacza mnie jasny błękit i cudowne uczucie ciepła.
Jestem szczęśliwa…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!