N.
Wszyscy poszli. Jestem sama w swojej komnacie. Nagle drzwi
się otwierają i wchodzi on. Jego oczy nie mówią nic dobrego. Zaczynam sie bać.
Jesteśmy zupełnie sami i wiem, że nikt mi nie pomoże i boję się tej samotności
mimo, że to ja jestem u siebie, mimo, że wiem skądś, że magia tego miejsca
osłabia jego moce, a wzmacnia moje. Boję się jego wzroku, tego, co w nim widzę,
choć nie jestem pewna co to jest...
Nie odzywa się, tylko robi krok w moja stronę, a ja
odruchowo się cofam. Drugi krok. Ściąga brwi i wpatruje się we mnie. Znowu się
cofam. Czuję, że nie powinniśmy być zbyt blisko, nie pasujemy do siebie, nie
możemy łamać magii naszych żywiołów, nie powinniśmy się bratać z innymi ponad
to, na ile jest to konieczne do wypełnienia misji. On jednak zdaje się tego nie
widzieć. Ciemne oczy utkwił w moich i widzę, że nie odpuści, dopóki nie
dostanie dokładnie tego, po co tu przyszedł. Kolejny krok i jeszcze jeden i
jeszcze...
Cofam się, aż już nie mam gdzie uciec. Moje plecy opierają
się o lodową ścianę, kiedy on podchodzi tak blisko, że jego ciężkie buty
ocierają się o moje bose stopy. Pochyla się w moją stronę tak, jak to niedawno
zrobił Assan, ale w jego wzroku jest coś innego, to niepohamowane pragnienie,
jakaś żądza, ale nie wiem czego. Wyciąga rękę.
Teraz jestem pewna, że będzie chciał mnie skrzywdzić, że
zapragnął mocy więcej niż jednego żywiołu. Nie wiem czy może ją uzyskać, ale
wiem, ze tylko on, on albo inny Żywioł może mnie zabić. Boję się, ale nie mogę
się ruszyć. Wiem, że nie mam gdzie uciec, że jeśli wezwę Assana, to on i tak
nie zdąży tu przybyć zanim on zmiecie mnie z powierzchni ziemi. Wiem, że jeśli
tego chce, to i tak mnie dopadnie.
Od początku mu nie ufałam, od początku czułam, że oni będą chcieli przejąć władzę
nad wszystkimi żywiołami. Dlatego trochę bałam się na początku naszego
wspólnego spotkania. Dlatego wahałam się. Nie liczyłam się z tym, że będę
musiała tu zostać sama z jednym z nich.
Spoglądam mu w oczy. Pragnienie. Zachłanny ogień... Wydaje
im się, że wszystko jest tylko dla nich, że mogą to niszczyć jak chcą...
Prosiłam Assana, żeby
mnie z nim nie zostawiał, ale on musiał, a teraz... Moje serce tłucze się w
piersi. Zaciskam dłonie na sukience, żeby on nie widział, że się boję.
Patrzę mu w oczy, jego ręka jest coraz bliżej. Jego oczy
wciąż utkwione w moich, usta ściągnięte, brwi niemal złączone, każdy mięsień
napięty do granic. Już zaraz mnie dotknie, zaraz mnie zabije...
Czekam na jakieś uderzenie, na atak, na przejaw agresji, ale
on tylko opiera dłoń o ścianę. Wzdryga sie z zimna, ale nie cofa jej. Czuję,
jak lód topi się pod jego dotykiem, a ciepłe krople spływają po moim ramieniu.
Przenosi na chwilę wzrok moja szyję, a potem niżej, na pierś w okolice serca.
Jestem pewna, że zaraz mnie zabije, że szuka odpowiedniego momentu żeby zadać cios.
- Widzisz, Lani… - chrypi.
Zamieram, kiedy odpycha się od ściany, a jego dłoń wędruje w
kierunku mojej szyi.
- Boisz się. - jego szorstki głos jest nieprzyjemny, drga w
nim dziwna nuta.
Nie pyta. Mówi mi to, widzi, musi to widzieć...
Czeka chwilę na odpowiedź, ale ja tylko patrzę mu w
oczy.
- Dobrze, że się boisz, powinnaś.
Jego oczy robią sie jeszcze ciemniejsze, kiedy zbliża sie do
mnie, kiedy jego palce dotykają mojej szyi, zbyt delikatnie jak na to, co chce
mi zrobić. Widzę jak przymyka oczy, jakby mu to sprawiało przyjemność.
- Znam to… - szepcze – I wiem, że ty też to znasz, wiem, że to
pamiętasz….
Przez chwilę czuję gorąco ognia na własnej skórze. To
niesamowite uczucie da kogoś, kto na co dzień ma do czynienia z lodem.
Rozchylam lekko usta, żeby zaczerpnąć więcej powietrza, a wtedy on wydaje z siebie
gardłowy pomruk.
- Wiem, że ty też tego pragniesz. – jego głos drażni moje ciało
prawie tak samo, jak dotyk.
Kręcę głową, a on łapie mnie mocno za ramiona i przyciska do
ściany.
- Przyznaj się. Przyznaj się sama przed sobą! – warczy – Pragniesz
mnie, chcesz tego tak, jak ja… - przesuwa wierzchem dłoni po moim policzku, szyi,
dekolcie i w dół aż do talii.
Drżę, ale nie jestem pewna czy ze strachu czy pod wpływem jego
dotyku. Nie umiem racjonalnie myśleć, nie w tej chwili. Jestem przerażona, a jednocześnie
jego słowa wywołują we mnie jakieś dziwne, niezrozumiałe dla mnie uczucia…
Nagle krzyczę z bólu i łapię się za nadgarstek. Moj tatuaż
pali, a w głowie pojawia mi się fragment jednego z praw. Słyszę fragment prawa,
jak zawsze, kiedy robię coś nie tak, ale tym razem nie rozumiem , tym razem to
nie ma sensu....
" Cztery żywioły, każdy inny. Cztery żywioły jednością
silne. Cztery żywioły podzielone, żeby nikt nie mieszał tego, czego mieszać nie
wolno… Ogień i lód, powietrze i woda mogą trwać obok siebie, nie mogą trwać
razem… "
Razem? Jakie razem? Nie ma żadnego razem!
Dalej już nie słyszę, bo patrzę przerażona na niego. Siedzi
wściekły na podłodze i trzyma się za pierś. Dyszy ciężko. Patrzy na mnie, jakby
chciał mi coś powiedzieć, ale wybiera milczenie... I dobrze.
Przyglądam mu się przez jakiś czas. On nie odrywa wzroku od
mojej twarzy. Milczymy, jesteśmy jakby zaklęci w tej chwili. Nie ruszamy się, nie
odzywamy, tylko badamy, sprawdzamy samych siebie i siebie nawzajem. W końcu on
wali pięścią w podłogę tak, że lód pęka i muszę natychmiast użyć swoich mocy
żebyśmy nie spadli na dół. Kiedy kucam kolo niego i dotykam podłogi, przygląda
mi się uważnie, śledzi linie lodu, które posyłam, żeby wzmocnić strop. Potem
znowu patrzy mi w oczy, a ja nie wiem czy mam uciekać czy mu pomagać, nie wiem
co go tak rozzłościło, nie mam pojęcia. Wyciągam rękę w jego kierunku, ale on
podrywa sie z ziemi i biegnie do drzwi.
- Zostaw mnie! - wrzeszczy, a ja słucham jego prośby choć
czuję, że powinnam zrobić coś dokładnie przeciwnego.
Słyszę tylko jak wybiega z zamku i odpala ten okropny
motocykl i odjeżdża. Opadam na podłogę i wsuwam dłoń w ciepła kałużę stopionego
lodu, cieplej wody, która została w miejscu gdzie siedział, w miejscu gdzie
ogień spotkał lód. Zamrażam go z powrotem, a kiedy to robie czuję znów
pieczenie w tatuażu na nadgarstku. Spoglądam na niego i z przerażeniem
stwierdzam, że się zmienił....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!