Me

Me

czwartek, 29 sierpnia 2013

Żywioły: Powietrze 8 - Ona i on




N.

Wszyscy poszli. Jestem sama w swojej komnacie. Nagle drzwi się otwierają i wchodzi on. Jego oczy nie mówią nic dobrego. Zaczynam sie bać. Jesteśmy zupełnie sami i wiem, że nikt mi nie pomoże i boję się tej samotności mimo, że to ja jestem u siebie, mimo, że wiem skądś, że magia tego miejsca osłabia jego moce, a wzmacnia moje. Boję się jego wzroku, tego, co w nim widzę, choć nie jestem pewna co to jest...
Nie odzywa się, tylko robi krok w moja stronę, a ja odruchowo się cofam. Drugi krok. Ściąga brwi i wpatruje się we mnie. Znowu się cofam. Czuję, że nie powinniśmy być zbyt blisko, nie pasujemy do siebie, nie możemy łamać magii naszych żywiołów, nie powinniśmy się bratać z innymi ponad to, na ile jest to konieczne do wypełnienia misji. On jednak zdaje się tego nie widzieć. Ciemne oczy utkwił w moich i widzę, że nie odpuści, dopóki nie dostanie dokładnie tego, po co tu przyszedł. Kolejny krok i jeszcze jeden i jeszcze...
Cofam się, aż już nie mam gdzie uciec. Moje plecy opierają się o lodową ścianę, kiedy on podchodzi tak blisko, że jego ciężkie buty ocierają się o moje bose stopy. Pochyla się w moją stronę tak, jak to niedawno zrobił Assan, ale w jego wzroku jest coś innego, to niepohamowane pragnienie, jakaś żądza, ale nie wiem czego. Wyciąga rękę.
Teraz jestem pewna, że będzie chciał mnie skrzywdzić, że zapragnął mocy więcej niż jednego żywiołu. Nie wiem czy może ją uzyskać, ale wiem, ze tylko on, on albo inny Żywioł może mnie zabić. Boję się, ale nie mogę się ruszyć. Wiem, że nie mam gdzie uciec, że jeśli wezwę Assana, to on i tak nie zdąży tu przybyć zanim on zmiecie mnie z powierzchni ziemi. Wiem, że jeśli tego chce, to i tak mnie dopadnie.
Od początku mu nie ufałam, od początku  czułam, że oni będą chcieli przejąć władzę nad wszystkimi żywiołami. Dlatego trochę bałam się na początku naszego wspólnego spotkania. Dlatego wahałam się. Nie liczyłam się z tym, że będę musiała tu zostać sama z jednym z nich.
Spoglądam mu w oczy. Pragnienie. Zachłanny ogień... Wydaje im się, że wszystko jest tylko dla nich, że mogą to niszczyć jak chcą...
 Prosiłam Assana, żeby mnie z nim nie zostawiał, ale on musiał, a teraz... Moje serce tłucze się w piersi. Zaciskam dłonie na sukience, żeby on nie widział, że się boję. 
Patrzę mu w oczy, jego ręka jest coraz bliżej. Jego oczy wciąż utkwione w moich, usta ściągnięte, brwi niemal złączone, każdy mięsień napięty do granic. Już zaraz mnie dotknie, zaraz mnie zabije... 
Czekam na jakieś uderzenie, na atak, na przejaw agresji, ale on tylko opiera dłoń o ścianę. Wzdryga sie z zimna, ale nie cofa jej. Czuję, jak lód topi się pod jego dotykiem, a ciepłe krople spływają po moim ramieniu. Przenosi na chwilę wzrok moja szyję, a potem niżej, na pierś w okolice serca. Jestem pewna, że zaraz mnie zabije, że szuka odpowiedniego momentu żeby zadać cios.
- Widzisz, Lani… - chrypi.
Zamieram, kiedy odpycha się od ściany, a jego dłoń wędruje w kierunku mojej szyi. 
- Boisz się. - jego szorstki głos jest nieprzyjemny, drga w nim dziwna nuta. 
Nie pyta. Mówi mi to, widzi, musi to widzieć...
Czeka chwilę na odpowiedź, ale ja tylko patrzę mu w oczy. 
- Dobrze, że się boisz, powinnaś. 
Jego oczy robią sie jeszcze ciemniejsze, kiedy zbliża sie do mnie, kiedy jego palce dotykają mojej szyi, zbyt delikatnie jak na to, co chce mi zrobić. Widzę jak przymyka oczy, jakby mu to sprawiało przyjemność.
- Znam to… - szepcze – I wiem, że ty też to znasz, wiem, że to pamiętasz….
Przez chwilę czuję gorąco ognia na własnej skórze. To niesamowite uczucie da kogoś, kto na co dzień ma do czynienia z lodem. Rozchylam lekko usta, żeby zaczerpnąć więcej powietrza, a wtedy on wydaje z siebie gardłowy pomruk.
- Wiem, że ty też tego pragniesz. – jego głos drażni moje ciało prawie tak samo, jak dotyk.
Kręcę głową, a on łapie mnie mocno za ramiona i przyciska do ściany.
- Przyznaj się. Przyznaj się sama przed sobą! – warczy – Pragniesz mnie, chcesz tego tak, jak ja… - przesuwa wierzchem dłoni po moim policzku, szyi, dekolcie i w dół aż do talii.
Drżę, ale nie jestem pewna czy ze strachu czy pod wpływem jego dotyku. Nie umiem racjonalnie myśleć, nie w tej chwili. Jestem przerażona, a jednocześnie jego słowa wywołują we mnie jakieś dziwne, niezrozumiałe dla mnie uczucia…
Nagle krzyczę z bólu i łapię się za nadgarstek. Moj tatuaż pali, a w głowie pojawia mi się fragment jednego z praw. Słyszę fragment prawa, jak zawsze, kiedy robię coś nie tak, ale tym razem nie rozumiem , tym razem to nie ma sensu....
" Cztery żywioły, każdy inny. Cztery żywioły jednością silne. Cztery żywioły podzielone, żeby nikt nie mieszał tego, czego mieszać nie wolno… Ogień i lód, powietrze i woda mogą trwać obok siebie, nie mogą trwać razem… "
Razem? Jakie razem? Nie ma żadnego razem!
Dalej już nie słyszę, bo patrzę przerażona na niego. Siedzi wściekły na podłodze i trzyma się za pierś. Dyszy ciężko. Patrzy na mnie, jakby chciał mi coś powiedzieć, ale wybiera milczenie... I dobrze.
Przyglądam mu się przez jakiś czas. On nie odrywa wzroku od mojej twarzy. Milczymy, jesteśmy jakby zaklęci w tej chwili. Nie ruszamy się, nie odzywamy, tylko badamy, sprawdzamy samych siebie i siebie nawzajem. W końcu on wali pięścią w podłogę tak, że lód pęka i muszę natychmiast użyć swoich mocy żebyśmy nie spadli na dół. Kiedy kucam kolo niego i dotykam podłogi, przygląda mi się uważnie, śledzi linie lodu, które posyłam, żeby wzmocnić strop. Potem znowu patrzy mi w oczy, a ja nie wiem czy mam uciekać czy mu pomagać, nie wiem co go tak rozzłościło, nie mam pojęcia. Wyciągam rękę w jego kierunku, ale on podrywa sie z ziemi i biegnie do drzwi. 
- Zostaw mnie! - wrzeszczy, a ja słucham jego prośby choć czuję, że powinnam zrobić coś dokładnie przeciwnego.
Słyszę tylko jak wybiega z zamku i odpala ten okropny motocykl i odjeżdża. Opadam na podłogę i wsuwam dłoń w ciepła kałużę stopionego lodu, cieplej wody, która została w miejscu gdzie siedział, w miejscu gdzie ogień spotkał lód. Zamrażam go z powrotem, a kiedy to robie czuję znów pieczenie w tatuażu na nadgarstku. Spoglądam na niego i z przerażeniem stwierdzam, że się zmienił....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!