Pamiętam ten dzień lepiej niż jakikolwiek inny, choć bardzo
chciałbym o nim zapomnieć.
Otworzyłem oczy. Pogoda była okropna. Deszcz bębnił w okna,
słońca nie było widać. Było szaro i ponuro, a właśnie nadeszła sobota, dzień
wolny od zajęć z Adamem. Dzień, który lubiliśmy z Darrenem spędzać na wygłupach
na dworze, ale ze względu na pogodę. Dziś było to niemożliwe. Zawsze mogliśmy
się skupić na podrywaniu dziewczyn. Obu nam wychodziło to całkiem nieźle.
Darren był przystojny. Chyba. Nie wiem, nie znam się na facetach. Wiem tylko,
że zacząłem porządnie ćwiczyć, kiedy pierwszy raz zobaczyłem jak się rozbiera,
żeby wskoczyć do jeziora. Wszystkie dziewczyny patrzyły na niego z otwartymi
ustami i wcale im się nie dziwiłem. Jego mięśnie robiły wrażenie, a sądząc po
tym, że podobnie reagowały, gdy był ubrany w pełen garnitur, kiedy widziały tylko
jego twarz, musiał być zabójczo przystojny. Może i tak. Jasne włosy, jasna
cera, jasnoniebieskie oczy, idealnie prosty nos i mocno zarysowana szczęka
zgrywały się idealnie w harmonijną całość. U mnie wiecznie coś było nie tak. A
to odstające uszy, a to piegi na nosie. Proporcje twarzy też miałem nie takie. Może
po części dlatego nigdy nie wierzyłem, że jakakolwiek dziewczyna zwróci na mnie
uwagę tak na serio. Naprawdę, na zawsze.
Wstałem i powlokłem się do łazienki, żeby się obmyć. Po
chwili wyszedłem i ubrałem się. Na głowę wcisnąłem kapelusz, naciągając go
mocno na oczy. Dzięki niemu czułem się pewniej, bo maskował proporcje mojej
twarzy i trochę przykrywał odstające uszy. Dobrze widoczne były tylko moje
usta, które kobietom podobały się chyba bardziej niż usta Darrena. Były
pełniejsze, wiecznie wygięte do góry w zapraszającym uśmiechu. Tak, wiedziałem,
że to działa na dziewczyny. Tak, jak zawsze instynktownie wyczuwałem co
powiedzieć, żeby kolana im się ugięły i żeby nie chciały już rozmawiać z nikim
innym. Lubiłem flirtować. Fajna rozrywka. Po prostu.
Wyszedłem z pokoju i powlokłem się do jadalni. Adam i Darren
siedzieli już przy stole.
- Chyba na dwór nie pójdziemy – mruknął z niezadowoleniem
Darren.
Pokręciłem głową, usiadłem przy stole i zacząłem sobie robić
kanapkę.
- To ci robimy? – zapytał Darren wesoło.
Jakoś nie miałem na nic ochoty, ale jego entuzjazm mnie
rozbudził.
- Jedziemy do Vegas – powiedziałem – Tam muszą być jakieś
fajne dziewczyny.
- Wolałbym, żebyście dziś zostali – powiedział Adam. – Mam
dziwne przeczucie, że ten dzień może się źle skończyć.
Wzruszyliśmy ramionami i zniknęliśmy w portalach
przestrzeni. Jak zwykle nie umawialiśmy się gdzie konkretnie idziemy, licząc na
to, że w końcu się znajdziemy i będziemy mogli się pochwalić sobie nawzajem
swoimi kobiecymi zdobyczami. Każdą z dziewczyn przeliczaliśmy na punkty,
liczyła się uroda, strój, atrakcyjność… Najładniejsza z nich dostawała nagrodę
w postaci wieczoru z nami dwoma. Czasem zaszczycaliśmy ją pocałunkiem, czasem
nie.
W naszym konkursie punktowym za zwyczaj wygrywałem ja.
Zresztą, wszystkie jego dziewczyny przechodziły na „moją stronę”, kiedy tylko
się odezwałem. Nie koniecznie mi się to podobało, bo czasem Darren robił mi psikusa
i przyprowadzał jakąś wyjątkowo napaloną, za to koszmarnie brzydką dziewczynę,
która za wszelką cenę chciała mnie zaciągnąć do łóżka. Tak zrobił ostatnio.
Dziś miał być czas mojej zemsty.
Wyszedłem z portalu w jednym z kasyn. Rozejrzałem się po
sali ale nie zobaczyłem Darena. Za to po lewej stała całkiem ładna blondynka.
Uśmiechnąłem się do niej, ale odwróciła wzrok. Potraktowałem to jak wyzwanie.
Nie podobałem jej się. Nie dziwiło mnie to specjalnie. Większość z nich tak
reagowała z początku. Przesunąłem kapelusz na tył głowy, żeby mogła zobaczyć
moje oczy i podszedłem do niej od tyłu.
- Witaj - powiedziałem.
Odwróciła się gorączkowo rozglądając się i usilnie szukając
kogoś poza mną. Spojrzała mi w oczy i już wiedziałem, że jest moja. Uśmiechnęła
się niepewnie i wsunęła dłoń w moją wyciągniętą rękę. Znowu mi się udało. Głos
i oczy. To był zestaw, który działał na każdą. Bez wyjątku.
Poprowadziłem ją do wyjścia i weszliśmy do innego kasyna.
Chciałem znaleźć Darrena. Nie zajęło mi to długo. Stał jak zwykle na środku
sali, otoczony grupką dziewczyn. Nie wszystkie były ładne i zgrabne, ale on się
tym nie przejmował. Chyba planował pójść na ilość tym razem.
Poczułem dziwne ukłucie w sercu. Rozejrzałem się. W rogu
sali siedział paskudny mężczyzna. Nie zwracał na mnie uwagi. Wzrok miał
wlepiony w Darrena. Nie podobało mi się to.
Pociągnąłem moją towarzyszkę na środek sali i przez chwilę
przyglądałem się z bliska, jak Darren zabawia dziewczyny, prężąc mięśnie. Nigdy
nie potrafił rozmawiać z kobietami. Liczył tylko na ładną buzię i ciało. Trochę
mi go było żal i chciałem mu kiedyś nawet udzielić korepetycji ze sztuki
podrywania, ale zbył mnie twierdząc, że mój sukces opiera się wyłącznie na niezwykłej
mocy, którą posiadałem, na moim głosie.
- Cześć – powiedziałem cicho.
Wszystkie dziewczyny spojrzały na mnie i natychmiast
straciły zainteresowanie Darrenem otaczając mnie ciasnym kołem. Darren odwrócił
się wściekły.
- Mogłeś mi dać więcej czasu! – powiedział, a po chwili
zniknął w portalu przestrzeni.
Wzruszyłem ramionami i zacząłem rozmawiać z
dziewczynami. Nagle poczułem coś dziwnego. Moje stopy odrywały się
naprzemiennie od podłoża. Nogi mnie gdzieś niosły. Same. Nie! Nie chciałem tam
iść. Dziewczyny patrzyły na mnie zdziwione, bo zniknąłem bez słowa. Chciałem
wrócić, ale nie mogłem. Cholera! Ogarnęło mnie przerażenie. Zbliżałem się do
tego obrzydliwego faceta. Znów coś zakuło mnie w sercu. Usiadłem przy jego
stoliku. Serce waliło mi w piersi tak mocno, że bałem się, że za chwilę
wyskoczy. Oddech mi przyspieszył. Chciałem wstać i uciec, ale nie mogłem.
Chciałem krzyczeć, ale nie mogłem. Chciałem się nawet rozpłakać, ale nie
potrafiłem. Jego usta rozciągnęły się w okropnym grymasie, który chyba miał być
złowieszczym uśmiechem. Przełknąłem głośno ślinę. Już wiedziałem, że Adam miał
rację. Nie wiedziałem tylko jak ogromny błąd popełniłem olewając treningi i
wychodząc dzisiaj z domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!