Jill faktycznie przychodzi do mnie po obiedzie. Po jej minie
widzę, że nie wyglądam najlepiej. Rozmawiamy dość długo. Próbuje ze mnie wyciągnąć
kto mnie tak urządził, ale jej nie mówię. Robin musiał jej powiedzieć, że to
dziewczyna, bo pyta mnie o to wprost.
- Jelena? – mówi – to mogła być tylko ona.
Odwracam wzrok, ale nic nie mówię. Dopiero po chwili, kiedy
czuję na sobie ostry wzrok Jill, przypominam sobie, że jeśli się nie odezwę,
ona uzna, że zgadła.
- Nie..
- Za późno – mówi Jill – To ona.
- Nie mów Robinowi… - proszę ją.
Kręci głową, ale się nie odzywa. Wstaje.
- Muszę iść.
Mam wrażenie, ze coś jej chodzi po głowie, ale nie zdążam
zapytać co, bo szybko wybiega zostawiając mnie samą. Robin jeszcze nie wrócił
więc leżę bezczynnie na łóżku i liczę rysy na skalnym suficie. Jest ich
osiemnaście. Nie wiem dlaczego wydaje mi się to dziwne. Muszę iść do łazienki.
Powoli podnoszę się na łóżku i opuszczam nogi na ziemię. Potem wstaję i wlokę
się do łazienki. Jest znacznie większa niż w boksie moich rodziców. Zamykam się
od środka. Mam ochotę na kąpiel. Rozbieram się, wchodzę pod prysznic i puszczam
wodę. Z rozkoszą odkrywam, że Góry chyba nie dotyczy dwuminutowe ograniczenie
długości prysznica. Stoję pod nim przez kilkanaście minut. Woda opływa moje
posiniaczone, zmęczone ciało. Wychodzę i czuję się znacznie lepiej. Spoglądam w
lustro, bo o dziwo jest w łazience. Wyglądam okropnie. Jestem cała spuchnięta i
sina. Narzucam na siebie biały szlafrok, który wisi gdzieś z boku i wychodzę.
Prawie wpadam na Robina, który stoi tuż za drzwiami ze śrubokrętem w ręku.
- Co się dzieje? – pytam widząc przerażenie na jego twarzy.
- Wszystko w porządku? – zachowuje się jakby nie usłyszał
pytania.
Kiwam głową.
- Pewnie. Poszłam się tylko wykąpać. Robin bierze głęboki
oddech i przytula mnie mocno.
- Długo tam siedziałaś. Myślałem, że coś się stało…
Zaczynam się śmiać. To po to mu ten śrubokręt. Chciał się do
mnie dostać.
- Marna wymówka na podglądanie dziewczyny. – mówię
ironicznie.
Robin łapie mnie za ramiona i odsuwa od siebie, żeby
spojrzeć mi w oczy.
- Chętnie bym cię podglądnął, ale nie wyglądasz teraz
najlepiej, więc poczekam. – uśmiecha
się.
Przytulam się do niego. Na wpół rozpięta czerwona koszula
ukazuje fragment nagiej skóry. Tam przykładam policzek. Lubię to ciepło. Lubię,
kiedy ogarnia mnie powoli w całości.
Kolejne dni wyglądają podobnie. Ranki spędzam z Robinem,
popołudnia z Jill. Czuję się co raz lepiej i co raz więcej chodzę po boksie
Robina. Ma trzy sypialnie i salon z kuchnią. Przy każdej sypialni jest
oddzielna łazienka. Jego sypialnia jest inna niż pozostałe dwie. Ściany ma
bielone. Nie wiem w jaki sposób, ale są białe. Nie ma na nich ani rysy. Są
gładziutkie. Ma tam wieczny bałagan. Łóżko nigdy nie jest pościelone, a ubrania
nigdy nie są wrzucone do zsypu. Robię to za niego, bo mi się nudzi. Zawsze mi
za to dziękuje, kiedy wraca.
Tej nocy mam koszmary. Śni mi się, że Jelena znów na mnie
napada. Wczoraj w lustrze wyglądałam już normalnie. Jeszcze trochę bolą mnie
żebra i kostka ale właściwie mogłabym już wrócić do pracy. Na widok Jeleny
serce mi przyspiesza, czuję przerażenie. Nie chcę znów czuć się jak inwalidka. Zaczynam
krzyczeć, bo nie chcę znowu wyglądać jak upiór. Zaczynam się trząść. Zrywam się
z łóżka. I biegnę w stronę drzwi. Chcę uciekać. W salonie wpadam na Robina,
który chyba usłyszał moje wrzaski i jak zwykle biegnie na ratunek. Nic nie
mówi, tylko przytula mnie mocno. Mój policzek przykleja się do jego nagiej
skóry. Jak zawsze śpi w samych spodniach, więc od pasa w górę jest nagi.
Przesuwam palcami po jego żebrach. Czuję jak mięśnie mu się napinają. Lubię,
kiedy nie ma na sobie koszuli. Pochyla się, odgarnia mi włosy i całuje mnie
delikatnie w szyję. Zapominam o koszmarach, zapominam o Jelenie i o całym
świecie. Już się nie trzęsę. Interesuje mnie tylko to, co on robi. Przeszywa
mnie niesamowite uczucie. Nigdy nie czułam się tak cudownie. Poniżej pępka
kurczy mi się chyba wszystko w środku. Kurczy i rozkurcza. Nie chcę, żeby
przestawał, chcę, żeby tak było już zawsze. Zarzucam mu ręce na szyję i przyciągam
go mocniej do siebie.
- Jolie… - mruczy prosto w moją szyję.
Nie, nie przerywaj, nie przestawaj. Chcę, żebyś mnie
całował. Chcę, ale nic nie mówię. Robin podnosi głowę i patrzy mi w oczy.
- Uważaj, bo nie wytrzymam do czasu aż wyzdrowiejesz…
Mam to w nosie. Jak dla mnie to już wyzdrowiałam. Jeśli on
uważa inaczej, to może sobie nie wytrzymywać. Chcę, żeby mnie pocałował, ale
nie wiem jak mu to powiedzieć. Rozważam kilka opcji, ale wszystkie brzmią
głupio, więc się nie odzywam. Patrzę mu tylko w oczy. Mam nadzieję, że coś z
nich wyczyta, ale on nic nie robi. Cholera! Przyzwoity do granic możliwości.
Ściskam go mocniej i przyciągam do siebie.
- Chrzanić to! – słyszę.
Jego ręce zaciskają się mocniej wokół mojego ciała. Podnosi
mnie do góry. Koszulka na ramiączkach, w której śpię odsłania dużo ciała. Robin
całuje mój goły obojczyk i przesuwa wargami po szyi. Przeszywa mnie cudowny
dreszcz, rozchylam usta i szybko łapię oddech. Serce wali mi jak oszalałe. Chcę
więcej! Robin przesuwa nosem po mojej szczęce i całuje kącik moich ust. Znów
się odsuwa i patrzy na mnie przez chwilę. Ta chwila jest o wiele za długa,
mimo, ze tak naprawdę nie trwało to dłużej niż pół sekundy. Nie zdążyłam nawet
nic pomyśleć, kiedy jego usta znalazły się na moich.
Tak! Ciepłe, miękkie, wilgotne usta. Cudowne uczucie. Robin
przechyla głowę na bok i zaczyna poruszać
wargami. Początkowo nie wiem co robić i
on chyba też nie, bo to wszystko jest strasznie niezgrabne, ale po chwili
dopasowuję się do jego rytmu i jest cudownie. Jeśli pocałunek Iana był
przyjemny to to jest coś niesamowitego. Każda część mojego ciała reaguje na
jego ruchy. Każda komórka chce się do niego zbliżyć. Jeśli seks jest choć
trochę podobny do tego, to nic dziwnego, że ludzie jednak to robią.
Czuję kołysanie. Robin gdzieś idzie, ale nie przerywa
pocałunku. Słyszę otwierane drzwi. Po chwili siada na łóżku. Ja znajduję się na
jego kolanach. Otwieram lekko oczy i widzę białe ściany. Jestem u niego w
sypialni. Robi mi się gorąco i zaczynam się denerwować. Nie wiem dlaczego.
Dobrze nam idzie. Prostuję plecy i przyciskam usta mocniej do niego. Słyszę jak
mruczy z zadowoleniem i wsuwa się głębiej na łóżko. Siedzę bokiem do niego. Nie
jest mi wygodnie. Opieram ręce na jego ramionach. Nasze usta na chwilę odrywają
się od siebie. Robin patrzy na mnie zdziwiony, ale ja tylko przesiadam się,
żeby być przodem do niego, siadam okrakiem na jego kolanach. Uśmiecha się i
przyciąga mnie do siebie. Znów mnie całuje. Zamykam oczy i oddaję się mu
całkowicie. Jego ręce przesuwają się po moich plecach i wplatają w moje włosy.
Ja obejmuję jego szyję, potem kładę dłonie na ramionach. Co raz mocniej na
niego napieram, aż w końcu traci równowagę i opada plecami na łóżko, a ja
ląduję na nim. Zaczynam się śmiać. On też. Po chwili nam przechodzi. Kładę się
koło niego i uśmiecham się lekko. On patrzy mi w oczy i bawi się moimi włosami.
- Nie masz mi tego za złe? - pyta.
Kręcę głową.
- Było fajnie. – mówię nonszalancko. Mam na myśli, że było
cudownie, ale z jakiegoś powodu nie chcę mu tego powiedzieć.
- Lepiej niż z nim? – jego twarz jest napięta.
Mógłby wreszcie skończyć z porównywaniem się do niego. Ma
jakieś kompleksy czy co?
- Robin, Ian nic dla mnie nie znaczy. Nie w tym sensie…
- Odpowiedz na moje pytanie, proszę… - mówi cicho. Nie
odrywa ode mnie wzroku. Przewracam oczami.
- Tak, było lepiej. Zadowolony?
Uśmiecha się szeroko.
- Jeszcze raz? – patrzy na mnie z nadzieją.
- Przestań mnie o to pytać! Zostałam twoja dziewczyną z
własnej woli, gdybym nie chciała żebyś mnie dotykał, powiedziałabym nie.
Robin kręci głową.
- Tak, wiem, że nie tego cię nauczyła mama, ale może ja mam
jakiś defekt, nie wiem. Lubię, kiedy jesteś delikatny i czuły i kiedy pozwalasz
mi o różnych rzeczach decydować, ale czasem chcę, żebyś był facetem z
Underground, który robi co chce i kiedy chce. Nie możesz przerzucać każdej
decyzji na mnie, bo mnie zamęczysz!
- A skąd ja mam wiedzieć kiedy czego chcesz.
Wzruszam ramionami.
- Nigdy cię nie zrozumiem….
- A miałeś nadzieję, ze ci się to uda? W Overhead ponoć
mówili, że kobiet nie da się zrozumieć.
- Ale ja muszę wiedzieć czego chcesz, nie chcę, żebyś
myślała o mnie źle.
Wzdycham. Kiedy on w końcu zrozumie?
- Doskonale ci poszło bez wskazówek. Dokładnie o to mi
chodziło. – uśmiecham się i kładę mu dłoń na policzku. Jest szorstki od
zarostu.
- Chciałaś, żebym cię pocałował? Wystarczyło powiedzieć!
- Nie wiedziałam jak… - mówię cicho – poza tym dzięki temu
dowiedziałam się, że jednak potrafisz zrobić coś bez mojego polecenia. – Całuję
go w policzek. Krótkie włoski kłują mnie w usta, ale w ogóle mi to nie
przeszkadza.
- Jolie, czego ty właściwie chcesz? Bo z jednej strony
chcesz swobody, uważasz, że cię ograniczam i wpycham nos w nieswoje sprawy, a z
drugiej jak cię pytam czego chcesz, mówisz, że mam przestać. – przesuwa mi
palcem po ustach. – Jak mam się zachowywać?
O matko! Facet. Normalnie typowy facet. Moja mama też
wiecznie na to narzekała. Mówisz, a ten nie rozumie. Mówisz drugi raz, rozumie
jeszcze mniej.
- Chcę, żebyś był sobą. Chcę poznać prawdziwego Robina,
który się nie kontroluje na każdym kroku i nie stara się wpasować w ogólnie
przyjęte standardy. Chcę wiedzieć kim byś był, gdybyśmy mieszkali w Overhead i
nie byłoby zakazów dotykania. Chcę, żebyś był spontaniczny, żebyś się nie
zastanawiał nad każdą odpowiedzią przez godzinę zanim zdecydujesz się otworzyć
usta, chcę żebyś robił to, na co w danej chwili masz ochotę. Jeśli mi się to
nie będzie podobało, powiem ci. Chcę, żebyś mówił co czujesz i czego chcesz…
- Nie gadaj tyle! - przerywa mi i pochyla się nade mną, żeby
znowu mnie pocałować. Nasze usta łączą się i znów jest cudownie. Przez chwilę
nie mogę złapać oddechu.
Zrozumiał! Bingo. Przyciągam go mocniej do siebie, a on przestaje
mnie całować, odsuwa się i patrzy na mnie.
A jednak nie zrozumiał…
- O to ci chodzi?
Przewracam oczami.
- Było dobrze dopóki się nie zapytałeś czy o to mi chodzi.
Uwierz, że jestem w stanie dać ci znać, że czegoś nie chcę. Umiem mówić i mam
dwie sprawne ręce. – macham mu przed nosem.
Robin kręci głową. Łapie mnie za nadgarstki i przyciska je
do materaca po bokach mojej głowy.
- Rąk już nie masz – mruczy – a za chwilę nie będziesz miała
ust…
Uśmiecham się.
- Chcesz mi coś powiedzieć? – pyta z zawadiackim uśmiechem
na twarzy.
Śmieję się i kręcę głową.
Pochyla się nade mną i znów zaczyna mnie całować. Tym razem
jest bardziej zdecydowany, nieco brutalniejszy, ale podoba mi się to. Oddaję
pocałunek, a on znów mruczy z zadowoleniem.
Spędzamy tak pół nocy. Na przemian całując się i przytulając
i rozmawiając o moich i jego potrzebach. Dowiaduję się, że on chciałby, żebyśmy
spali razem, w jednym łóżku. Mówi, że lubi mój zapach i dotyk mojej skóry i że
będzie spał spokojniej, jeśli będę koło niego. Nie będzie się bał, ze coś mi
się może stać. Godzę się na to bez problemu, ale przypominam mu, że jeszcze nic
mu nie obiecałam. Nic na stałe.
Zgodziłam się, bo już raz spaliśmy razem po tym jak
skręciłam kostkę i jak Ian próbował mnie pocałować. Zasnęłam, a on położył się
ze mną w łóżku i nic strasznego się nie stało. Nic poza tym, że jego dłonie od
czasu do czasu błądziły po moim ciele. Nie przeszkadza mi to. Lubię jak mnie
dotyka. Świat się wtedy nie zawalił, to i teraz się nie zawali.
Robin nie posiada się ze szczęścia. Nie może przestać się
uśmiechać i co chwila mi dziękuje. Cieszę się, że wprawiłam go w taki nastrój.
- Już mi nie dziękuj. – mówię w końcu. – Dobrze mi się wtedy
z tobą spało.
Marszczy brwi jakby próbował sobie coś przypomnieć.
- Byłaś nieprzytomna.
- Nie do końca. Wiem, że mnie dotykałeś... – uśmiecham się i
przesuwam palcem po jego ramieniu.
Robin czerwieniej na twarzy.
- Pamiętam to uczucie…
- Jakie? – pyta.
- Taki przyjemny dreszcz, zawsze kiedy mnie dotykasz. –
odwracam od niego wzrok. Nie powinnam mu tego mówić. Rozbudzam jego nadzieję na
więcej.
Robin uśmiecha się i całuje mnie w policzek.
- Powinniśmy się przespać. – mówi i wchodzi pod kołdrę.
Gramolę się koło niego. Chcę się przytulić, ale nie wiem czy
powinnam. Patrzę na niego pytająco.
- Chodź – szepcze i kiwa głową, żebym się zbliżyła.
On leży na plecach, ja obok niego na boku. Kładę mu głowę na
ramieniu. Jest na idealnej wysokości. Słyszę bicie jego serca. Jest mi
wygodnie. Prawie. Zginam nogę w kolanie i oplatam nią jego brzuch. Słyszę, że
serce mu przyspiesza. Kładzie prawą rękę na moim udzie i delikatnie pociera
moje ciało kciukiem. Lewą ręką obejmuje mnie w pasie i przyciska do siebie
całując w czubek głowy.
- Śpij. – mówi - Masz
zakaz koszmarów.
Chcę mu powiedzieć, że przy nim raczej mi nie grożą, ale
jestem tak zmęczona, że odpływam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!