Serce wali mi znacznie mocniej niż powinno. Boję się tego co
mogę usłyszeć, choć jestem niemal pewna, że to nic nie zmieni. Ian nic nie mówi
tylko pochodzi do ekranu i chwilę dłubie coś w urządzeniu poniżej. Marszczę
czoło i mu się przyglądam. Wraca do mnie i siada na łóżku pozwalając bym się
oparła o jego ramię. Plecy mnie już bolą od udawania bezwładnej. Normalnie
podłożyłabym sobie poduszkę pod plecy, ale miałam udawać, że nie wraca mi
władza w kończynach, bo nie chcę, żeby wiedział, że niedługo będę mogła uciec.
Nogi mrowią mnie co raz bardziej i wiem, ze za chwilę będę mogła spokojnie
biegać. Nerwowo przebieram palcami u rąk pod kołdrą. Ian obejmuje mnie
ramieniem i przyciąga bliżej do siebie. Denerwuje mnie to, ale nie mogę nic
zrobić, bo miałam się nie ruszać. Wlepiam wzrok w ekran i staram się zignorować
rosnący niepokój. Ian przesuwa dłonią po moim barku wywołując nieprzyjemne
dreszcze.
Na ekranie pojawia się jakaś dziewczyna. Wchodzi do boksu
Robina. Nie wiem co sie dzieje w środku. Wychodzi dopiero po dłuższym czasie.
Nie widzę jej twarzy więc nie wiem kto to jest. Potem przychodzi inna
dziewczyna. Wiem, że inna, bo ma rude włosy, a nie ciemne. Podobnie jak jej
poprzedniczka ta też wychodzi po jakimś czasie. Taka sytuacja powtarza się
kilka razy. Patrzę na Iana pytająco, bo nie wiem o co mu chodzi.
- Poczekaj… - jego głos nie zwiastuje niczego dobrego.
Znów spoglądam na film. Tym razem Robin żegna dziewczynę w
drzwiach. Widzę, że sztywnieje, gdy ona go obejmuje i całuje w policzek. Film
urywa się chyba chwilę za późno, bo widzę jak Robin delikatnie odsuwa
dziewczynę. Widzę, że jak ona spuszcza głowę, a on kładzie jej rękę na
ramieniu, żeby ją uspokoić. Patrzę na Iana, a on się uśmiecha. Nic nie
rozumiem.
- O co ci chodzi?
- Nie byłaś pierwsza, Jolie… - zaczyna.
- Jeśli myślisz, że nie wiem, że nie ja pierwsza się w nim
zakochałam, to doskonale o tym wiem. – jestem wściekłą i nie umiem tego ukryć.
- Nie o to mi chodzi. – wzdycha i obejmuje mnie mocniej. –
Nie czekał na ciebie nic nie robiąc. Widziałaś sama ile dziewczyn u niego
bywało.
- Bywało, wiem o tym i co z tego? – ta konwersacja zaraz
doprowadzi mnie do szału.
- Myślisz, że po prostu sobie siedzieli i rozmawiali? –
pyta.
Kiwam głową. Oczywiście, że tak myślę. Nawet więcej, jestem
tego pewna! Wiem, że Robin by mnie nie okłamał, bo on po prostu tego nie robi i
koniec. Kocha mnie i od samego początku jest ze mną szczery i to mi się w nim
bardzo podoba. Wie, że robił błędy w życiu, ale mnie nie oszukuje. Czasem nie
mówi mi wszystkiego od razu,. Ale ja też mu wszystkiego od razu nie mówię. To
normalne, bo musielibyśmy spędzić trzy dni na opowiadaniu wszystkiego, całego
naszego życia.
Ian łapie mnie za podbródek i zmusza do spojrzenia na
siebie.
- To niemożliwe. Żaden facet nie powstrzyma się widząc takie
dziewczyny. Żaden. – kładzie nacisk na ostatnie słowo. Nie sposób tego
zignorować.
Wkurza mnie strasznie. Zachowuje się, jakby znał Robina
lepiej ode mnie. Wydaje mu się, że wie o nim wszystko, bo też jest facetem. To
jakiś idiotyzm.
-Mylisz się – mówię to zupełnie spokojnie. Jestem pewna
swego. Pamiętam pierwszy pocałunek z Robinem i wiem, ze kompletnie nie miał
pojęcia co ma robić, zwłaszcza w porównaniu z Ianem. Ianowi przeszkadzałam ja i
moje niedoświadczenie, Robin był kompletnie zagubiony sam z siebie. To samo
było podczas pierwszej nocy, którą spędziliśmy tak naprawdę razem. Ręce mu się trzęsły i głos mu drżał,
choć starał się nie dać tego po sobie poznać, starał się udawać, że doskonale
wie co robi, ale czułam jego zdenerwowanie. Wiedziałam, że boi się każdego
ruchu i jest niepewny tego co powinien robić. Ja też kompletnie nie wiedziałam
co i jak, ale jakoś daliśmy radę. Uśmiecham się na wspomnienie tamtej nocy.
Było cudownie. Naprawdę cudownie…
Dłoń Iana co raz mocniej zaciska się na moim ramieniu.
Patrzę na niego i widzę, że jest co raz bardziej zdenerwowany. Podejrzewam, że
nie podoba mu się to, że mu nie wierzę i że nie jest w stanie w żaden sposób
zniszczyć mojej wiary w Robina i w jego uczucie. Nie jest w stanie zniszczyć
uczucia, którym go darzę.
- Mam jeszcze jedną rzecz – mówi – Znalazłem to w boksie
Abby i Aarona, kiedy sprzątaliśmy w nim…
- Po co w nim sprzątaliście. Przecież nie był jeszcze
potrzebny. – przerywam mu.
Ian wzrusza ramionami i znowu podchodzi do ekranu. Wkłada
kolejny dysk z filmem a ja zaczynam mieć tego dość.
- Czy ty po raz kolejny będziesz próbował mnie przekonać, że
z jakiegoś powodu nie mogę z nim być? – pytam wściekła.
- Nie ja… - wskazuje na ekran.
W oczach stają mi łzy. Każdego się spodziewałam, ale nie
jej. Nie wiem co myśleć. Tęsknię za nią strasznie, a jej widok powoduje, że
przypominam sobie ostatni raz, kiedy byłyśmy razem, noc, w którą zginęła...
- Jolie – zaczyna Abby – Jeśli to oglądasz, to mnie pewniej
już nie ma a ty jesteś na praktykach.
Mylisz się, myślę.
- Spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Nie mogłam dłużej
ukrywać się z Jackiem. Kocham go i dlatego musiałam opuścić Underground i razem
z nim uciec na górę do Overhead.
Zaczynam płakać. Chciała uciec, ale nie zdążyła. Może po to
Jack wtedy przyszedł… Może chciał ją zabrać do Overhead właśnie tamtego dnia.
Chciał ją uratować, ale nie zdążył…
Czuję rękę Iana zaciskającą się na moim ramieniu. Pociera
moją rękę, jakby chciał mnie pocieszyć, ale to nic nie daje. Nie chcę jego
pocieszenia. Czuję jego oddech na policzku. Całuje mnie lekko. Wzdrygam się, a
on się odsuwa i przygląda mi się dziwnie. Nie zwracam na niego uwagi i skupiam
się na mamie.
- Jolie wiem, że niedługo będziesz musiała wybrać kandydata
na męża i wiem, że co najmniej dwóch jest tobą zainteresowanych. Jestem pewna,
że pojawi się ich więcej, ale chciałabym ci opowiedzieć co nieco o Ianie i
Robinie.
Obracam głowę i przyglądam się Ianowi. Domyślam się jaka
będzie konkluzja mojej mamy, skoro tak ochoczo mi to pokazał. Wzdycham i ziewam
przeciągle, bo wiem, że on mnie obserwuje.
- Ian to dobry chłopak – mówi Abby – Ma kompletną fiksację
na twoim punkcie, ale…
Film się urywa. Patrzę na Iana i widzę, że ma w ręku pilota.
- Włącz to dalej – mówię.
Kręci głową. Nie mam wyboru i musze się zdradzić. Rzucam się
przez jego ramię i wyrywam mu pilota z ręki. Włączam film, a pilota wrzucam do
szklanki z wodą stojącej na pobliskim stoliku. Nie będzie działał, wiec obejrzę
film do końca. Ian jest wściekły. Uderza mnie w twarz.
- …ma podobny problem jak twój tata – ciągnie Abby na filmie
– nie lubi jak ktoś mu się sprzeciwia i robi się wtedy… - waha się chwilę –
nieprzyjemny.
Rozcieram policzek, bo mnie piecze.
- Tak, właśnie to pokazał – mamroczę pod nosem wściekle
patrząc na Iana. Jednocześnie przed oczami stają mi nieliczne sceny, kiedy
widziałam jak Aaron tracił panowanie nad sobą i uderzał mamę. Po chwili ją
przepraszał i godzili się, ale niesmak pozostał we mnie do dziś. Nie mogłam patrzeć
na nią ani na niego. Bałam się go, a jej było mi żal. Nie wiem do tej pory
dlaczego trwała z nim, mimo tego co robił. Nie wiem też jakim cudem Aaron
przeżył z taką wadą. Jakim cudem nie odstrzelili go na samym początku, jako
nieprawidłowej jednostki… Może desperacko potrzebowali wtedy nowych mieszkańców
i nie zwracali uwagi na wady, może dopiero się uczyli, nie wiem i nigdy się nie
dowiem.
Ian grzebie przy pilocie i próbuje wyłączyć film, ale nie
udaje mu się w żaden sposób. Dysk będzie musiał się odtworzyć do końca.
Uśmiecham się do siebie.
- To jednak nie jest wada dyskwalifikująca, Jolie. – ciągnie
Abby – Z nimi da się żyć. Nie są tacy straszny, trzeba tylko uważać na to, co
się robi i jest dobrze.
Przypominam sobie jak dostała kiedyś w twarz, bo postawiła
stołek w niewłaściwym miejscu i kręcę głową. Jak mogła być tak głupia? Jak może
chcieć tego samego dla mnie? Jak może chcieć, żeby jej własne dziecko było bite
i poniżane przez męża. Nie rozumiem. Kręcę głową.
Scena się zmienia Abby jest na innym tle. To inna ściana.
Nagranie pewnie jest robione innego dnia.
- Robin jest przystojny i to dobra partia – Abby zmienia
obiekt zainteresowań – Kocha cię od kiedy pierwszy raz mu ciebie okazałam.
Stworzyłam cię osobiście, łamiąc kilka zakazów. Stworzyłam cię dla siebie i dla
Robina. Jego mama była moją przyjaciółką i bardzo mnie o to prosiła… - urywa.
Ian marszczy brwi i z zaciekawieniem słucha. Wiem już, że
wcześniej nie słyszał tego fragmentu.
- powstałaś z krwi człowieka, którego kocham, jesteś więc córką
Jacka. Częściowo masz cechy, których u kobiety szukał Robin, ale tylko
częściowo. Masz jasne włosy i niebieskie oczy, bo tak sobie wyobrażał ideał,
ale poza tym właściwie wszystko mniej lub bardziej zmieniłam.
To już wiem, bo widziałam kartę porównawczą.
- Doszłyśmy z jego mamą do wniosku, że tak będzie lepiej.
Nie jesteś ideałem, on też nie jest. Od jednego z pracowników laboratorium
wiem, że Robin też powstał z cudzej krwi. Jest taki, jak ty, Jolie.
Uśmiecham się, bo zaczynam rozumieć dlaczego Robin tak
bardzo zmienił się przy mnie. Przestał się kierować rozsądkiem, zaufał
uczuciom. To taka wada wszystkich stworzonych z cudzej krwi.
- Robin to dobry chłopak. Znam go od urodzenia i widziałam
jak dorastał. Pewnie, gdybym była młodsza sama bym się nie zainteresowała.
Wiem, że ma wady – jest niecierpliwy i chorobliwie zazdrosny, ale myślę, że z
tym dasz sobie radę. – Abby uśmiecha się promiennie, a ja cieszę się, że słyszę
to co słyszę.
Ian miota się wściekły i co chwila zasłania ekran jakby
liczył na to, że w ten sposób nie usłyszę Abby. Mam wrażenie, że wie co ona
powie za chwilę.
- Wiem, że Robin kocha cię już teraz i to nie patologicznie
jak Ian, ale tak naprawdę, całym sercem. Podejrzewam, że będzie udawał, że nie
miał pojęcia, że istniejesz, żeby cię nie wystraszyć, ale wierz mi, wiedział o
tym i kocha cię od dłuższego czasu. Wiem, bo widziałam jego reakcję na ciebie.
Wielokrotnie razem z nim oglądałam nagrania z kamer z tobą w roli głównej. On
cię kocha za to jaka jesteś, nie za to jak wyglądasz. Jesteś dobra i życzliwa i
uczciwa i to się dla niego liczy znacznie bardziej niż jasne włosy i niebieskie
oczy, jestem tego pewna.
Uśmiecham się i robi mi się ciepło na sercu. Nie rozumiem
tylko dlaczego Abby próbowała mnie zniechęcić do Robina.
Scena znów się zmienia. Abby ma odmienioną twarz. Wygląda na
przygnębioną. Patrzę na Iana, a on bierze do reki ciężką szklankę i mierzy w
ekran. Wiem co chce zrobić. Rzucam się na niego ułamek sekundy za późno. Znika
obraz.
- Coś ty zrobił?! – wrzeszczę.
Wzrusza ramionami, uśmiecha się i podchodzi do mnie.
- Jolie, uważaj na Iana! – odzywa się znowu Abby. Jest
zapłakana. – Dowiedział się jak cię stworzyłam i dlaczego… Jest wściekły… - co
chwilę urywa - Próbował się do mnie dobierać…
Podnoszę wzrok. Coś niebezpiecznego jest w jego posturze i
wzroku. Cofam się i potykam o szafkę. Przewracam się. Ian jest co raz bliżej.
Próbuję się podnieść, ale z jakiegoś powodu nie mogę, wiec cofam się na
czworakach słuchając głosu Abby.
- A kiedy mu powiedziałam, że nie chcę, szantażował, że
powie wszystkim o Jacku, dlatego musiałam cię zniechęcić do Robina, dlatego uciekać,
nie mogłam pozwolić, żeby Jack został osądzony. Nie mogłam pozwolić, żeby na
zawsze nas rozdzielili – łka. – Kiedyś próbowałam wmawiać mu, że nie mogę z nim
być bo jest młodszy, ale tak naprawdę bałam się co zrobi Aaron i co inni
powiedzą, a on zawsze namawiał mnie na to, żebym z nim uciekła. W końcu się
zgodziłam, po tylu latach... – urywa i bierze głęboki oddech – Jest wiele
rzeczy, które powinnam ci powiedzieć. Przede wszystkim zejdź do Beneath i
odnajdź Scotta. Adele wszystko ci wyjaśni… - głos się urywa.
Podejrzewam, że to koniec nagrania. Nie mogę się otrząsnąć z
szoku. Wstaję i podchodzę do Iana. Wymierzam mu siarczysty policzek.
- Dobierałeś się do mojej matki?! – wrzeszczę – A gdzie
twoje czekanie na mnie, gdzie „chcę tylko ciebie”, co?!
Dyszę z wściekłości i nie umiem tego powstrzymać. Ian łapie
mnie za nadgarstki, okręca wokół własnej osi i przyciska plecami do siebie tak,
jak wtedy kiedy przyszłam po Robina i prowadził mnie do gabinetu Jacka.
- Mówiłem ci, że facet nie umie się powstrzymać – cedzi
przez zęby. – Dotyk zawsze mnie pociagał, a od kiedy poznałem seks… - urywa i
przesuwa językiem po mojej szyi.
Zaczynam się szarpać, ale tylko mocniej przyciąga mnie do
siebie i łapie za gardło.
- Wiem, że tego chcesz – syczy.
Zaczynam żałować, że kiedyś powstrzymałam Robina przed
zamknięciem i osądzeniem go. Szarpię się jak mogę, ale jest ode mnie
silniejszy, trzyma mnie w żelaznym uścisku. Mocno nadeptuję mu na stopę. Jego
uścisk się rozluźnia. Wyślizguję się z jego objęć i pędzę co sił w nogach do
drzwi. Dopadam klamki i zaczynam się szarpać. Ian wybucha demonicznym śmiechem.
Odwracam się.
- Zamknięte? – pyta przekrzywiając głowę w bok. Uśmiecha się
szyderczo i pokazuje mi klucz, który trzymał w zaciśniętej lewej dłoni.
Zaczynam panikować. Nie mam gdzie uciec, nie mam co zrobić.
Zaczynam krzyczeć.
- Pomocy! Ratunku! Robin!!!
Ian zatyka mi usta ręką, wiec go gryzę. Wymierza mi
policzek. Znowu krzyczę wzywając pomocy. Łzy lecą mi po policzkach. Ian
zdejmuje koszulę i zawiązuje mi nią usta. Wiem, że już nikt mnie nie usłyszy,
za drzwiami nie słyszę żadnego ruchu, jestem sama. Tracę oddech, koszula mnie
przydusza. Przestaję krzyczeć, żeby ustabilizować oddech. Ian zdziera ze mnie
bluzkę. Histeryczny szloch wydobywa się z mojej piersi. Nie mogę uwierzyć w to,
co się dzieje. Jestem przerażona, a on obmacuje moje żebra i piersi. Boję się.
Grzmocę go pięściami i kopię, ale on się tym nie przejmuje tylko przyciska mnie
do ściany.
- Jesteś piękna – szepcze, a mną wstrząsa obrzydzenie.
Całuje mnie, a ja odwracam głowę. Rozpina moje spodnie. Zamykam oczy, żeby nie
widzieć, żeby nie patrzeć, żeby jak najmniej czuć. Nie mogę nic zrobić, ale nie
tracę nadziei. Znów zaczynam krzyczeć, choć wiem, że nic nie słychać. Walę go
jeszcze mocniej, ale on się tym nie przejmuje tylko rozpina swoje spodnie i
zdejmuje je.
Przez chwilę myślę, że to koniec, że należę do Iana i nic
tego nie zmieni, że do końca moich dni będę się czuć tak jak teraz – bezsilna i
zmuszana do bliskości.
W myślach krzyczę do Robina, prosząc go o ratunek,
choć wiem, że on nie nadejdzie, bo nie ma szans...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!