Me

Me

niedziela, 27 stycznia 2013

Historia - czyli dlaczego właściwie powstały...

Zwierciadła to powieść, która jakoś sama zaczęła się pisać moimi rękami. Jako, że zaczęła się pisać sama, nie mogłam się pod nią podpisać własnym nazwiskiem. Tak powstała Anne Hail, której bloga właśnie czytacie.

Początkowo, chciałam napisać coś o sobie, dla siebie. To miały być moje wspomnienia, ale wyewoluowały i wyszła historia Eveline i Marka, dwóch niezwykłych osób, których przygody poznacie wkrótce.

Impulsem do napisania tej historii były dwie rzeczy:
- po pierwsze moja obserwacja, że kolor oczu niektórych ludzi zmienia się w zależności od ich nastroju
- po drugie moja fascynacja ludzkim umysłem i jego potencjalnymi możliwościami.

W Zwierciadłach znajdziecie więc historię ludzi, którzy nauczyli się używać swojego umysłu w całości, a nie tylko częściowo, jak my. Będzie tam trochę miłości, trochę strachu, trochę przypadku i pewnie kilka sytuacji, które Was rozśmieszą.

Początki Underground były nieco inne...
Pisałam wtedy chyba trzeci tom Zwierciadeł - Odbicie i poszłam do kuchni, chyba, żeby zrobić herbatę. I nagle, jakby znikąd pojawiłą mi się w głowie taka myśl.
"Babcia postawiła mnie przed wentylatorem pozwalając, zeby chłorny powiew rozwiał moje włosy. Nie podobało mi się to. Opowiadała mi wtedy o wietrze, opowiadała mi też o słońcu. Nie znałam słońca ani wiatru, bo nigdy nie dane mi go było doświadczyć. Całe życie spędziłam pod ziemią, w miejscu nazywanym Underground, całe życie otoczona byłam szarością metalu i skał.
Underground to nie było szczęśliwe miejsce, ale to jedyne miejsce jakie znałam, jedyne na jakie patrzyłam kiedykolwiek i dlatego nie mogłam czuć nic innego. Kochałam go. Był moim domem".
Wróciłam do komputera zapominając o herbacie i zapisałam to, co mi się w głowie pojawiło. Przeczuwałam trochę, że moze z tego powstać coś więcej, choć wtedy nie miałam nawet imienia dla bohaterki. Rozwinięcie tej krótkiej myśli znacie jako serię "Underground".

Żywioły pojawiły się podczas rozmowy ze znajomą (też pisarką) o moich wakacjach w Norwegii, wówczas jeszcze w fazie planowania... Lód dał mi do myslenia, zwłaszcza, że już od jakiegoś czasu chodziły za mną obrazy dziewczyny o bladej, chłodnej karnacji i niebieskuch oczach. Kojarzyła mi się z królową lodu.
Do tego doszła nagła myśl, która pojawiłą się podczas którejś z kolei sesji relaksacji w wannie pełnej gorącej wody. Myśl o Stwórczy, który chce ratować planetę, myśl o dziewczynie, która włada lodem, myśl o ogniu, jako jego przeciwieństwie, myśl o trudnej miłości w czterech wydaniach, myśl o...
No właśnie, o Żywiołach.
Co z tego wyniknie? - tego (jeszcze) nie wie nikt...

Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Zapraszam do czytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!