Me

Me

czwartek, 31 stycznia 2013

Zwierciadła 32 - Plan

Augustus i Adam stali na środku salonu w mieszkaniu Evana. Dookoła nich, zarówno w salonie, jak i w korytarzach, kłębiło się kilkaset Zwierciadeł, które uważnie się w nich wpatrywały. Za chwilę mieli zacząć podróż do Polski. Dało się słyszeć delikatne szmery rozmów praktycznie w każdym punkcie, ale kiedy tylko Adam podniósł rękę, rozmowy ucichły.
− Za chwilę zaczniemy operację teleportacji do Polski. Będziecie teleportowani grupami, tak jak ustaliliśmy − mówił Augustus.  − Operacja ta, ze względu na ograniczoną liczbę teleporterów, a także ich ograniczone możliwości, może zająć kilka dni, więc proszę was wszystkich o spokój i cierpliwość.
− Czy wszyscy pamiętają, jaki jest cel naszej akcji? − zapytał Adam. − I czy wszyscy mają świadomość, z kim przyjdzie nam się zmierzyć? − Zrobił dłuższą pauzę. − Pamiętajcie, że nie będziecie stawać przeciwko Marcusowi. Stajecie przeciwko Damenowi, mimo że obecnie włada on ciałem Marcusa, a co za tym idzie, wygląda jak Marcus. Pamiętajcie, że dla każdego z was wiąże się to z ryzykiem śmierci, bo Damen jest jednym z najpotężniejszych mediów dusz, które kiedykolwiek chodziły po tej ziemi. Może was zabić jednym skinieniem. − Przez tłum przetoczyły się szmery niezadowolenia.
− Musicie też pamiętać, jaki jest cel tej misji. − Szmery ucichły, gdy tylko Augustus się odezwał: − Pamiętajcie, że jeśli Damen odtworzy lustro, będzie mógł sprowadzić na ziemię demony ze świata zmarłych, dusze Zwierciadeł, które miały coś na sumieniu. Będzie mógł korzystać z ich mocy. Na świecie zapanuje chaos. Damen planował też nałożenie iluzji na ludzi, ale nie wiem, czy będzie mu to jeszcze potrzebne − przerwał na chwilę i przesunął wzrokiem po wszystkich zebranych. − Po tym, jak zaleje świat potworami, najprawdopodobniej nie zostanie nikt, na kogo będzie musiał nakładać iluzję. 
Rozległy się buntownicze okrzyki.
− Nie możemy mu na to pozwolić!
− Chyba oszalał!
− To będzie jakiś horror!
Adam znów podniósł rękę do góry, a po chwili krzyki ucichły. Jego zdolność uciszania tłumów była niesamowita. Augustus nie przesadzał, kiedy mówił, że Adam będzie cennym nabytkiem.
− Jest jeszcze jedna rzecz − zaczął spokojnie − Damen przetrzymuje w zamku dziewczynę, która nie jest jego podwładną. Nie wolno nam jej skrzywdzić. Dziewczyna jest tam, bo jest najzdolniejszą iluzjonistką, jaką zna świat, i Damen chce ją wykorzystać, żeby scaliła lustro. Musimy ją odbić z rąk Damena. − Znów szmery przeszkodziły Adamowi, ale on tylko podniósł rękę i kontynuował: −  Kiedy będziecie się wybierać do Polski, każdy z was dostanie od Marka i Kliva plik dokumentów. Będzie tam zdjęcie Eve, czyli dziewczyny, którą mamy odbić, zdjęcie Marcusa, którego opętał Damen, i zdjęcie Kristen, która jest podwładną Marcusa i całkiem niezłą iluzjonistką, więc musicie na nią uważać. Nie wiemy, kto jeszcze może być z nim sprzymierzony, więc możemy się spodziewać wszystkiego. Dla tych, którzy będą stacjonować dalej od zamku Damena, będzie też mapa i instrukcja, jak dostać się z hotelu do zamku. Ale to dotyczy tylko nielicznych z was.
− Jak właściwie mamy niby pokonać Damena? Przecież jako medium dusz jest najpotężniejszym z nas i może blokować nasze działania − odezwał się ktoś z tłumu.
− Plan jest prosty − odpowiedział Augustus. − Jest nas dużo. Damen nie da rady blokować nas wszystkich. Część z nas da radę się przedrzeć. Mamy kilku wzmacniaczy, którzy są już przydzieleni do najsilniejszych z was. Oni będą nam pomagać w miarę możliwości. − Spojrzał w sufit i westchnął: − Musicie zrobić co w waszej mocy, żeby pozwolić Karen… − położył rękę na jej ramieniu − …dostać się do Marcusa. Karen jako medium dusz ma ogromne możliwości i jako jedyna z nas będzie w stanie go zabić, bo tylko jej Marcus nie może zablokować.
− To po co w ogóle my? − odezwał się znów głos z tłumu. − Jeśli ona może go po prostu zabić.
− Damen jest dla niej za silny − odpowiedział Adam. − Jeśli go nie osłabimy i nie odciągniemy jego uwagi, Karen nie da rady go zabić.
− Augustus − odezwał się mężczyzna w średnim wieku, stojący niedaleko Marka. − Czy mnie pamięć nie myli… czy Marcus nie jest twoim wnukiem? Jesteś pewien, że będziesz w stanie spokojnie patrzeć, jak ktoś go zabija?
− Owszem − Smutek w głosie Augustusa zagęścił atmosferę. − Marcus był moim wnukiem, kiedy jeszcze był sobą. Teraz jest wyłącznie kukłą. Lepiej dla niego, żeby nie żył. − Augustus przez chwilę mrugał energicznie, chcąc się pozbyć łez. − Pamiętajcie, że on jest świadom tego, co Damen robi. I myślę, że świadomość tego, że wykorzystuje do tego jego ciało, jest dla niego bardzo trudna do zniesienia. Musimy go zabić. To jedyny sposób, żeby ocalić nas i wyzwolić Marcusa.
Tłum zgodnie pokiwał głowami.
− A teraz rozejdźcie się do pokoi, z których macie wyruszyć, i czekajcie cierpliwie na teleporterów. Przyjdą do was, kiedy tylko będą mogli − odezwał się Adam. − Mam nadzieję, że wszyscy wrócimy z tego cało.
Tłum powoli się przerzedzał. Na środku pokoju wciąż stali Adam, Augustus, Mark, Caleb, Karen i grupa teleporterów.
− My mamy jeszcze parę spraw do omówienia − zaczął Augustus. − Mark, chciałbym, żebyś ty został w domu.
− Nie ma mowy − przerwał mu natychmiast Mark. Każdy mięsień jego ciała napiął się tak mocno, że aż go bolało.  − Nie zostawię Eve, idę po nią, czy tego chcecie, czy nie.
− Rozumiemy, że chcesz po nią iść − Karen położyła mu rękę na ramieniu − ale boimy się, żebyś nie wyrwał przed szereg.
− I dlatego każecie mi bezczynnie siedzieć w domu? Czy to nie bez sensu? Przecież mogę wam pomóc. − Nerwowość Marka udzielała się powoli wszystkim zgromadzonym.
− Możesz. − Spokój Adama jak zwykle ostudził nieco nastroje. − Możesz nam pomóc i to bardzo. Masz ogromną moc, ale jeśli wyrwiesz za wcześnie, zanim unicestwimy Marcusa, możesz wszystko zepsuć. Pamiętaj, co jest priorytetem tej misji.
− Słucham? − Mark znów się zdenerwował. − Chcesz mi powiedzieć, że Eve nie jest priorytetem?
− Nigdy nie była − powiedział spokojnie Augustus.
− I nigdy nie będzie − dodał Adam.
− W takim razie tym bardziej muszę iść z wami, żeby dopilnować, by Eve jednak została uwolniona i nie została poświęcona dla waszych spraw. Wygląda na to, że tylko mnie na tym zależy. − Założył ręce na piersiach.
Adam już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale Alice go uprzedziła.
− Dobrze Mark, jedziesz ostatnim transportem ze mną. Koniec i kropka. Jeśli Mark zostaje, to ja też. A wtedy około pięćdziesięciu osób zostanie razem z nami, bo nie będzie ich miał kto zabrać. Przemyślcie to − powiedziawszy to, stanęła obok Marka i położyła mu dłoń na ramieniu. − Jesteśmy rodziną. Czy wam się to podoba, czy nie. I będziemy się trzymać razem. Decyzja należy do was.
Po twarzach Augustusa i Adama przebiegł cień zaniepokojenia. Odwrócili się na chwilę od zebranych i razem z Calebem rozmawiali o czymś szeptem. Mark złapał dłoń Alice na swoim ramieniu i lekko uścisnął. Wiedział, że Alice zrozumie ten gest. Chciał jej podziękować za pomoc, za wstawienie się za nim i za Eve. Alice spojrzała na niego i uśmiechnęła się lekko, przymrużając oczy. Czekali w napięciu, przyglądając się plecom dyskutujących mężczyzn. W końcu Augustus wyprostował się i odwrócił.
− Dobrze − powiedział. − Jedziesz z nami. Ale jeden wyskok i osobiście zabieram cię z powrotem tutaj. Jasne?
−Tak − odpowiedział spokojnie Mark, a jego napięte do tej pory mięśnie rozluźniły się nieco.
− Idziemy! − powiedziała Alice. − Trzeba się wziąć do roboty. Mamy mnóstwo ludzi do przerzucenia na jakieś pustkowie w Polsce.  − Zbierała się już do wyjścia, gdy Adam położył jej rękę na ramieniu.
− Nie mieliśmy okazji jeszcze porozmawiać − powiedział łagodnie.
− Nie mamy o czym. − Alice lekko się trzęsła. Mark nigdy jej takiej nie widział.
− Jak się masz? − zapytał, delikatnie dotykając jej przedramion.
− Świetnie, biorąc pod uwagę to, że ryzykowałeś moje życie, oddając mnie temu potworowi − powiedziała. − Dobrze, że Evan miał więcej oleju w głowie i że udało mu się naprawić to, co spaprałeś! − Nie patrzyła na niego.
− Alice, przepraszałem cię za to wiele razy. Przepraszam jeszcze raz. − Adam spuścił wzrok. − Nie mogłem bez ciebie żyć. Nadal nie mogę. Brakuje mi ciebie.
− A mi ciebie nie! Jestem szczęśliwa z Klivem. − Spojrzała na niego, coś w jej wzroku mówiło, że nie jest to prawda.
− Coś mi się w nim nie podoba…. − zaczął Adam, ale Alice natychmiast mu przerwała.
− Nic w tym dziwnego. Podoba się wam ta sama kobieta. − Spojrzała mu prosto w oczy. − Ale dla ciebie nie ma już miejsca w moim życiu.
− Kiedyś czułaś inaczej… − Adam wyciągnął rękę w kierunku jej twarzy.
− Nie byłam wtedy Zwierciadłem − powiedziała, odsuwając się od niego. Poszedł za nią. − Poza tym uczucia się zmieniają. − Próbowała się uśmiechnąć. Mark odniósł wrażenie, że sama siebie próbuje przekonać, że jest tak, jak mówi. Zdziwił się, jak słabo zna jej historię. Znali się tyle lat, a on nic nie wiedział o jej przeszłości. Kiedy Alice pojawiła się w domu Evana, on akurat był w kilkuletniej podróży po całym świecie. Potrzebował samotności po odrzuceniu przez Kristen. Wiedział, że musi to zmienić.
Adam westchnął.
− Ja dalej czuję to samo. I czekam na ciebie. I będę czekał. − Dotknął jej policzka. Alice się nie ruszyła. − I wiem, że ty też ciągle coś do mnie czujesz. W przeciwnym razie nie powiesiłabyś tych dzwonków powietrznych na swoim łóżku. Pamiętam, jak ci je dawałem. − Musnął ją kciukiem po ustach i wyszedł.
Alice przez chwilę stała osłupiała, jakby nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Mark wiedział, że lepiej nie pytać, o co chodziło. Podszedł i spojrzał jej w oczy. 
− Dziękuję ci − powiedział cicho, nie mogąc jeszcze do końca dojść do siebie. − Bez ciebie…
− Nie dziękuj – przerwała mu Alice, otrząsając się z szoku po rozmowie z Adamem. − Gdyby chodziło o mnie, zrobiłbyś to samo, prawda?
− Tak − powiedział cicho.
− No właśnie.
Weszli do pokoju, gdzie około pięćdziesięciu Zwierciadeł czekało na Alice, żeby dostać się do Polski.

− To co? − powiedziała wesoło. − Jedziemy z tym koksem, co nie? − Uśmiechnęła się, ale jej oczy pozostały poważne. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!