Me

Me

czwartek, 31 stycznia 2013

Zwierciadła 26 - Augustus

Siedzieli w salonie, gdy otworzyły się drzwi windy. Natychmiast odwrócili głowy i zerwali się na równe nogi. Powoli z cienia wyłonił się starszy człowiek. Był wysoki i stał wyprostowany. W lewej ręce trzymał laskę, którą podpierał się przy każdym kroku. Miał spokojny wyraz twarzy i niebieskie oczy schowane za dużymi, owalnymi okularami. Stanął przed windą i rozejrzał się spokojnie. Spojrzał smutno w stronę sypialni Evana, po czym pewnym krokiem wszedł do salonu. Musiał już tu kiedyś być.
− Kiedy byłem tu ostatnio − westchnął − wystrój był znacznie bardziej przytulny, a barwy na ścianach cieplejsze. Ale teraz już byłyby nie na czasie. − Uśmiechnął się do siebie. Spojrzał badawczo na grupę osób, która przyglądała mu się z drugiego końca pokoju. Jego wzrok zatrzymywał się dłużej na Karen i Alice. − Która z Was do mnie dzwoniła?
− Ja. − Alice natychmiast znalazła się obok niego.
− Teleporterka, co? − Augustus uśmiechnął się, widząc jej zdziwienie. − Evan mi o was wszystkich opowiadał. − Przekrzywił głowę i zmrużył oczy, patrząc na nią. − Przenosiłaś już kogoś ze sobą?
− Tak. − Skinęła.
− Ile osób?
− Maksymalnie do tej pory cztery.
− Nieźle. − Skinął głową z aprobatą. − Kiedy odkryłaś talent?
− Dwa lata temu.
− Jestem oficjalnie pod wrażeniem. Dobrze ci idzie. − Kiwnął głową. − Szybko się uczysz.
− Mam… − Westchnęła i spuściła wzrok. − Miałam − powiedziała cicho. − Miałam doskonałego nauczyciela. − Próbowała się uśmiechnąć, ale jej twarz wykrzywił tylko dziwaczny grymas.
− Właśnie… − Augustus wyraźnie się ożywił. − Podobno potrzebujecie mojej pomocy. O co chodzi?
− Marcus − wydukał Mark, podając mu liścik.  − To znaczy, tak podejrzewamy…
Augustus przeczytał go szybko i na jego twarzy pojawił się smutek.
− Kristen… − Westchnął jakby do siebie. − Marcus, coś ty najlepszego zrobił?
Patrzyli na niego ze zdziwieniem. Zauważył to dopiero po dłuższym czasie.
− Znałeś Kristen?
− Pewnie, to ja ją uświadomiłem! To była bardzo zdolna dziewczyna… − Westchnął, głos miał pełen nostalgii. − Kiedyś byliśmy ze sobą bardzo blisko. Była dla mnie jak córka, której nigdy nie miałem. Pokażę wam coś... − Przywołał wspomnienie.
….
Znaleźli się w jakimś klubie z lat sześćdziesiątych. Muzyka na żywo, w tle słychać było gwar rozmów, stukanie kieliszków i śmiech innych gości. W kącie, przy stoliku obok sceny siedziały trzy osoby. Obserwator był po przeciwnej stronie sali. Jego uwaga była skupiona wyłącznie na tamtej trójce.
Jedną osobę poznali ze zdjęcia − to Marcus, obok niego siedziała Kristen. Była też trzecia osoba. Długie czarne włosy mogły sugerować kobietę, ale sądząc po budowie ciała, był to mężczyzna. Siedział tyłem i nie sposób było zobaczyć jego twarzy.
− Stworzyłem je − mówił podekscytowanym głosem mężczyzna odwrócony plecami. − Teraz będziemy mogli spotęgować naszą moc. Lustro nam w tym pomoże. Dzięki niemu, dzięki przejściu na drugą stronę będziemy mogli czerpać moc z zaświatów. − Trząsł się z ekscytacji.  − Będziemy niepokonani! Ja już próbowałem. Niesamowita sprawa! − Odwrócił się na chwilę, rozglądając się po sali. Jego brązowe oczy świeciły obłędem.
− Damen, jesteś pewien, że to nie jest niebezpieczne? − zapytała cicho Kristen, ale Marcus uścisnął jej rękę, szepnął coś na ucho i pocałował delikatnie w policzek. Spojrzała na niego z wyraźną ulgą. Widać było, że się kochają.
− A gdzie tam − odparł brązowooki szaleniec. − To genialny sposób na wzmocnienie swoich zdolności. Może nawet udałoby mi się wtedy zmusić cię, żebyś patrzyła na mnie w sposób, w jaki patrzysz na niego? − Otwarcie, w obecności jej ukochanego, próbował zwrócić na siebie jej uwagę. Najwyraźniej nie przeszkadzała mu obecność Marcusa.
−  Damen, mówiłam ci, że nigdy cię nie kochałam. − Spojrzała na niego. − Nigdy nie kochałam i nigdy nie pokocham. Ty uparcie twierdziłeś, że mnie kochasz. Z tego, co mówił Augustus − Marcus spiął się na dźwięk imienia dziadka − podarowałeś mi w ten sposób kawałek swojej duszy.  Nie było to mądre, biorąc pod uwagę to, że kocham kogoś innego. Nie wiem, co chciałeś w ten sposób osiągnąć, mówiłam ci, że go nie zostawię. − Wzięła do ręki dłoń Marcusa i przyłożyła sobie do twarzy, całując delikatnie jej wnętrze. Po czym spojrzała Marcusowi w oczy, kiedy ten obejmował ją ramieniem.
− Dobrze, twoja sprawa. − Damen wstał od stołu i ruszył do wyjścia.
….
Stali osłupieni.
− Damen? − zapytał Mark, który zaczął kojarzyć fakty. − Ten, który przeprowadził Marcusa przez lustro?
− Ten sam − odparł Augustus. − To on stworzył lustro. Był geniuszem alchemii, prawdziwym czarodziejem. Stworzył portal, który pozwalał na przejście do świata duchów.
- Duchów? – zapytał zdziwiony Mark.
Augustus uśmiechnął się szeroko.
- Duchów zmarłych Zwierciadeł. Nie wszystkich, ale większości… - Potwierdził kiwając głową. - Tam pożywiał się ich energią i wracał do świata żywych ze znacznie większą mocą. Niestety, miało to swoje konsekwencje. Damen tracił samego siebie. Każda wizyta w zaświatach odbierała mu kawałek duszy i doprowadzała do coraz większego obłędu. To była cena, którą płacił za wzmocnienie siebie. Wkrótce po tej rozmowie udało mu się namówić Marcusa do przekroczenia lustra. Zrobili to razem, przez co na zawsze związali swoje dusze.  − Wziął głęboki wdech i dokończył: − W konsekwencji Marcus stał się taki sam jak Damen − opętany żądzą władzy. Zaczął gardzić ludźmi… − Augustus urwał.
− Co się stało z Damenem? Gdzie on jest? − zapytała Alice.
− W zaświatach − odparł Augustus. − Prawie w całości.
− Jak to prawie?
− Pewnie to związanie ich dusz polegało na jej podzieleniu. Marcus nosi w sobie duszę Damena, a przynajmniej jej fragment − powiedziała Karen.
− Tak − odparł Augustus. − I podejrzewam, że to właśnie Damen obecnie rządzi ciałem Marcusa. Marcus to dobry chłopak, ale bardzo słaby. To Damen był potężnym medium. Marcus był słaby. Zawsze. − Westchnął, po czym podniósł oczy i spojrzał po kolei na wszystkich obecnych i powiedział: − Musimy go znaleźć i zabić. − jego oczy posmutniały. − Będzie nam potrzebna pomoc.
− Augustus, Marcus jest twoim wnukiem, czemu chcesz go zabić? − zapytał Mark.
− Bo to jedyny sposób, jaki znam, na pozbycie się Damena. − Westchnął Augustus. − Jedyny sposób na powstrzymanie szaleńca, który może zniszczyć nasz świat…
− Kristen wtedy też umrze? − dopytywał się Mark.
− To będzie zależało od niej − odpowiedziała Karen. − Cząstka jej duszy należy do Marcusa, ale to nie oznacza, że musi odejść wraz z nim. Może zostać, choć nigdy nie zazna spokoju. Nigdy już nie będzie sobą w pełni.
− Widzę, że Evan nieźle cię wyszkolił. − Augustus patrzył na nią pełen podziwu. − To wszystko prawda, ale nas nie dotyczy. Ponieważ Damen umieścił cząstkę swojej duszy także w Kristen, wyznając jej miłość, będziemy musieli zabić także ją. Choć Kristen zawsze była silniejsza od Marcusa i ma większe szanse przeciwstawić się opętaniu przez obcą duszę, to boję się, że Damen będzie w stanie opanować także ją.
− Czy wiesz może, do czego Marcus mógł potrzebować lustra Damena? − Karen spojrzała pytająco na Augustusa.
 Augustus podskoczył.
− Marcus ma lustro? − zapytał przerażony. − Miałem nadzieję, że Evanowi udało się je ukryć…
− Tak podejrzewamy. − Mark kręcił przecząco głową. − Evan przyniósł je kiedyś do domu, ale był wtedy pod wpływem iluzji Kristen. Podejrzewamy, że było w pokoju, z którego porwali Eve. Jest tam nawet wgniecenie w dywanie, w miejscu gdzie stało.
− Jest gorzej, niż myślałem − powiedział Augustus. − Nie mamy za dużo czasu. Lustro Damena i Eve w rękach Marcusa to bardzo niebezpieczne połączenie. − Drapał się po głowie. − Możecie mnie zaprowadzić do gabinetu Evana?
− Jasne − odparli chórem.
Weszli do gabinetu Evana. Segragatory leżały tam, gdzie je zostawili. Augustus stanął naprzeciw regału z danymi Zwierciadeł i drapał się w głowę.
− Jaki to był numer… − muczał pod nosem.
− 118 − powiedział Mark. − Tak było napisane na teczce, którą dostałem. Nie było w niej nic poza jednym słowem − KOD.
Augustus złapał za pierwszy segregator i wyjął go, po czym włożył z powrotem. Potem wyjął go drugi raz i włożył z powrotem. Następnie szedł wzdłuż regału, dotykając grzbietów segregatorów, aż doszedł do ósmego, który wcisnął. Coś kliknęło, regał wysunął się do przodu, a za nim zapaliło się światło. Jedna ze świetlówek wciąż migała, gdy weszli do środka.
Ich oczom ukazał się pokój wielkości pomieszczenia, z którego porwano Eve. Cały był zastawiony regałami z segregatorami z imionami różnych osób. Zwieńczenia regałów były oznaczone słowami − telekinetor, teleporter, władca żywiołów, kreator emocji, predyktor,  wieszcz, wzmacniacz, uzdrowiciel, iluzjonista, władca czasu, medium dusz. Na ostatnim regale stały tylko trzy segregatory: Damen, Marcus i Karen. Imię Damena było przekreślone. Na górze nad imieniem Marcusa drobnymi literami napisano „moc Damena”.
− Czy to są wszystkie Zwierciadła? − zapytała Karen.
− Wszystkie, o których wiedzieliśmy. Latami zbieraliśmy te dane − powiedział Augustus. − Jak widzisz, jesteś wyjątkowa. Medium dusz nie zdarza się często. To bardzo potężna moc. Wbrew pozorom potężniejsza niż iluzja czy władanie czasem. Dlatego Marcus jest tak groźny.
− A co powiesz o władcy żywiołów? − zapytał Klive, wypinając dumnie pierś.
− Pogadamy, jak zaczniesz nad tym panować. Evan mówił ostatnio, że nie wychodzi ci to idealnie… − Augustus się uśmiechnął. − Poza tym, kolejność regałów nie jest przypadkowa. Te po lewej − wskazał na telekinetora i teleportera − to najpopularniejsze i najmniej potężne moce. − Ryan i Alice zwiesili głowy. Augustus zaraz dodał: − Co nie znaczy, że nie są przydatne. Uśmiechnął się do nich. − Jak widzicie, w każdym regale po prawej jest coraz mniej segregatorów, bo najmniej jest Zwierciadeł o najpotężniejszych mocach. Zasada jest taka, że każdy, kto znalazł się na regale po prawej, może zablokować dowolne działanie każdego z regałów po lewej. Dlatego między innymi media dusz są tak potężne. Mogą blokować wszystkich z wyjątkiem drugiego medium dusz. − Spojrzał na Karen.
− Chcesz nam powiedzieć, że jedynie Karen może coś zrobić? − zapytał z niedowierzaniem Mark
− Nie, wszyscy jesteście mi potrzebni. I nie tylko wy. Musimy sprowadzić posiłki. Nie możemy pozwolić Marcusowi wykorzystać Eve. − Przerwał, widząc przerażoną minę Marka, ale ten zacisnął zęby i skinął głową. − Jeśli uda mu się zmusić Eve do pomocy z lustrem i z iluzją na ludziach, to najprawdopodobniej ludzie zostaną opanowani przez dusze, które pragną wrócić  z zaświatów, złe dusze. Najprawdopodobniej wróci także Damen. Ten prawdziwy Damen.
− Cholera − zaklął Klive. − Niefajnie.
− Jak możemy pomóc? − zapytała Alice.
− Ty i ja idziemy po paru przyjaciół − powiedział Augustus. − Musimy ich tu szybko sprowadzić, jak najwięcej.
− Po co? − zapytał zrezygnowany Mark. − Skoro i tak Marcus może blokować nas wszystkich?
− Bo im więcej nas będzie próbowało odwrócić jego uwagę, tym więcej uwagi będzie musiał skupić na blokowaniu nas − powiedział Augustus, ale mina Marka wskazywała, że nie rozumie. − To tak jak z procesorem komputera. Jak otworzysz za dużo okienek, dasz mu za dużo zadań, to się zawiesi, przeładujesz go i nie będzie już mógł nic zrobić.
− Ilu nas potrzeba, żeby przeładować Marcusa? −  Ryan położył nacisk na słowo „przeładować”.
− Nie wiem − powiedział Augustus. − Nie wiem, jaka moc obecnie w nim drzemie. Przechodzenie na drugą stronę wzmocniło go, ale to, że musi dzielić ciało z inną duszą jednocześnie osłabia jego moc.
− Na pewno − przytaknęła mu Karen.
− Myślę, że czasami Marcus próbuje blokować jego działania. Wtedy Damen musi użyć więcej mocy, żeby go zdusić. − Augustus westchnął.  − Ktoś kiedyś powiedział mi, że widział Marcusa z brązowymi oczami. Podejrzewam, że Marcus się wtedy mocno buntował, a Damen przelewał całą swoją moc na zdominowanie go. − Spuścił głowę. − I nawet kolor oczu udaje mu się czasem zmienić.
− Smutne, że twoja rodzina tak cierpi. − Karen położyła mu rękę na ramieniu.
− Nie powinienem był go uświadamiać. − Westchnął smętnie.
− Augustus, przykro nam i w ogóle, ale musimy się skupić na tym, co teraz najważniejsze − wtrącił się Mark. − Ilu nas potrzeba? Masz jakieś podejrzenia?
− Generalnie im więcej, tym lepiej. Ja z Alice będziemy ich sprowadzać, ale najpierw pokażę wam, do kogo możecie dzwonić i prosić o pomoc. Zacznijcie od teleporterów. Przydadzą się do przyprowadzania pozostałych − powiedział, po czym zaczął wyciągać segregatory z półek i rzucać je na podłogę. − Tych, których wyjmuję, nie pomogą nam albo nie żyją. Do pozostałych, jeśli jest telefon, dzwońcie, powołując się na mnie. W następnej kolejności zajmijcie się regałem, przez który tu weszliśmy, to uczniowie Evana. Jeśli powiecie im, że nie żyje i że potrzebujecie pomocy, przyjadą natychmiast. Wszyscy…
Augustus obrócił się na pięcie i podszedł do Alice. Złapał ją za ramię, pochylił się i szepnął jej coś do ucha. Alice skinęła głową.
− Wiesz, gdzie to jest?
− Wiem.
− Dasz radę go tu sprowadzić? Bo on jest… dość specyficzny. Może nie być łatwo, jako że Damen był jego przyjacielem − powiedział Augustus.
− Poradzę sobie − powiedziała Alice.
− Na pewno? Bo Adam będzie nam bardzo potrzebny. To jedna z najważniejszych osób, które musimy przekonać, żeby stanęły po naszej stronie. − Augustus spojrzał na nią spode łba. − Wiesz, że on potrafi uciszyć wszystkich jednym ruchem ręki? Coś w nim sprawia, że wszyscy chcą za nim iść. To urodzony przywódca.
− Wiem − powiedziała krótko Alice. − Znamy się, a raczej znaliśmy się. To on mnie znalazł i odstawił do Evana.
Augustus spojrzał na nią zdziwiony.
− Długa historia. − Alice uśmiechnęła się  smutno. − Idziemy?

Augustus skinął głową i oboje zniknęli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!