Wszystkie oczy zwróciły się na Adama. No, może prawie
wszystkie, bo Tobias uparcie udawał, że nic nie słyszał i przeciskał się przez
gęstniejący tłum, do korytarza, gdzie zostawił gitarę. Szedł rozpychając się
łokciami i nie zważając na protesty potrącanych Zwierciadeł. Wsunął do uszu
słuchawki i puścił głośną muzykę. Nasunął daszek tak głęboko na oczy, że nie
widział nic poza czubkami własnych butów. Poczuł dotyk dłoni na ramieniu. Strącił
ją. Chciał być sam. Choć przez chwilę. Ręka złapała go mocniej ciągnąc z w
stronę środka hali, który robił za mównicę. Obejrzał się. Alice pokazała zęby w
uśmiechu. Stanął i spojrzał na nią pytająco.
- No co? –
powiedziała – Zostałeś jednym z przywódców. Teraz musisz sprostać tej roli.
Tobias jedną ręką wyszarpnął z uszu słuchawki.
- Ciekawe kiedy zostałem przywódcą? Nie pisałem się na to. –
podsunął czapkę do góry, żeby lepiej ją widzieć. Jego granatowe oczy lśniły
złociście w świetle fabrycznych lamp.
- W momencie kiedy razem z Adamem nakładałeś iluzję na
fabrykę. – uśmiechnęła się lekko – Pójdziesz sam, czy mam cię tam teleportować.
– syknęła mu do ucha. Straciła cierpliwość.
Wyrwał rękę z jej uścisku i stanął z nonszalanckim uśmiechem
na twarzy.
- Chciałbym to zobaczyć. – jego hipnotyzujący głos brzmiał
jak najpiękniejsza melodia. Kobiety stojące obok jak na komendę spojrzały na
niego. Alice westchnęła cicho wpatrując się w niego rozmarzonym głosem. Zaśmiał
się.
- „Alice, co się
dzieje?” – usłyszała w myślach głos Adama i otrząsnęła się.
- Nic z tego. – powiedziała ostro do Tobiasa – Mnie tym nie
ruszasz.
- Jesteś pewna? – podszedł do niej i złapał ją za rękę.
Zadrżała. Od razu zrozumiała, że jemu nie można się oprzeć. Coś w jego
buntowniczej naturze, coś w jego głosie, w jego oczach sprawiało, że pragnęła
się do niego zbliżyć. Był magiczny, zupełnie inny niż wszyscy. Był znacznie lepszy.
Przysunęła się do niego. Zobaczyła, jak pojawiają mu się
dołeczki w policzkach, kiedy uśmiechał się szerzej. Położył jej palec na
ustach.
- Nic z tego, kochana. – szepnął jej na ucho. – Adam jest
moim przyjacielem i nie zrobię mu tego.
- Mhm… - mruknęła głośno przełykając ślinę.
- Ale zapamiętaj o mnie jedną rzecz. – złapał ją mocno za
ramię – Nigdy więcej nie próbuj mną kierować. Nie próbuj wymuszać na mnie
czegokolwiek, bo mogę się stać niebezpieczny.
Przez chwilę jego słowa wisiały w powietrzu, jakby ktoś je
tam przybił. Atmosfera między nimi robiła się gęsta i napięta. Alice skinęła
głową na znak, że zrozumiała ostrzeżenie, choć nie maiła pojęcia dlaczego
Tobias tak silnie zareagował. Poczuła szarpnięcie. Po chwili pojawił się czarny
krąg. Weszli w niego razem. Chwila kolorowych rozbłysków, znowu ciemność i
wylądowali na mównicy. Adam patrzył na nich pytająco.
- Co tam zaszło? – zapytał patrząc to na nią, to na niego.
- Nic takiego. – powiedział spokojnie Tobias. – Alice
myślała, że może mnie do czegoś zmusić, ale wyjaśniłem jej, żeby więcej tego
nie robiła.
- Przepraszam cię. Ona nie wiedziała. – Adam położył mu rękę
na ramieniu. –Wybacz jej.
- Spokojnie, nic się nie stało. – Tobias wzruszył ramionami
i próbował się uśmiechnąć, ale jego oczy pozostały smutne.
- „Dlaczego taki jest?
O czym nie wiedziałam? Powiedz mi!” – Alice patrzyła na Adama w myślach domagając
się wyjaśnień.
- „Tobias miał trudną
przeszłość. Bardzo trudną. Ktoś go kiedyś strasznie wykorzystywał. Teraz
najbardziej na świecie boi się stracić kontrolę. Może kiedyś opowiem ci więcej,
jeśli on się na to zgodzi.” – urwał na chwilę – „To dobry chłopak. A teraz pozwól, że zajmiemy się tym, co ważne.” –
powiedział do niej, a potem na głos dodał. – Z moich obliczeń wynika, że pełnia
będzie za 5 dni. Tyle mamy czasu na obmyślenie strategii i na doskonalenie
swoich umiejętności. Pozwólcie, ze ustalimy teraz jakiś plan dla nas
wszystkich. Kiedy tylko będzie gotowy, podzielę się nim z wami i będę czekał na
uwagi i sugestie.
Tłum zgodnie kiwnął głowami, a Adam odwrócił się do Tobiasa
i Alice i pochylił się nad prowizorycznym stołem zrobionym z ustawionych jedna na drugiej
pustych skrzynek. Wyciągnął zza pleców rulon papieru i rozłożył go na wierzchu
przytrzymując go, żeby się z powrotem nie zwinął. Tobias podszedł do stołu i
dotknął jednego z rogów. Przez chwilę trzymał na nim dłoń, jakby na coś czekał,
a kiedy się odsunął kartka była przymarznięta do skrzynek pod spodem. Powtórzył
to samo z pozostałymi rogami. W każdym z nich widniała niezwykłej urody
miniaturowa lodowa płaskorzeźba. Zatrzymał się koło Adama i położył mu rękę na
ramieniu.
- To co robimy? – zapytał patrząc na narysowany przed sobą
schemat zamku wraz z otaczającymi go murami i fosą.
- Ty przede wszystkim pilnuj temperatury lodu, żeby nam nie
pomoczył planu. – uśmiechnął się – Nie mogłeś się powstrzymać, żeby nie
zaszpanować, co?
Tobias wzruszył ramionami. Pod czapką znowu igrał typowy dla
niego półuśmiech.
- Połowa z nas to potrafi. – powiedział nonszalancko.
- Przymrozić kartkę do drewna owszem, ale nie koniecznie w
ten sposób. – podniósł wzrok na Alice, która wpatrywała się w jeden z lodowych
uchwytów. – Spójrz na nią.
Tobias przesunął czapkę na tył głowy i przez chwilę patrzył
na zdumioną Alice. Miała szeroko otwarte oczy i usta. Oddychała płytko,
wlepiając wzrok w lodowe naroża z zachwytem wymalowanym na twarzy. Podniosła na
niego wzrok i zarumieniła się. Adam klepnął Tobiasa po plecach, jakby chciał mu
powiedzieć „widzisz?”.
- Cóż, na kobiety to zawsze działało. – Tobias naciągnął
czapkę na oczy tak głęboko, że widać było
tylko zawadiacki uśmiech.
- Ehhh – westchnął Adam – Dobrze, że mam do ciebie słabość.
- Ty też? Myślałem, że na facetów tak nie działam. – Tobias
udawał zaskoczonego. Adam wybuchnął śmiechem.
- Dość! – Alice podeszła do nich i położyła im obu ręce na
ramionach odsuwając ich od siebie i stając między nimi. Tobias zesztywniał i
natychmiast się od niej odsunął. Adam patrzył na nią zdumiony, ale Alice
zdawała się nie widzieć ich reakcji.
- Świetnie, że spotkaliście się po latach i w końcu możecie
się powygłupiać, ale dobrze by było, żebyśmy zajęli się jednak opracowaniem
planu odbicia mojego brata i jego dziewczyny!
Adam i Tobias spojrzeli na siebie porozumiewawczo i
wzruszyli ramionami, jakby chcieli powiedzieć „Ach, te kobiety…”.
- Więc jak? – naciskała Alice patrząc na Adama – Wymyśliłeś
już coś?
- Tak. – powiedział spokojnie i wskazał palcem pole przed
zamkiem– Uważam, że powinniśmy najpierw zaatakować z daleka. Możemy do tego
wykorzystać na pewno iluzjonistów i władców czasu. – narysował palcem linię
tam, gdzie według niego należało się ustawić. Tobias pogrzebał chwilę w
kieszeni bojówek, po czym wyciągnął
ołówek i przeciągnął go po kartce trasą, którą wyznaczył wcześniej palec Adama.
Po chwili zapisał moce, których mieli użyć z tej odległości. Miał niedbałe
pismo, litery były nierówne i pochylone każda w inną stronę. Alice to drażniło,
ale jej towarzysze nic sobie z tego nie robili.
- I władców żywiołów – dodał Tobias dopisując kolejne słowa
– Ci z większą potęgą mocy mogą spokojnie działać na odległość kilkunastu
kilometrów. Słabsi dadzą radę z ponad dwóch tysięcy metrów.
- To nam w zupełności wystarczy. – pokiwał głową Adam. –
Stąd… – wskazał narysowaną przed chwilą linę – …do zamku jest jakieś półtora
kilometra.
- Świetnie! – skwitował Tobias.
- Telekinetorzy nie pomogą? – zapytała Alice.
- Nie, nie dadzą rady. Będziemy za daleko. Telekineza działa
tylko na obiekty, które są bardzo blisko.
– wyjaśnił Adam - Oni pójdą w drugiej fazie. – powiedział stukając
palcem w mur zamku. Tobias szybko zapisał tam odpowiednie słowa.
- Medium dusz musi mieć kontakt wzrokowy. – kontynuował
Tobias domyślając się już jaki jest dalszy plan - Kontrolerzy emocji działają
tylko na osoby, które widzieli choć przez chwilę. Mogą utrzymać działanie mocy
na dowolną odległość, ale najpierw muszą zobaczyć obiekt.
- I dlatego po pierwszej fali ataku podejdziemy pod sam mur,
przypuścimy drugi atak, a potem tepeporterzy przeniosą pod sam zamek Karen i
kontrolerów emocji. Pozostali przejdą samodzielnie przez bramę.
- Jeśli jeszcze będzie brama. – Alice puściła do niego oko –
Jeśli jeszcze będzie jakikolwiek mur. Z tego co widziałam telekinetorzy lubią
siać zniszczenie. – powiedziała patrząc na niego znacząco.
Adam parsknął śmiechem
Tobias pokiwał głową i zaczął zdejmować lodowe uchwyty
rzucając je niedbale piszczącym dziewczynom z tłumu. Po chwili zwinął plan i
oddał go Adamowi.
- A co z wieszczami? – zapytała ponownie Alice –
Dowiedziałeś się czegoś od nich?
- Tak. Wiem już wszystko co mi było potrzebne i dlatego myślę,
że nie powinniśmy atakować w przeddzień pełni, a zaraz po niej.
- Co?! – krzyknęła z niedowierzaniem Alice.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!