Eve poderwała się na równe nogi, gdy drzwi do ich sypialni
otworzyły się z hukiem. Stała naga na środku sypialni. Tobias spojrzał wściekle
na Adama, ale kiedy zobaczył Alice w jego ramionach, natychmiast wstał, poszedł
do łazienki po szlafroki, podał jeden Eve, a drugi narzucił na siebie. Bez
słowa wziął Alice i położył na łóżku.
- Co się stało? – zapytał, kiedy delikatnie przykładał rękę
do jej czoła, żeby ją wyleczyć.
- Ryan… - wysapał Adam.
- Co?! – krzyknęła Eve – Musiało ci się coś pomylić, mój
brat nie zrobiłby czegoś takiego.
- Ryan jest medium dusz. – powiedział spokojnie Adam –
Młodym medium. Jego moc panuje nad nim, nie on nad nią.
- Dlaczego mi nic nie powiedzieliście? – zapytała. –
dlaczego nie mówiliście, że jest niebezpieczny?
Adam wzruszył ramionami.
- Nie wiedziałem, że Karen aż tyle dla niego znaczyła.
- Co ma do tego Karen? – zdziwiła się Eve.
- Nie żyje – odparł smutno Adam.
- Wiem. – powiedziała
- Jej śmierć musiała być dla niego traumą. Obwinia mnie za
nią – Adam spuścił głowę – trochę słusznie.
- Nie gadaj bzdur – odezwał się w końcu Tobias – Obaj dobrze
wiemy, że nie posłałbyś tam Alice, gdybyś nie był przekonany, że to
najbezpieczniejsze miejsce. Pomyliłeś się, każdy ma do tego prawo. Nie rób
sobie wyrzutów.
Adam przechadzał się w tę i z powrotem po pokoju nerwowo
skubiąc włosy.
- Nie mogę o tym zapomnieć – powiedział – teraz wydaje się
to tak oczywiste… - przeze mnie zginęła niewinna dziewczyna.
Eve westchnęła ciężko. Nie mogła obwiniać Adama, ale nie
mogła zrozumieć co stało się z jej bratem. Nigdy nie tracił nad sobą kontroli,
chyba, że cierpiał ktoś, kogo kochał.
- On ją kochał. –
powiedziała cicho. – Dlaczego jeszcze się nie zabił?
- Nigdy jej tego nie powiedział – odparł Tobias. – Ona jemu
też nie.
Eve zaczęła chodzić razem z Adamem. Wydawało jej się, że w
ten sposób będzie jej się łatwiej myślało, ale wcale tak nie było. W ogóle nie
mogła myśleć. Nie mogła się na niczym skupić. Co chwilę zerkała na Tobiasa,
który pracował zawzięcie nad Alice. Nie widziała poprawy. Nie chciała stracić
przyjaciółki.
- Nic jej nie będzie – powiedział w końcu Tobias widząc jej
niepokój. – osłabił ją tylko. Nie zabił. Mogę jej pomóc. Jeszcze dziś o
własnych siłach wróci do pokoju.
Adam z ulgą wypuścił powietrze z płuc.
- Dziękuję – powiedział.
- Nie masz za co – uśmiechnął się lekko Tobias.
Eve podeszła do niego. Potrzebowała jego bliskości,
potrzebowała zapewnienia, że wszystko będzie w porządku, że Ryan z tego wyjdzie
i że znajdzie kogoś, kogo pokocha tak, jak kochał Karen. Tobias pocałował
delikatnie wewnętrzną stronę jej nadgarstka. Ogarnęło ją ciepło, ale nic się
nie zmieniło. Dalej gnębiły ją te same wątpliwości. Wciąż bała się o brata.
Usiadła na łóżku obok Alice i położyła głowę na jego ramieniu.
- Eve, nic nie zabije
twojego strachu – powiedział spokojnie Tobias całując ją delikatnie w policzek.
Spojrzała na niego. W szarych oczach miała łzy. Widział, że
jest nieszczęśliwa i chciał jej pomóc, ale nie wiedział jak.
- Powiedz mi, że wszystko będzie dobrze – poprosiła.
- Chciałbym – wyszeptał – Chciałbym móc ci to powiedzieć,
ale to byłoby kłamstwo. Nie mam pojęcia co będzie.
Eve nie mogła powstrzymać łez.
- Co z nim będzie – spojrzała na Adama.
- Nie wiem – wzruszył ramionami. – jeśli jest wrażliwy, to
pewnie w końcu się zabije, bo nie będzie mógł znieść myśli, że kogoś skrzywdzi.
Jeśli jest silny, zabije parę osób i albo zapanuje nad własną mocą, albo ona go
zniszczy.
Eve jęknęła i osunęła się na ziemię. Tobias na chwilę
oderwał się od Alice i podszedł do niej.
- Eve – powiedział cicho – zrobię wszystko co w mojej mocy,
żeby ocalić twojego brata. Spróbuję mu pomóc. – podniósł wzrok na Adama – Gdzie
jest Ryan?
- Uciekł z zamku po tym jak prawie zabił Alice. – odparł.
- Cholera – zaklął Tobias. – Przeszedł przez iluzję.
Niedobrze
- Tak podejrzewam. – Adam skinął głową – czułem, że ktoś ją
przekracza.
Eve patrzyła na nich zdumiona.
- Co się dzieje? – zapytała gorączkowo – Dlaczego to
niedobrze?
- Dlatego, że Marcus wie gdzie jesteśmy i może go
wykorzystać do swoich celów. Czai się w tych okolicach już od jakiegoś czasu,
ale nie może przekroczyć iluzji mimo, że wielokrotnie próbował. Nawet siły
nieczyste mu nie pomagają. – odparł Adam.
- Dlaczego go nie zaatakujemy? – zapytała.
- Dlatego, że nie możemy go zabić. – powiedział Adam – z
tego co się dowiedziałem z księgi Damena i z tego co mówiła Alice, jedyny
sposób, żeby się go pozbyć, to zniszczenie lustra, a ciągle nie wiemy gdzie ono
jest…
Eve patrzyła na niego przez chwilę licząc na to, że powie
coś więcej.
- Wiecie już jak unicestwić lustro? –zapytała w końcu
- Nie – odparł Adam spuszczając wzrok i patrząc na swoje
buty. – Wiemy, że lustro musi coś odbić, ale ciągle nie wiemy co.
Eve westchnęła i przytuliła się mocno do Tobiasa. Przez
chwilę nikt się nie odzywał. Nagle Adam podbiegł do okna, a Tobias poruszył się
niespokojnie.
- Co się dzieje? – zapytała
- Ktoś przeszedł przez iluzję – powiedział Tobias wstając
powoli i pomagając jej się podnieść.
- Idzie – Adam wskazywał coś za oknem.
Podeszli, żeby się przyjrzeć.
- Ryan – wyszeptała Eve i pobiegła w stronę drzwi.
- Gdzie idziesz? – krzyknął za nią Tobias – On może być
niebezpieczny.
Spojrzał na Adama i razem pobiegli za Eve. Dogonili ja tuż
za bramą. Tobias złapał ją za ramię i zatrzymał obracając przodem do siebie.
- Eve, on nad sobą nie panuje. Jest niebezpieczny.
- To mój brat. – powiedziała wyrywając się z jego uścisku i
biegnąc w dół zbocza. – Nigdy nie zrobi nic, co mogłoby mnie skrzywdzić.
Tobias westchną, otworzył portal przestrzeni i teleportował
się tak, że stanął oko w oko z Ryanem.
- Witaj – złośliwy uśmiech wykrzywił twarz Ryana. –
Pamiętasz, jak mi odmówiłeś, kiedy cię prosiłem, żebyś mi powiedział jaką mam
moc?
Tobias skinął głową cofając się o krok i przygotowując do
teleportacji. Czuł co się święci. Spojrzał za siebie. Eve się zbliżała. Kiedy
się odwrócił Ryan stał tuz koło niego.
- Trzeba mi było powiedzieć, żebym mógł się przygotować na
to, co mnie czekało.
- Nie uwierzyłbyś mi – powiedział spokojnie Tobias cofając
się tak, żeby zaprowadzić Ryana jak najdalej od Eve. Chciał ją chronić. – Poza
tym i tak by ci to nic nie dało. Dopóki nie odkryjesz mocy nie możesz się o
niej niczego nauczyć.
- Nie wierzę ci – powiedział Ryan, zrobił krok w jego
kierunku i złapał go za gardło.
Eve krzyknęła i przyspieszyła kroku. Była tuż koło
nich, kiedy Tobias teleportował się pod samą granicę iluzji. Ryan spojrzał mu w
oczy i nie pozwolił mu odwrócić wzroku.
Tobias bladł. Eve pędziła krzycząc do Ryana, żeby go puścił. W końcu to
zrobił. Tobias osunął się bezwładnie na ziemię. Eve podbiegła do niego i
uklęknęła. Obróciła jego twarz do siebie. Oczy miał otwarte i całkowicie
czarne. Nie oddychał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!