Me

Me

niedziela, 10 lutego 2013

Lustro 35 - Zmartwychwstanie

Wyszli z portalu w salonie zamku. Eve rozejrzała się po nim. Wyglądał dokładnie tak, jak go zapamiętała z ostatniej nocy swojego pobytu w Polsce. Złapała Tobiasa za rękę, bo nawiedziły ją wspomnienia. Walka o życie jej i Marka, osłabienie, Damen próbujący ją zabić… Tobias zbliżył się do niej i pociągnął ją mocno za siebie.
Przestraszyła się. Nie zauważyła niczego niepokojącego. Spojrzała na Tobiasa. Wzrok miał utkwiony w miejscu, gdzie było wcześniej lustro w złotej ramie. Zmrużyła oczy i wtedy to zobaczyła. Majacząca sylwetka Damena. Nie Marcusa, tego prawdziwego Damena. Robił się do raz wyraźniejszy. Poczuła, że uchwyt Tobiasa zelżał. Jęknął cicho za nią i oparł się na jej ramieniu. Nie miał siły stać. Odwróciła się do niego i złapała go mocno, próbując go podtrzymać, ale był za ciężki. Osunął się na ziemię mamrocząc coś cicho.
- „Uciekaj, Eve.” – powiedział do niej w myślach.
Nie miała zamiaru uciekać. Nie mogła go zostawić. Nie po tym wszystkim co dla niej zrobił. Nie zanim dowiedziała się co tak naprawdę do niego czuje. Nie teraz, nie w tej chwili.
 - „Wyjdę stąd z tobą albo wcale.” – odparła.
Damen zbliżał się do niej. Był już prawie zupełnie materialny. Wyciągnął do niej rękę i pogładził ją po policzku. Wzdrygnęła się z zimna.
- Jesteś podobna do Kristen. – powiedział – Taka piękna…
- Nie jestem do niej podobna! – krzyknęła oburzona, choć wiedziała, że to nie prawda. Obie miały zielone oczy i ciemne włosy. Kristen była drobniejsza, ale rysy twarzy miały zbliżone. Nieznajomy mógłby je pomylić, gdyby zobaczył ich zdjęcia.
- Wiesz dobrze, że to kłamstwo. – odparł Damen przesuwając rękę z jej policzka na ramię i dalej w dół na biodro. Robiło jej się co raz zimniej. Jego dotyk powodował, że narastało w niej przerażające uczucie. Zastanawiała się dlaczego się w ten sposób zachowuje. Kiedy Tobias jęknął na podłodze, uświadomiła sobie, że Damen odwraca jej uwagę od tego, co naprawdę ważne.
- Skąd się tu wziąłeś? - zapytała.
- Siły nieczyste dały się przekonać, że powinienem wrócić. – powiedział.
- Co im za to dałeś? – zapytała wiedząc, że taka transakcja musiała mieć też jakąś zapłatę. 
Damen uśmiechnął się złowieszczo. Rozejrzał się teatralnie po pomieszczeniu i westchnął. Zbliżył się do niej. Nie mogła się ruszyć. Tobias próbował się podnieść z podłogi, żeby mu przeszkodzić, ale był za słaby.
- Eveline, kochanie, czy ty jeszcze nie pojęłaś co się dzieje? – wyszeptał jej do ucha Damen.
Patrzyła na niego zdumiona. Co miała rozumieć? Jak? O co chodziło? Adam coś wspominał o tym, że mogli nie być wolni od sił nieczystych po schwytaniu przez Caleba, ale była przekonana, że skoro ich puścił, to są bezpieczni. Nie mogła uwierzyć, że ryzykował ich życie.
- Ten zamek… – zaczął Damen –…jest przepełniony mocą sił nieczystych. Tu się wszystko zaczęło i tu się wszystko zacznie jeszcze raz. – powiedział patrząc na nią z obłędem.
Wciąż nie kojarzyła faktów. Damen robił się niebezpiecznie wyraźny. W tej chwili jeszcze był duchem i czuła, że może go powstrzymać przed powrotem. Nawet bez pomocy Tobiasa, który najwyraźniej tracił resztki sił. Leżał bezwładnie na podłodze oddychając ciężko. Przeraziła się patrząc na niego. Nie mogła go stracić. Musieli wrócić razem. Musiała coś wymyślić, musiała rozgryźć plan Damena.
- Eve, myślałem, że jesteś bystrzejsza. – odezwał się znowu Damen patrząc na nią z politowaniem. – Dobrze, powiem ci wszystko. – westchnął – Kiedy odwiedziliście z Tobiasem Marka, uruchomiliście klątwę, którą na moje polecenie rzucił na was Caleb. Kiedy spotkaliście go w krainie ciemności, nie rozmawialiście z nim, a ze mną. Pod jego postacią.
Eve patrzyła na niego zdumiona. Znowu przyjął czyjąś postać? Jak? Damen zaśmiał się.
- Kraina ciemności daje znacznie większe możliwości niż ten świat. – machnął ręką. – Tam można zmieniać postać i wcielać się w kogokolwiek…
Eve przytaknęła, pokazując, że go słucha.  
- Więc właśnie… - ciągnął Damen – …tamtego feralnego dnia, kiedy uparłaś się, żeby wracać na ziemię z nim… – trącił Tobiasa czubkiem buta – …zaświtał mi w głowie pewien plan. Siły nieczyste naznaczyły go w momencie kiedy oddawał mi swoje moce. Miał oddać mi jeszcze jedną rzecz.
Eve powoli zaczynała składać historię w całość.
- Kiedy tu weszliśmy, siły ciemności osłabiły go, tak? – zapytała.
Uśmiechnął się szeroko.
- Nareszcie załapałaś. – Uśmiechnął się szeroko. – Dzięki niemu, ja wracam do życia. Nie wiem jak mógł być tak głupi, żeby tu przychodzić. Musiał wiedzieć, że nie jest zupełnie wolny. Musiał czuć siły nieczyste w sobie, a mimo to przyszedł tu na pewną śmierć.
Eve spojrzała na Tobiasa.
- „Wiedziałeś?” – zapytała go w myślach.
- „Tak, wiedziałem o siłach nieczystych, ale nie mogłem cię tu puścić samej. Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy.” – spojrzał na nią błagalnie – „Zawiodłem cię… Wybacz mi…”
- „Daj mi pomyśleć. Wyciągnę nas stąd. Obiecuję” – powiedziała rozglądając się po salonie i szukając czegoś, co pomogłoby jej wygonić Damena. Spojrzała jeszcze raz na Tobiasa. Był nieprzytomny. Jego  otwarte oczy były prawie czarne. Oddychał płytko.
- I co teraz? – zapytała Eve – On umrze. To już wiemy. – powiedziała to najspokojniej jak potrafiła, ale głos jej drżał - Ty nie wrócisz do życia dzięki jednej osobie. Nie wierzę w to. Duchy nie pozwoliłyby na wymianę jego życia za twoje. Nie po tym jak zawiodłeś ich raz, kiedy nie udało ci się odwrócić lustra.
- Nie. – odparł. – Obiecałem im ciebie. – podszedł do niej przesuwając palec po jej policzku.
- Zapomnij o tym! – krzyknęła – Prędzej się zabiję!
Zaśmiał się złowieszczo i pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Proszę bardzo, zabijaj się. Wtedy też trafisz do nich.
Coś jej nie pasowało. Ona i Tobias w zamian za kogoś kto wykorzystał i oszukał duchy, to było za mało. Musiało chodzić o coś więcej.
- Dlaczego duchy aż tak chcą nas dostać? – zapytała. Damen uśmiechnął się szeroko.
- Duchy czerpią energię z dusz zmarłych Zwierciadeł. Żywią się nami. A ponieważ umieramy stosunkowo rzadko, to każda dusza jest na wagę złota.
- Dlaczego ciebie nie pożarły? Bo obiecałeś im nas?
Damen skinął głową.
- Ciebie, Eveline, ciebie. Nie was.
-  Powtórzę to samo pytanie: dlaczego ja? Dlaczego to mnie chcą dostać? Dlaczego jestem warta więcej niż inni?
- Ty już dwukrotnie zabrałaś im posiłek sprzed nosa. Nienawidzą cię. – spojrzał na nią i przekrzywił głowę.
Zrozumiała, że chodzi o Marka i Tobiasa. O to, że ich zawróciła w ostatniej chwili z zaświatów. Nie rozumiała jednej rzeczy. Każdy mógł kogoś zawrócić z zaświatów, jeśli go tylko kochał, więc dlaczego ona była tak ważna? Dwie dusze to nie wystarczający powód,  zwłaszcza, że media dusz mogły zdziałać znacznie więcej.
- Dwie dusze to za mało. Musi być inny powód. – powiedziała w końcu.
– Jeszcze nie rozumiesz? – uderzył się otwartą dłonią w czoło. – Eve, masz najpotężniejszy dar jaki ktokolwiek mógł otrzymać. Dar, który może im pokrzyżować plany. Przez ciebie mogą umrzeć z głodu.
- Słucham?
- Masz dar miłości. – powiedział spokojnie, coś zmieniło się w jego oczach. – możesz ocalić każdego, jeśli tylko wiesz jak… Markowi powiedziałaś to, co chciał usłyszeć, więc wróciły mu siły i nie przeszedł na drugą stronę. Ten tu – wskazał ruchem głowy Tobiasa – umiał zobaczyć to, czego ty nie widziałaś. Twoje uczucia dały mu siłę, dzięki nim przetrwał to, czego przetrwać nie powinien…
Spojrzała na Tobiasa. Jego oczy przybierały powoli kolor głębokiej czerni. Uklękła przy nim i przyłożyła usta do jego czoła.
- Zostań ze mną. – wyszeptała – Daj mi jeszcze chwilę. Uda mi się, czuję to.
Przez chwilę analizowała słowa Damena, aż w końcu zrozumiała, że jedynym, co ją może ocalić, to przebaczenie. Nie mogła go nienawidzić. Nie umiała. Nigdy nikogo nie nienawidziła. We wszystkich widziała dobro. W Calebie widziała nieszczęśliwego karła, który potrzebował miłości. Damen nie był dla niej złoczyńcą, był nieszczęśliwie zakochanym człowiekiem, który dla miłości zdolny był do każdego poświęcenia. Dotarło do niej, że tylko uczucie silniejsze niż moce piekielne może wygonić siły ciemności z zamku i pozwolić jej na ocalenie Tobiasa i Marka. Wzięła głęboki oddech.
Nad horyzontem na ułamek sekundy pojawiła się purpurowa łuna.
Cało Tobiasa robiło się bezwładne. Jego oczy były całkowicie czarne. Poczuła szarpnięcie w okolicach serca, kiedy jego dusza opuszczała jej ciało. Nie ruszał się. Przełknęła gorzkie łzy. Po chwili poczuła drugie szarpnięcie. Opuściła ją dusza Marka. Została sama. Bez nikogo, kto ją kochał.
Otworzyła oczy i spojrzała na Damena. Uśmiechał się szeroko. Był materialny. Zmartwychwstał.
- Wybaczam ci. – powiedziała patrząc mu w oczy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!