Eve obudziła się i zobaczyła, że Tobiasa już nie ma. Uznała,
że widocznie miał coś ważnego do zrobienia i że zaraz wróci. Wstała szybko i
poszła do łazienki, żeby się umyć. Szczotkowała zęby, kiedy drzwi do łazienki
otworzyły się powoli. Szum wody musiał zagłuszyć kroki w sypialni. Spojrzała na
drzwi spodziewając się Tobiasa, ale w drzwiach stał Mark. Miał przerażoną minę.
Nigdy go takiego nie widziała. Oczy miał ogromne i okrągłe. Podszedł do niej
szybko i przytulił ją. Nie protestowała, bo widziała, że tego potrzebuje.
Westchnął ciężko.
- Co się stało? – zapytała Eve delikatnie gładząc go po
plecach.
- Miałem dziwny sen – odparł. – Nigdy wcześniej nic takiego
mi się nie śniło.
Eve spojrzała na niego badawczo. Nie chciała nic mówić.
Wiedziała, że musi poczekać aż Mark sam będzie w stanie jej o tym opowiedzieć. Mark
nie odzywał się, tylko opuścił zasłonę myśli pozwalając jej obejrzeć wszystko
co zobaczył we śnie.
- Co?...- wyszeptała
cicho. – Naprawdę?!
Pokiwał głową. Objęła go i przytuliła mocno.
- Nie martw się – szeptała – Wydostaniemy ją, odzyskasz to,
co straciłeś. Pomogę ci!
Głaskała go uspokajająco po plecach, a on wtulił twarz e jej
szyję i próbował się uspokoić. Eve rozglądnęła się, jakby szukała jakiejś
podpowiedzi. Zobaczyła coś kątem oka. W drzwiach stał Tobias. Na ich widok
zacisnął mocno szczęki, odwrócił się i wyszedł bez słowa.
Eve stała przez chwilę nie rozumiejąc, ale potem spojrzała
na tę scenę oczami Tobiasa, z zewnątrz... Ona miała na sobie tylko delikatną
piżamkę z jedwabiu. Mark przybiegł do niej boso, w samych bokserkach. Nie
wyglądało to jak rozmowa przyjaciół.
- Cholera! –zaklęła, złapała szlafrok i wybiegła za Tobiasem
po drodze krzycząc do Marka, że za chwilę wróci i będą mogli porozmawiać.
Tobias schodził po schodach, kiedy udało się jej go dogonić.
Miał przekrwione oczy, ale nie wiedziała czy ze złości, czy dlatego, że płakał.
Nie widziała śladów łez. Złapała go za rękę, prosząc, żeby się zatrzymał, ale
nie zrobił tego. Otworzył portal przestrzeni i wszedł do niego. Nie
zastanawiając się co robi, w ostatniej chwili wskoczyła za nim.
Ogarnęło ją przerażenie. Nigdzie nie widziała Tobiasa.
Portal za nią już się zamknął, więc nie mogła wrócić. Widziała przed sobą długi
niebieski korytarz. Powoli szła przed siebie. Po chwili po lewej zobaczyła
pomarańczowe światło. Jakaś droga. Skręciła w nią nie mając pojęcia gdzie
poszedł Tobias. Wołała go co chwilę, ale nikt jej nie odpowiadał. Nawet echo
zdawało się nie mieszkać w tym miejscu. Postanowiła iść dalej. Skręciła w
filetowy korytarz, a potem w lewo, w błękitny. Nie miała pojęcia dokąd idzie,
ani jak się stąd wydostać. Korytarze zdawały się nie mieć końca i nawet kiedy
postanowiła się trzymać jednego z nich, nie udało jej się znaleźć końca. Obejrzała
się bezradnie za siebie. Coś pędziło na nią. Skuliła się. Coś potrąciło ją i
zatrzymało się na chwilę.
- Co ty tu robisz? Nie powinnaś tu przebywać bez
teleportera! – krzyknął nieznany jej mężczyzna i zniknął równie szybko, jak się
pojawił.
- Zaczekaj! – krzyknęła za nim Eve, ale on nie usłyszał –
Pomóż mi…
Uklękła na czymś co miało być podłogą i ukryła twarz w
dłoniach. Zrozumiała, że nie powinna wchodzić do portalu bez opieki
teleportera. Nie wiedziała jak z nich korzystać. Nie wiedziała jak wyjść. Gdziekolwiek,
bo o powrocie do zamku mogła zapomnieć. Chciała znaleźć kogokolwiek, z kim
mogłaby porozmawiać, kogo mogłaby poprosić o pomoc. Przysunęła się do samej
ściany, żeby nikomu nie przeszkadzać. Wiedziała, że teleporterzy raczej nie
zatrzymują się w korytarzach. Była skazana tylko na siebie. Wątpiła, czy
kiedykolwiek się stąd wydostanie.
……..
Mark wybiegł za nią z pokoju.
- Nie! – krzyknął, kiedy wskakiwała za Tobiasem do portalu
przestrzeni. Chciał złapać ją za rękę, ale spóźnił się o ułamek sekundy. Zamarł
na schodach. Nie wiedział co ma zrobić. Eve zniknęła w portalu. Było to prawie
tak samo niebezpieczne, jak odłączenie się od przewodnika przy podróżach w
czasie. Nie wiedział do kogo ma się udać po pomoc. Na myśl przyszła mu tylko
Alice, więc popędził na drugi koniec zamku do jej pokoju, zastukał mocno w
drzwi i nie czekając na odpowiedź, otworzył je.
Alice i Adam poderwali się z łóżka. Oboje byli półnadzy.
Mark odwrócił wzrok.
- Oby to było coś ważnego – warknęła Alice podciągając
kołdrę, żeby się zakryć. – Czego chcesz, że nie możesz nawet chwili poczekać?
- Eve… - wysapał zdyszany.
- Mam dość! – wrzasnęła Alice – Nie mam zamiaru pomagać ci z
Eve… - urwała, bo Adam położył jej rękę na ramieniu.
Mark rozglądał się bezradnie, nie mógł na niczym zawiesić
wzroku, ręce mu się trzęsły, a na twarzy malował się wyraz głębokiego
przerażenia.
- Spójrz na niego. Nie chodzi o Tobiasa. – powiedział
spokojnie. – Co się stało?
Mark stał jeszcze przez chwilę opierając dłonie o kolana,
starał się uspokoić oddech i pozbierać myśli.
- Eve wskoczyła do portalu przestrzeni za Tobiasem. –
wychrypiał w końcu opierając ręce na kolanach i oddychając ciężko.
- Weszła tam z nim? – zapytała zaniepokojona Alice licząc na
to, że Mark przytaknie, że spanikował, że intuicja Adama źle mu podpowiadała,
że Mark znowu poczuł się zagrożony obecnościąTobiasa.
- Nie. On wszedł sam, wcześniej… - zaczął. – To moja wina.
Zobaczył nas, kiedy Eve próbowała mnie pocieszyć. Zdenerwował się i wyszedł, a
ona za nim pobiegła, żeby wyjaśnić i wtedy…
Alice puściła kołdrę i zaczęła się szybko ubierać. Mark
jęknął. Wcale nie chciał jej oglądać nago. Była jego siostrą. Oglądanie własnej
siostry w samych majtkach, o ile te sznureczki, które Alice miała na sobie
można było nazwać majtkami, było co najmniej dziwne. Odwrócił wzrok.
- Przestań – syknęła na niego. – Przyleciałeś tu w
półprzezroczystych bokserkach, a teraz udajesz, że ci się nie podoba, że jestem
nieco roznegliżowana.
- Nieco? – Mark przekrzywił głowę…
Adam podszedł do niego i położył mu rękę na ramieniu.
- Powiedz nam dokładnie co się stało. – poprosił.
- Tobias otworzył portal i wszedł do niego. Eve wskoczyła za
nim kiedy portal był jeszcze otwarty. – westchnął – próbowałem ją powstrzymać,
ale się spóźniłem.
- Gdzie jest teraz Tobias? – zapytała Alice
Mark wzruszył ramionami, sugerując, że nie ma pojęcia.
- Jest bardzo źle? – zapytał.
- Nie wiemy. Dopóki nie znajdziemy Tobiasa, ciężko będzie
się dowiedzieć. – odparła – Możliwe, że jednak zaczekał na nią w portalu.
- Raczej wątpię – wykrztusił Mark – Był wściekły. I na mnie
i na nią najprawdopodobniej.
- Czemu? Co zrobiłeś? – zapytała Alice.
- Przytulała mnie. Ja byłem ubrany tak jak widać, a ona była
w cienkiej piżamce… - odparł – chyba wszystko spaprałem, nie?
Alice przyglądała mu się badawczo. Nie bardzo rozumiała
zmianę w jego zachowaniu. Spojrzała na Adama, który uśmiechał się szeroko.
- Trochę podejrzewałem, że z tobą coś jest nie tak –
powiedział – te nagłe zmiany nastrojów nie są normalne.
- O czym ty mówisz? – zapytała Alice.
- Tobias postawił na tym zamku niesamowicie skomplikowaną a
jednocześnie genialną zasłonę. –
wyjaśniał Adam – Dalej nie wiem jak to zrobił, ale ta zasłona niweluje wszelkie
zewnętrzne wpływy.
Mark patrzył na niego zdziwiony.
- Chodzi o to – ciągnął Adam – że jeśli ktoś jest pod
wpływem innego Zwierciadła, to po przekroczeniu tej zasłony ten wpływ słabnie
albo całkowicie zanika.
- Czy to może dotyczyć też sił nieczystych? – zapytał szybko
Mark
- Prawdopodobnie – odparł Adam pocierając brodę jakby się
nad czymś zastanawiał. – Czemu pytasz?
- Nie ważne – wtrąciła się Alice. – Musimy znaleźć Tobiasa i
ustalić czy Eve jest z nim czy nie.
- Nie zdziwiłbym się, gdyby gdzieś razem uciekli –
powiedział Adam z lekkim uśmiechem patrząc na Alice – Nie tylko nam ktoś coś
przerwał.
Alice szturchnęła go w bok, po czym przelotnie pocałowała w
policzek i podeszła do szafy. Adam zaczął się powoli ubierać.
- Masz – powiedziała do Marka rzucając mu pierwsze z brzegu
spodnie Adama – powinny pasować,
jesteście podobnej postury. Musisz na siebie coś założyć zanim zaczniesz
paradować po zamku, bo jeszcze się okaże, że nie tylko Tobias działa na
kobiety.
Mark złapał spodnie i wyszczerzył się, po czym szybko się
ubrał i wszyscy razem wyszli z pokoju.
W zamku było cicho. Alice pobiegła do sypialni Tobiasa, żeby
sprawdzić, czy go tam nie ma. Po chwili dołączyła na dziedzińcu do Adama i
Marka. Pokręciła przecząco głową, a oni wzruszyli ramionami. Przeszukali resztę
zamku, ale nigdzie go nie znaleźli. Wyszli na dziedziniec, ale tam też go nie
było. Pchnęli bramy zamku i wyszli na pole. Alice wyciągnęła rękę w kierunku
samotnego drzewa w dolinie. Usłyszeli delikatne brzmienie gitary i cichy głos
Tobiasa.
- Ależ on bosko gra – westchnęła Alice, a Mark delikatnie
kopnął ją w kostkę. Alice spojrzała na Adama. Chyba nie był zachwycony tą
uwagą. Zamknęła oczy, żeby chwilę pomyśleć. Wciąż zapominała o tym, jak łatwo
może go zranić. Podeszła i przytuliła się do niego szepcząc coś na ucho tak,
żeby Mark nie dosłyszał. Adam uśmiechnął się delikatnie i przyłożył usta do jej
szyi.
- Jesteś pewna? – wymruczał.
Pokiwała głową.
- Dobra – odezwał się Mark – Trzeba z nim pogadać – ruchem
głowy wskazał Tobiasa.
- Nie widzę tam Eve – powiedziała zaniepokojona Alice.
Mark wzruszył ramionami i puścił się biegiem w dół zbocza.
Pierwszy dobiegł do drzewa i oparł się o nie czekając na
pozostałych. Tobias nie zwrócił na niego uwagi i grał dalej. Alice podbiegła do
nich zdyszana. Miała zaróżowione policzki, uśmiechała się.
- Dlaczego się nie teleportowałaś? – zapytał Mark.
- Nie chciałam ci psuć zabawy w wyścigi – odparła kiedy
dołączył do nich zdyszany Adam.
- Czy wy macie płuca?
– zapytał z trudem łapiąc oddech.
Alice i Mark wybuchli
śmiechem. Tobias przestał grać, wstał i podszedł do Marka.
- Taki jesteś z siebie
zadowolony?! – zapytał. Zaciśnięte mięśnie ramion, dłonie skulone w pięści, gra
ciała, tembr głosu, to wszystko sugerowało, że jest na granicy, że zaraz może
wybuchnąć, że tylko cud w tej chwili powstrzyma go przez pogruchotaniem szczęki
Marka. – Wiesz, że ona powinna być ze mną!
Wiem, że to wiesz! – wysyczał przez zęby.
- Wiem. I postanowiłem
odpuścić. – westchnął i spojrzał na niego.
Tobias poruszył sie
niespokojnie, lekko rozluźnił dłonie i przesunął czapkę na tył głowy, żeby
spojrzeć mu w oczy.
- Żartujesz, prawda? –
zapytał.
- Nie – odpowiedział
spokojnie. – Dziś w nocy czegoś się o sobie dowiedziałem. Adam twierdzi, że to
zasługa twojej zasłony. Wracają do mnie wspomnienia, które ktoś, kiedyś mi
zmienił, albo wymazał. Eve jest jedyną osobą, z którą mogłem się podzielić tym
odkryciem. Znamy się naprawdę dobrze, ona wie o mnie więcej niż Alice czy nawet
Karen i ona mnie rozumie.
- Chciałeś z nią porozmawiać? – zapytał – To
dlaczego się obściskiwaliście?
Mark przycisnął palce
do skroni, żeby się uspokoić. Nie mógł pojąć o co jeszcze Tobias jest
zazdrosny. Każdy idiota widział na odległość, że bez względu na to jak bardzo
by się Mark nie starał, nie miał szans u Eve od kiedy pojawił się Tobias.
- Nie obściskiwaliśmy
się – wyjaśnił. – byłem przerażony tym co zobaczyłem , bo nie do końca to
rozumiałem. Próbowała mnie pocieszyć. – westchnął – Przyszedłeś w złym
momencie.
Tobias zacisnął
szczęki.
- Gdzie ona teraz
jest? – zapytał.
- Wskoczyła za tobą do
portalu – powiedział Adam – Dlatego do ciebie przyszliśmy.
- Jak to?! – wydyszał Tobias – Jest zawieszona w
przestrzeni? Nie wydostaniemy jej stamtąd. Nigdy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!