Me

Me

piątek, 8 lutego 2013

Lustro 28 - Gdzie Mark?

Nagłe pojawienie się półnagiego Tobiasa wywołało w fabryce falę głośnych pisków i omdleń, ale on nie zwracał na to uwagi. Postawił Eve na ziemi i pochylił głowę, żeby szepnąć jej coś na ucho.
- Musisz się zastanowić gdzie będziesz spała. Jest prawie noc. – powiedział takim zmysłowym głosem, że nogi się pod nią ugięły. Złapał ją w biodrach, żeby nie upadła. Uśmiechnął się w duchu. Cieszył się, że tak na nią oddziałuje. Nie potrzebował dodatkowych darów, żeby wywoływać u niej pożądane reakcje. Wystarczyło bycie sobą.
Poszedł do swojego posłania i z niknął na chwilę pod iluzją. Kiedy wyszedł, był przebrany w zwyczajowe czarne spodenki, glany i czarną koszulkę. Czapkę miał nasuniętą na oczy.
- W nocy też w niej śpisz? – zapytała chcąc go zbić z tropu.
- Będziesz musiała sama sprawdzić. – pod czapką pojawił się typowy półuśmiech.
Opadła jej szczęka. Załatwił ją. Tego się nie spodziewała. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Na szczęście przed nimi pojawił się Ryan. Spojrzał na nią dziwnie. Miała zaróżowione policzki i rozczochrane włosy. Do twarzy przykleił jej się uśmiech, którego nie była w stanie zdjąć. Po prostu tam był. Jakby wrósł w nią i miał zamiar zostać na stałe.
- Jak było? – zapytał dla formalności.
- Musisz pytać? – odpowiedział Tobias – Spójrz na nią.
Spłonęła rumieńcem i złapała za daszek jego czapki naciągając mu ją głębiej na twarz.
- Z wami wszystko w porządku? – Ryan patrzył się na nią podejrzliwie.
- Jasne. – odparł Tobias wesoło, poprawiając czapkę. – Ona robi co chce, a ja się na to godzę. Pozwoliłem się nawet pocałować. – wyszczerzył się.
Eve skamieniała. Nie powinien tego mówić. Nie w ten sposób i nie przy jej bracie. Spojrzała na niego z wyrzutem, ale wzruszył ramionami. Szturchnęła go łokciem w żebra. Czuła gorąco na policzkach. Musiała być cała czerwona.
- Eve, on by się domyślił nawet gdybym mu tego nie powiedział. – znów przesuwał palcem po jej obojczyku. To było jego miejsce. Tylko jego.
- Nooo. – przytaknął Ryan – Widziałaś siebie? W życiu nie widziałem cię takiej szczęśliwej. Nawet z Markiem.
Tobias zesztywniał i zacisnął szczęki na dźwięk imienia Marka. Objął ją i przyciągnął do siebie, jakby się bał, że sam dźwięk tego imienia mu ją odbierze. Nie był pewien jej uczuć. Wiedział, że fizycznie na nią działa. Przez pięćdziesiąt lat uczył się od najlepszych. A w zasadzie od jednego najlepszego. Kris był draniem, ale nikt nie potrafił podejść kobiety tak, jak on. Tego jednego się od niego nauczył. Nie wiedział jednak czy pociąga Eve tylko fizycznie czy w jakimś głębszym sensie też. Wolał wierzyć, że ma u niej szanse, ale pewności nie miał. Bał się jej konfrontacji z byłym ukochanym.
- A właśnie gdzie Mark? – zapytała ożywiona wyplątując się z uścisku Tobiasa. – Co się z nim stało? – Uśmiechnęła się czekając niecierpliwie na odpowiedź.
Ryan zbladł. Przypomniał sobie, że nie powiedział Tobiasowi, że Eve nie może się dowiedzieć o Marku, że jest zbyt delikatna. Nie powinna wiedzieć, może nie być na to gotowa. Jeśli go kochała, byłby to dla niej cios. Jeśli nie, było za wcześnie na konfrontację. Tobias już otwierał usta, więc szybko postawił zasłonę myśli.
- „Nie mów jej o lustrze!” – krzyknął do niego w myślach.
- „Zwariowałeś? Dlaczego?” – spytał zamykając usta, żeby nie wyglądać dziwacznie.
- „Ona nie jest na to gotowa” – powiedział. Eve patrzyła na niego podejrzliwie, spod półprzymkniętych powiek.
- „Może niech ona o tym zadecyduje, co?” – warknął Tobias.
- „Nie możesz jej powiedzieć …” – błagał go w myślach.
- „Mylisz się. Nie mogę jej okłamać. Nie zrobię jej tego, co on jej zrobił. Nigdy. I tobie też nie radzę. Choćbym nie wiem jak nie chciał, żeby się zbliżała do tego oszusta i choćbym nie wiem jak go nienawidził, ona zasługuje na prawdę.” – odparł.
- „Jestem jej bratem!” – warknął Ryan.
- „To świetnie.” – skwitował ironicznie Tobias – „Wydaje mi się, że słabo ją znasz jak na jej brata…” – urwał na chwilę, a potem dodał: - „Rób co chcesz, ja powiem jej o wszystkim, jeśli uznam to za konieczne” – prychnął i spojrzał na Eve. Od dłuższego czasu przyglądała im się z zaciekawieniem.
-No więc? – powiedziała z naciskiem.
- Eve, to nie jest takie proste… – zaczął Ryan. – Nie wiemy gdzie on jest.
- Na pewno? – zapytała patrząc na niego wyczekująco, a kiedy nie odpowiadał, dodała – Musisz się nauczyć lepiej stawiać zasłony myśli. Nie wiem jak mogłeś uznać, że okłamanie mnie to najlepszy sposób? Po tobie się tego nie spodziewałam, bo rozumiem, że wiesz o tym co Mark mi zrobił… - westchnęła - Chyba wszyscy już wiedzą.
- Karen mi powiedziała. – odparł. – Eve, chciałem cię chronić.
- To ci chyba nie poszło, bo mnie tylko zraniłeś. – odparła i odwróciła się do Tobiasa. – Powiesz mi gdzie on jest?
 Nie odpowiadał. Nie mogła odgadnąć wyrazu jego twarzy, więc poniosła daszek czapki, żeby spojrzeć mu w oczy. Zobaczyła w nich coś dziwnego. Strach? Może smutek? Niepewność? Nie wiedziała co to było, ale nie podobało jej się to.
- Wyglądasz na zdenerwowanego. Co jest? – zapytała.
- Naprawdę musisz pytać? – odparł odsuwając się od niej – Chcesz się widzieć ze swoim byłym i aż podskakujesz na tę myśl, jakbyś nie mogła się doczekać aż rzucisz mu się znowu w ramiona. Mam być zachwycony?
- Tobias… - powiedziała kładąc mu rękę na ramieniu – To nie tak…
- Tylko jak? – zapytał szorstko.
Nie odpowiedziała. Patrzyła na niego nie wiedząc jak ma mu to wytłumaczyć.  Bała się jego nagłych zmian nastroju. Czasem ją przerażał, innym razem był idealny aż do bólu, a momentami ją irytował. Ciągle nie mogła go rozgryźć, nie umiała się z nim obchodzić. Wiedziała, że tym razem ma rację. Nie powinna go prosić o to, o co go prosiła, ale tylko on jeden mógł jej pomóc. Wypuściła z płuc całe powietrze licząc na to, że to pomoże zniwelować ucisk w żołądku.
- Chcę z nim porozmawiać. Musimy sobie parę rzeczy wyjaśnić. – powiedziała w końcu. – Jeśli chcesz, możesz pójść ze mną. Jeśli to ci pomoże…
Rozluźnił się trochę. Objął ją mocno i przyciągnął do siebie, przesuwając jedną dłonią po jej kręgosłupie. Jego oddech ogrzewał jej kark.
- Tylko mam prośbę. – powiedziała cicho. Wiedziała, że nie powinna go o to prosić. Nie powinna go prosić o kłamstwo. – Nie obmacuj mnie, dobrze?
- To ja cię obmacuję? – zapytał z szelmowskim uśmiechem przyciągając ją do siebie za szlufkę od paska.
- Trochę tak.  – zarumieniła się - Zazwyczaj mi się to nawet podoba, ale nie chcę, żebyś mnie tak dotykał przy Marku. 
Zesztywniał.
- Słucham? – spojrzał na nią mając nadzieję, że się przesłyszał.
- On nie zrozumie. – zaczęła. – Ciągle mnie kocha. Nie mogę mu w ten sposób powiedzieć. Oddał mi duszę.
Tobias podniósł dłonie i przycisnął palce do skroni. Przez chwilę oddychał głęboko, jakby musiał się uspokoić. Przez chwilę analizował wszystko, co stało sie tego dnia, analizował jej zachowanie, jej słowa, jej gesty. To, co robiła teraz, przeczyło wszystkiemu, co pokazała mu na plaży.
- Czy ty jeszcze coś do niego czujesz? – zapytał patrząc jej w oczy.
- Nie wiem. – spuściła wzrok.
Westchnął. Zacisnął zęby. Jak mógł tak szybko uznać, że odnosi sukces? Jak mógł pomyśleć, że już o nim zapomniała? Był głupi, myśląc, że tak łatwo mu pójdzie, ale nie miał zamiaru się poddawać. Wziął głęboki oddech i nasunął czapkę na oczy wyciągnął do niej rękę i czekał.
- Chodź. – powiedział – Adam cię wprowadzi w tajniki porozumiewania się z Markiem. To trochę… - zawahał się -  …skomplikowane.
- Tobias… - zaczęła cicho, a on odwrócił się nagle na pięcie i przesunął czapkę do tyłu, żeby na nią spojrzeć.
- Nie będę go wkurzał, okej? – wycedził przez zaciśnięte zęby. – Nie będzie to łatwe, ale obiecuję trzymać ręce z daleka od ciebie.
- Dziękuję.
Podeszli do Adama, który wciąż siedział z Jeremym nad księgą Damena.
- Jak postępy?  - zapytał Tobias.
Adam podniósł głowę i spojrzał na niego zafrasowany.
- Średnio. Dopasowujemy powoli algorytmy do każdego słowa. Nie jest to prosta praca… - powiedział po czym uśmiechnął się – Widzę, że oddałeś ją w jednym kawałku. Ryan się niepokoił, ze coś jej zrobisz.
- Taaaak? Ciekawe co miałbym jej zrobić? – półuśmiech znowu igrał na jego twarzy. Wsunął rękę pod jej bluzkę i przeciągnął kciukiem wzdłuż kręgosłupa. Od dołu, kilka centymetrów w górę i z powrotem. Spojrzała na niego. Uśmiechał się uwodzicielsko.
- „No co? Korzystam póki nie ma Marka…” – szepnął do niej w myślach.
Chciała coś powiedzieć, ale z jej ust wydobył się tylko ciche westchnienie rozkoszy, kiedy znów przesuwał palec w górę i w dół.
- Musisz mnie tego nauczyć. – poklepał go po ramieniu Adam.  – Chcieliście czegoś ode mnie?
- Eve chciała porozmawiać z Markiem. – wycedził przez zęby.
Adam zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na nich badawczo. Twarz Eve wyrażała zaciekawienie. Tobias był wściekły, ale starał się to ukryć.
- Dobrze. – powiedział i wręczył Eve notatnik i ołówek. – Mark jest uwięziony w lustrze. Nie słyszy nas. Możemy się z nim komunikować tylko pisząc.
Skinął na nich głową i zaprowadził ich w stronę iluzji, pod którą znajdowało się białe lustro.


1 komentarz:

Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!