Me

Me

piątek, 8 lutego 2013

Lustro 30 - Poświęcenie


Eve pochłonęły czerwone chmury. Znalazła się na klęczkach w salonie niemal identycznym, jak ten w domu Caleba. Podniosła wzrok. Przed nią stał Caleb we własnej osobie. Ukłonił się nisko.
- Witam, moja pani. – uśmiechnął się – Od dziś to będzie twój dom. Będziesz tu ze mną mieszkać. Zostałaś wybrana. Będziesz mi towarzyszyć.
Eve wzdrygnęła się.
- Nigdy! – powiedziała zakładając ręce.
- Nie? – zapytał – Na pewno?
- Tak. – odparła.
- Ponoć nie patrzysz na wygląd… - zaczął, ale mu przerwała.
- Nie twój wygląd, a twoja obrzydliwie chciwa dusza mnie przeraża.
Odwrócił się nagle. Za jego plecami portal chmur otworzył się ponownie i wypadł z niego osłabiony Tobias. Eve rzuciła się w jego stronę, ale Caleb ją powstrzymał.
- Zmieniłaś chłopaka? – zapytał.
- Nie twoja sprawa.
- Zła odpowiedź. – powiedział a czerwone chmury rzuciły się na Tobiasa podrzucając jego ciało do góry i obracając je tam przez chwilę. Po pewnym czasie opadł na ziemię z łoskotem. Skrzywił się z bólu.
- Tak. – wysapała Eve – Zmieniłam chłopaka.
- Ten jest odważniejszy. – powiedział.
- Owszem. – przyznała. Zastanawiała się do czego zmierza.
- Kochasz go? – zapytał.
- Nie wiem… - powiedziała przerażona.
Ciało Tobiasa znów wyskoczyło do góry i obracało się w powietrzu, żeby po krótkim czasie wylądować bezwładnie na ziemi. Tobias jęknął z bólu, ale podniósł się na kolana.
- Czy to prawda, panie wykrywaczu kłamstw? – Caleb spojrzał na niego.
Tobias wzruszył ramionami. Eve spojrzała na niego zdziwiona. Caleb zaśmiał się.
- Nie wiedziałaś, że twój ukochany doskonale wie kiedy kłamiesz? Jest wykrywaczem kłamstw. Ma też moc oddziaływania na kobiety. Każda go pragnie. – powiedział Caleb.
Eve poczuła ukłucie w piersi. Czyżby na nią też działał jego urok? Czyżby po raz kolejny ktoś ją oszukał?
Tobias podniósł się i stanął wyprostowany.
- Nie słuchaj go. – powiedział – Mam takie dary, ale na ciebie nie działają. Jesteś odporna. Jesteś jedyną osobą, na którą nie działają. – wysapał. Uwierzyła mu.  Jak mogłaby mu nie uwierzyć? Nie okłamał jej nigdy, nie oszukał. Serce podpowiadało jej, że komu, jak komu, ale Tobiasowi może ufać zawsze i wszędzie. 
Tobias spojrzał na nią niepewnie. Skinęła głową, żeby wiedział, że mu ufa. Uśmiechnął się lekko i podszedł do Caleba.
- Nie potrzebuję tych darów. Oddam ci je. Tylko ją wypuść. – powiedział.
- Oddasz mi dar powodujący, że każda kobieta chętnie pójdzie ze mną do łóżka? – zapytał z niedowierzaniem.
- Tak.
- Żeby ją uwolnić?
- Tak. – odparł patrząc jej w oczy.
- Dlaczego? – zapytał Caleb.
- Bo nie mógłbym znieść myśli, że nie zrobiłem wszystkiego, żeby ją ocalić. – spojrzał jej w oczy takim wzrokiem, że prawie spłonęła.
Nie wiedziała co chciał jej powiedzieć, ale czuła, że poświęci dla niej wszystko. Nawet życie. Nie chciała, żeby to robił.
- Dobrze. – powiedział Caleb – Wypuszczę ją.
- Poczekaj. – wtrąciła się – Nie ruszam się nigdzie bez niego.
- „Co ty robisz? Uciekaj!” – usłyszała w myślach slaby głos Tobiasa.
- „Nie mogę…” – odpowiedziała mu.
- „Dlaczego?” – zapytał. Nadzieja w jego głosie zagrała na strunach jej duszy, poruszając ją do głębi. Niewiele brakowało, a powiedziałaby mu prawdę o tym, jak na nią działa jego dotyk, o tym jak pragnie każdego kolejnego gestu, każdego dotyku, każdego słowa szeptanego prosto do ucha, gorącym szeptem... Było tak blisko, ale jednak uznała, że za krótko go zna,  żeby odpowiedzieć na to pytanie. Nie była pewna swoich uczuć. Nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć. 
- Dlaczego myślisz, że wypuszczę was oboje? – zapytał Caleb.
- Bo nie jesteś taki zły jakbyś chciał być. – odparła – Czuję to.
Caleb zamyślił się i pocierał przez chwilę brodę.
- Okej. – powiedział – Za was dwoje chcę jego oddziaływania na kobiety i wykrywania kłamstw.
Eve spojrzała na Tobiasa. Był blady i słaby. Skinął głową, wiedząc, że najprawdopodobniej utrata dwóch mocy go zabije. Eve podeszła do niego i pomogła mu stanąć na nogi.
- Dasz radę? – zapytała.
Skinął głową, choć wiedział, że ma marne szanse. Spojrzała mu w oczy. Odwrócił wzrok. Wiedziała, że kłamie. Pierwszy raz skłamał. Wiedziała dlaczego, wiedziała, że chce ją zmusić do ucieczki, że chce kupić jej wolność, nawet za cenę własnego życia. Ściągnęła brwi i spojrzała na niego surowo.
- Nie wrócę tam bez ciebie. – szepnęła mu na ucho. – Zostanę, jeśli nie dasz rady.
Wzdrygnął się. Dokładnie wiedziała gdzie uderzyć, żeby zebrał całą siłę woli i postarał się przejść przez piekło jeszcze raz. Dla niej. Nic mu nie obiecywała. Nie potrzebował tego. Jej troska była wystarczająca. Czuł, że go potrzebuje. Czuł to w sercu. Nie mógł się podać. Wyprostował się i podszedł do Caleba.
- Bierz. – powiedział. Wstrząsnęły nim dreszcze. Twarz miał wykrzywioną z bólu, mocno zaciskał zęby, ale nie krzyczał. Na czole pojawiły mu się krople potu. Eve patrzyła przerażona, jak otaczają go czerwone chmury a jego ciałem wstrząsają konwulsje. Opadł na ziemię. Podbiegła do niego przykładając palce do szyi. Jego serce jeszcze biło. Nierówno, ale biło.
- Odeślij nas. – powiedziała do Caleba – Masz co chciałeś.
Uśmiechnął się i skinął głową.
- Nie tamten jest ci pisany. – powiedział i zniknął.
Czerwone chmury zabrały ich z powrotem do fabryki i tam zostawiły. Eve wylądowała na kolanach naprzeciwko Adama. Rzucił się na pomoc, ale gestem go odprawiła i wyprostowała się. Szukała wzrokiem Ryana, ale go nie znalazła.
Tobias powoli podnosił się z ziemi. Ledwo trzymał się na nogach.
- Dlaczego to zrobiłeś? – zapytała.
- Dla ciebie zrobiłbym wszystko. – odparł i oparł się ciężko na jej ramieniu. Zaprowadziła go na jego posłanie i pomogła mu się położyć.
- Dlaczego? – zapytała cicho, właściwie nie wiedząc na jaką odpowiedź liczy.
- Bo cię kocham. – powiedział i stracił przytomność.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!