Tobias uparcie wpatrywał się w Jeremy’ego kiedy ten
kartkował gorączkowo dziennik Damena. W końcu przestał i podniósł wzrok.
Speszyło go natarczywe spojrzenie Tobiasa.
- Pali się gdzieś? – zapytał zdezorientowany – Coś się
stało?
- Bardzo dużo się stało – odparł Tobias.- Od kiedy nie
wychodziłeś z biblioteki?
Jeremy wzruszył ramionami .
- Praktycznie od czasu, kiedy tu przybyliśmy. Adam na
bieżąco mnie informował co się dzieje.
Alice poruszyła się niespokojnie na wspomnienie partnera.
Jeremy spojrzał na nią podejrzliwie.
- Jeśli ona tu jest, to gdzie jest Adam? – zapytał.
Tobias wyjaśnił mu co się stało w ciągu ostatnich kilku dni.
Powiedział mu o odnalezieniu Kristen, o tym jak Darren ją tu przyprowadził i
niechcący wskazał ciemnym mocą najsłabszy punkt iluzji. W końcu powiedział jak
zauważyli, że iluzja pęka i popędzili zaalarmować Adama. Pominął fragment o
tym, że Alice była na niego wściekła, bo przeszkodził im w dość intymnej
chwili.
- I wtedy wszyscy razem wyszliśmy na dziedziniec, gdzie już
gęstniał tłum zaniepokojonych Zwierciadeł. – ciągnął – Wszyscy iluzjoniści
pracowali nad wzmocnieniem najsłabszego punktu, ale niestety siły ciemności
okazały się być potężniejsze.
Jeremy poruszył się niespokojnie na krześle.
- Co z Caroline? – zapytał na wszelki wypadek pokazując im
ją w myślach.
Alice jęknęła i zasłoniła usta twarzą. Nie poznała jej,
kiedy Marcus groził jej śmiercią.
- Wszystko z nią w porządku. – odparł Tobias – Można
powiedzieć, że Alice uratowała jej życie.
- Można powiedzieć? – Jeremy spojrzał na Alice – Jak to?
Alice westchnęła i opowiedziała mu co się działo dalej.
- Siły ciemności przedostały się na dziedziniec. W pierwszej
linii stał Tobias i na nim skupił się najpierw gniew Marcusa. Zabił go. –
spojrzała niepewnie na zakochanych.
Tobias objął Eve ramieniem i przyciągnął mocno do siebie.
Trzęsła się na samo wspomnienie tego, co się stało. Nawiedziły ją te same
uczucia. Alice poklepała ją przepraszająco po ramieniu.
- Musisz go strasznie kochać, jeśli duchy go wypuściły –
powiedział Jeremy.
Eve skinęła głową i ukryła twarz w zagłębieniu szyi Tobiasa.
Nie chciała po raz kolejny rozpamiętywać tego, co się stało.
- Wróćmy do tematu – powiedział Tobias – Marcus porwał
Darrena, Adama i Marka. Zażądał, żeby oddać mu Kristen.
Jeremy przytaknął.
- Kristen niedawno odeszła, żeby go poszukać. – powiedziała
Alice.
- I liczycie na to, że Marcus odda Adama i resztę? – zapytał
przekrzywiając głowę w bok – wątpię.
- Ja też – powiedział Tobias. – Dlatego musisz nam
powiedzieć co wiesz, żebyśmy mogli zacząć działać.
Jeremy skinął głową i obrócił dziennik Damena tak, żeby
Tobias mógł przeczytać to, co tam było napisane. Eve również przesuwała
wzrokiem po tekście.
- Nic z tego nie rozumiem – powiedział Tobias.
Jeremy uśmiechnął się.
- Musisz się nauczyć czytać między wierszami. Damen był
mistrzem w ukrywaniu podpowiedzi. – powiedział wskazując jedną linijek tekstu.
– Tu na przykład napisał, że „musi zobaczyć pierwsze wrota”.
Tobias wzruszył ramionami i pokręcił przecząco głową, dając
znak, ze nic mu to nie mówi.
- Do tego potrzebny mi był Adam – Jeremy uśmiechnął się. –
Tafla szkła została stworzona u niego w domu. Pierwsze wrota to drzwi do jego
pokoju.
- Ale co to znaczy, że musi zobaczyć pierwsze wrota? –
zapytała Alice.
Jeremy przekartkował zapiski i wskazał inny fragment tekstu.
- „Stworzyć po raz kolejny swoje pierwsze dzieło” –
przeczytała na głos Eve.
- Rozumiecie?
Pokręcili głowami. Jeremy westchnął.
- Jakie dzieła tworzy lustro? – zapytał patrząc na nich
wyczekująco.
- Odbicie – powiedziała cicho Eve.
- Bingo! – uśmiechnął się. – Lustro musi odbić pierwsze
wrota, jakie zobaczyło kiedykolwiek.
Tobias podrapał się w głowę.
- Mówiłeś, że gdzie są te drzwi? – zapytał.
- Tego nie wiem – wzruszył ramionami Jeremy – Adam twierdzi,
że nie ma ich u niego w domu. Mówił, ze zostały skradzione. Pamiętał, że gdzieś
je później widział, ale nie może sobie przypomnieć gdzie.
- Jakie to były drzwi? – zapytała Eve.
Jeremy wzruszył ramionami.
- Podejrzewam, że stare.
- Wiktoriańskie, rzeźbione drzwi – odezwał się Tobias – Nie
raz przez nie przechodziłem – uśmiechnął się. I też mi się wydaje, że gdzieś je
później widziałem.
Eve wstała i zaczęła chodzić w tę i z powrotem. Wiedziała
gdzie są te drzwi. Była tego prawie pewna. Opuściła zasłonę myśli i przywołała
jedno ze wspomnień z domu w Nowym Jorku. Moment, w którym Mark prowadził ją na
pierwszy trening. Dokładnie przyjrzała się wtedy drzwiom, które prowadziły do
krętej klatki schodowej.
- Gdzie to jest? – zapytał Tobias podchodząc do niej i
łapiąc ją za ramiona.
Uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na Alice.
- W nowym Jorku – powiedziała podbiegając do nich Alice. – W
mieszkaniu Evana.
- Czyli musimy tam pójść, tak? – zapytał Tobias.
Jeremy pokręcił głową.
- Ja swoje zrobiłem. Wiem jak zniszczyć lustro. Niestety nie
mam pojęcia gdzie je znaleźć. Tym mieli się zająć wieszcze, a oni wciąż nie
mają pojęcia co i jak. Nie wiem dlaczego nic nie widzą. Może siły ciemności
zasłaniają im przyszłość. – wzruszył ramionami. – Myślę, że dopóki nie
znajdziemy lustra, nie powinniśmy się stąd ruszać.
Tobias skinął głową. Wiedział, że opuszczenie zamku może być
niebezpieczne. Musieli w jakiś magiczny sposób zmotywować wieszczy do cięższej
pracy. Czuł, że czas im się kończy. Czuł, że duchy ciemności za często
ingerowały w ten świat. Bał się, żeby nie stały się jego częścią.
Chciał odejść, ale przypomniał sobie o jeszcze jednej
rzeczy. Podszedł do Jeremy’ego i położył mu rękę na ramieniu. Wpatrywał się w
niego czekając aż odwzajemni spojrzenie. Ich oczy spotkały się.
- Nikomu o tym nie mów – powiedział – Nie wiem komu możemy
ufać.
Jeremy skinął głową. Wiedział doskonale, że takie informacje
powinien zachować dla siebie.
- Czy ktoś oprócz nas wie o tym wszystkim? – zapytał z naciskiem
Tobias
- Tylko Adam.
– Przypomnij sobie, to ważne. Nikt nie będzie miał do ciebie
pretensji – powiedział patrząc mu uważnie w oczy.
Żałował, ze nie jest już wykrywaczem kłamstw. Bez tego czuł
się słaby, ale gdyby po raz kolejny miał podjąć decyzję o oddaniu mocy w zamian
za życie Eve, zrobiłby to bez wahania.
- Tylko Adam – powtórzył Jeremy patrząc mu prosto w
oczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!