Me

Me

środa, 27 lutego 2013

Odbicie 40 - Nauczyłeś mnie...

Eve obudziła się w ramionach Tobiasa. On wciąż jeszcze spał. Podniosła się na łokciu, żeby mu się przyjrzeć. Jego twarz była spokojna. Wyglądał młodziej, kiedy spał. Nigdy nie zapytała go w jakim wieku został uświadomiony, ale teraz wyglądał na maksymalnie dziewiętnaście lat. Od kiedy go poznała, wydawał jej się starszy. Wciąż był czymś zaniepokojony. Bał się o nią albo o siebie. Był w stanie wiecznego napięcia. We śnie wszystko ustąpiło. Uśmiechnęła się kiedy otwierał powoli oczy. Jego twarz rozjaśnił szeroki uśmiech, kiedy ją zobaczył.
Przyciągnął ją do siebie i pocałował mocno jednocześnie przesuwając palcem po wewnętrznej stronie jej przedramienia tak, jak to robił ubiegłej nocy. Zrobił jej się gorąco.
- Tobias – wychrypiała – Nie możemy.
Szybkim ruchem obrócił ją na plecy i znalazł się nad nią.
- Nie? – zapytał. – Nie możemy czy nie powinniśmy?
- Jedno i drugie – powiedziała zbierając całą swoją siłę woli o odpychając go lekko.
Pokręcił głową i musnął ustami jej obojczyk, a potem szyję. Wstał i poszedł się umyć. Eve leżała jeszcze przez chwilę czekając na dalsze pieszczoty, ale wiedziała, że one nie nadejdą. Pokręciła głową. Wiedziała, że to typowa strategia Tobiasa. Rozpalić i zostawić dokładnie wtedy, kiedy ona nie ma już żadnych hamulców. Wygrzebała się z łóżka i poszła za nim do łazienki. Wchodził właśnie pod prysznic. Podeszła do niego cicho i przytuliła się do jego pleców całując go lekko między łopatkami. Objęła go w pasie. Złapał ją za jedną rękę i przeciągnął tak, że stała twarzą do niego. Pocałował ją mocno i szybko odsunął od siebie na odległość ramienia.
- Nie możemy – wychrypiał – Masz rację.
Mruknęła z niezadowoleniem.
- Włączył ci się tryb odpowiedzialności? – zapytała.
Skinął głową, a po chwili uśmiechnął się zawadiacko.
- Ale to nie znaczy, że nie mogę cię całować. – musnął ustami jej szyję.
Stali pod prysznicem trochę dłużej niż to było konieczne. W końcu wyszli i poszli na dół, gdzie mieli się spotkać z pozostałymi.
Alice i Darren już na nich czekali.
- Jak się spało? – zapytał Tobias uśmiechając się znacząco do Darrena.
- Nie tak jak ci się wydaje – odparł doskonale wyczuwając o czym Tobias pomyślał – Ale dobrze, dziękuję.
Eve podeszła do Alice.
- Jak się trzymasz? – zapytała kładąc jej rękę na ramieniu.
- W porządku – powiedziała – Dzięki niemu. – wskazała głową Darrena – Gdyby nie on, nie przespałabym tej nocy.
Eve uśmiechnęła się szeroko widząc jak Darren i Alice ukradkiem wymieniają spojrzenia i przelotne dotknięcia.
- „Darren to fajny facet” – powiedziała w myślach do Alice.
- „Nawet nie wiesz jak bardzo” – przytaknęła Alice – „Żebyś ty widziała jego ciało…”
- „Ty ciągle o jednym ” – zażartowała Eve – „Ja mam swoje ciało”  - przytuliła się do Tobiasa.
Alice zaśmiała się serdecznie.
- Chyba czas się brać za robotę, co nie? – odezwał się z góry schodów Mark.
- Tak – Alice uśmiechnęła się ironicznie – Miło, że nas zaszczyciliście swoją obecnością – powiedziała.
- Od czego zaczynamy? – zapytał Darren.
Tobias rozejrzał się dookoła, jakby czegoś szukał, ale tylko westchnął i wzruszył ramionami.
- Nie wiem – powiedział – tu jest tyle śladów postali przestrzeni otwieranych w ciągu ostatniej doby, że nie wiem od czego zacząć.
- Jeremy miał dziewczynę – powiedziała Kristen – gdzie była ich sypialnia?
Tobias puścił się pędem po schodach wściekły na siebie, że nie wpadł na to wcześniej. Jeremy musiał wrócić po Caroline i na pewno teleportował się dalej razem z nią. Wpadł do jego pokoju. Zaraz za nim dobiegli pozostali.
- Alice? – spojrzał na nią pytająco
- Widzę tylko dwa – powiedziała. – Jeden prowadzi prawdopodobnie do niego domu, drugi w jakieś nieznane mi miejsce.
- Ja widzę to samo – przytaknął Tobias. – Jak myślicie? Który jest właściwy?
- To zależy – powiedział Mark – Zależy po której stronie jest tak naprawdę Jeremy.
Kristen przytaknęła na znak, że się z nim zgadza.
- To inaczej – powiedział Tobias – Który sprawdzamy najpierw?
- Ja bym poszedł w nieznane miejsce – powiedział Darren – Ale nie pytajcie dlaczego.
Tobias spojrzał na pozostałych, ale nikt nie kwapił się, żeby wyrazić swoją opinię, więc wzruszył ramionami i spojrzał na Alice.
- Tym razem ja biorę trójkę. Ty weź tylko Darrena – puścił do niego oko. – Jedziemy w nieznane – powiedział i otworzył portal przestrzeni obejmując Eve jedną ręką i podając drugą Markowi, do którego boku przytulała się Kristen. Weszli razem w ciemność. Po chwili pojawiły się charakterystyczne rozbłyski światła. Eve wiedziała, że są to mijane korytarze, z których każdy był w innym kolorze. Przytuliła się mocniej do Tobiasa. Wspomnienia z czasu, kiedy była uwięziona w przestrzeni były wciąż żywe.
- Co jest? – zapytał Tobias wyczuwając, że coś ją trapi.
Pokręciła głową. Nie chciała mu wypominać jego błędu. Wiedziała, że nie powinna.
- Eve – powiedział naglącym tonem – Nie zbywaj mnie. Widzę, że coś jest nie tak.
- Nie lubię teleportacji – powiedziała – Od czasu, kiedy spacerowałam po tych tunelach sama. Boję się. Nie chcę znowu przez to przechodzić.
Pocałował ją w czoło i przycisnął mocniej do siebie.
- Nie mam zamiaru cię tutaj zostawiać. – powiedział. – Poza tym, ze mną jesteś bezpieczna. Wtedy wlazłaś tu sama.
- Bo nie chciałeś mnie słuchać… - urwała.
Tobias westchnął.
- Wiem, przepraszam. Jestem o ciebie chorobliwie zazdrosny. – przełknął głośno ślinę – Staram się z tym walczyć. Chyba Darren w końcu mi wyjaśnił, ze nie ma siły, która mi cię odbierze.
- Jak? – zapytała cicho.
- Nie będziesz zachwycona – wymamrotał.
- Powiedz mi – poprosiła.
- Przeglądałem twoje wspomnienia, kiedy byłaś nieprzytomna ostatnio w Nowym Jorku. Opadła ci zasłona myśli i Darren namówił mnie, żeby zobaczył jak to wszystko wyglądało z twojej perspektywy... – westchnął – Przepraszam, nie powinienem…
Eve uśmiechnęła się szeroko.
- Jeśli tylko tego potrzebowałeś, żeby się przekonać, że naprawdę cię kocham i nigdy cię nie zostawię, to trzeba było poprosić – pocałowała go lekko.
Zaśmiał się.
- Uważałem, że na ciebie nie zasługuję – powiedział cicho. – może nadal tak uważam…
- Wiem…  - szepnęła przesuwając dłonią po jego plecach – I kompletnie nie rozumiem dlaczego tak sądzisz.
- Bo ty zmieniłaś całe moje życie. Z nic nie wartej, bezsensownej egzystencji przemieniłaś je w coś wspaniałego. Dałaś mi powód do życia. To ty sprawiasz, że chcę się obudzić każdego następnego dnia. – wyszeptał patrząc jej prosto w oczy z taką miłością, że mało nie zemdlała – A ja…
- A ty nauczyłeś mnie, że życie to nie tylko obowiązki. – przyłożyła usta do jego ramienia - Nauczyłeś mnie żyć naprawdę i cieszyć się tym, co mam. Pokazałeś mi jak śmiać się na całe gardło, jak cieszyć się chwilą i jak wykorzystywać to, co posiadam do spełniania własnych marzeń.  – powiedziała – Nauczyłeś mnie kochać życie.
Spojrzał na nią zdziwiony.
- Dzień, w którym zabrałeś mnie na tę plażę był przełomowym dniem w całym moim życiu. – wymruczała – Narodziłam się wtedy na nowo.
- Nie myślałem o tym w ten sposób… - odparł pocierając palcem brode, jakby się nad czymś zastanawiał.
Uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek.

- Kocham cię, Tobias – wyszeptała prosto do jego ucha kiedy wychodzili z portalu przestrzeni. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!