/3 miesiące później,
Zamek Tobiasa/
Eve obudziła się w ramionach Tobiasa po spędzonej z nim
namiętnej nocy. Nie mogła się nacieszyć jego bliskością. Co noc pragnęła go
mocniej i mocniej. Nie mogła się napatrzyć w jego granatowe oczy i uśmiech na
twarzy, który pojawiał się za każdym razem, kiedy jego wzrok spoczywał na niej.
Wstała z łóżka i poszła prosto pod prysznic nie czekając na niego.
Ciepła woda obmywała jej ciało. Tobias dołączył do niej po chwili, wciąż lekko
zaspany.
- Czy ty musisz tak wcześnie wstawać? – zapytał.
Przytuliła się do niego i pocałowała mocno.
- Kocham cię – powiedziała cicho przesuwając palcem po jego
kręgosłupie.
Jego wzrok się ożywił. Objął ją mocno i przyciągnął do
siebie.
- Wiem – odparł. – Ja ciebie też kocham.
Woda opływała ich złączone ciała, kiedy całowali się
namiętnie. Mimo kilku miesięcy spędzonych praktycznie non stop ze sobą, nie
mogli się sobą nacieszyć. Wciąż było im mało. Tobias odkrywał przed nią co raz
nowe tajemnice bliskości. Co wieczór zaskakiwał ją czymś nowym. Czekała na to
każdego dnia. Pragnęła jedynie zamknąć za sobą drzwi sypialni i zatopić się w
jego uścisku i pocałunkach, których nigdy nie miał dość.
Oderwała usta od jego warg i wtuliła się w niego mocno.
- Chciałabym wrócić kiedyś na tę plażę… - powiedziała.
- Kiedy tylko zechcesz – wymruczał jej do ucha. – Twoje
życzenie jest dla mnie rozkazem.
Zaśmiała się i zarzuciła mu ręce na szyję, kiedy powoli
wychodzili spod prysznica.
- Ale nie dzisiaj – powiedział – Wiesz, że musimy zgarnąć tę
dwójkę z Helsinek. Jak ich teraz nie opanujemy to rozniosą pół miasta. Dwoje
nieuświadomionych telekinetorów w centrum miasta to nic dobrego.
Uśmiechnęła się do niego i pocałowała go lekko.
- Wiem – powiedziała – Tryb odpowiedzialny.
Tobias zaśmiał się i podał jej ręcznik. Wyszli do sypialni i
ubrali się. Zeszli na dół. W jadalni czekali na nich Mark i Kristen, Darren i
Alice i dwoje nowouświadomionych Zwierciadeł, które wzięli pod swoje skrzydła.
Wiedzieli już, ze jest wśród nich medium dusz. Była nim drobna dziewczyna siedząca
obok Marka z wzrokiem wbitym w talerz. Bardzo nieśmiała i niepewna siebie. Miała
delikatną, słowiańską urodę. Alice ściągnęła ją z Czech. Dziewczyna dopiero
uczyła się angielskiego i na razie umiała się dogadać tylko z Eve, która
rozmawiała we wszystkich językach.
- Jak się spało, Lisa? – zapytała ją Eve.
- Dobrze – odparła. – Czy dzisiaj mamy lekcje? – zapytała.
Eve pokręciła przecząco głową.
- Nie – odparła – Idę z Tobiasem po dwoje nowych uczniów.
Lisa uśmiechnęła się niepewnie.
- Czy oni znają język? – zapytała. – Nie chcę być jedyną,
która nie potrafi się z wami dogadać… - powiedziała patrząc z zazdrością na
swojego towarzysza, który miał to szczęście, że urodził się w Anglii i bez
problemu dogadywał się z każdym w zamku.
- Nie wiem – wzruszyła ramionami Eve. – Dowiemy się za kilka
godzin.
Lisa przytaknęła i znowu zaczęła grzebać widelcem w talerzu.
Tobias położył rękę na kolanie Eve, a ona rozejrzała się po
ludziach siedzących przy stole. Darren kłócił się z Markiem o jakieś szczegóły
dotyczące uświadamiania nowych, których jeszcze nie było. Alice i Kristen
pogrążone były w rozmowie na temat najnowszych trendów w modzie. Uśmiechnęła
się do siebie. Przypomniały jej się słowa Ryana. Rozejrzała się. Tak, to była
teraz jej rodzina. Rozgadana, kochająca, czasami niezgodna i nieznośna. Czasami
ekstremalnie irytująca, jak Mark i Kristen, kiedy niemal rozbierali się na
oczach wszystkich. Czasami denerwująca jak Alice i Darren, który próbowali
przed wszystkimi, w tym przed sobą, udawać, że nic ich nie łączy. To byli jej
przyjaciele. Jej rodzina. Jedyna rodzina jaką miała i patrząc na nich
wiedziała, że nie chce innej. Westchnęła i spojrzał w górę, pewna, że jej brat
patrzy.
- „Miałeś rację” –
powiedziała w myślach – „Oni są moją
rodziną. Pierwszą jaką miałam zaraz po tobie.”
Poczuła ciepło w okolicach serca i wiedziała, że Ryan się z
nią zgadza.
Tobias wstał od stołu.
- Idziemy? – spojrzał na nią.
Skinęła głową i podała mu rękę. Spojrzał na nią podejrzliwie
i objął ją mocno.
- Nie chcę, żebyś się
zgubiła. – powiedział cicho, kiedy wchodzili do portalu.
Wyszli w centrum Helsinek, gdzie panował totalny chaos. Eve
rozejrzała się i zobaczyła młodego chłopaka, który przesuwała wzrokiem cały
budynek.
- Potężny – szepnęła do Tobiasa.
- Jak cholera! – odparł, był pod wrażeniem – On jest
nieuświadomiony i tak szaleje. Zaczynam się bać co będzie dalej.
Eve spojrzała na chłopaka i wyciągnęła rękę. Budynek
przestał się przesuwać. Jako iluzjonistka mogła powstrzymać każde działanie
telekinetora. Podeszła do niego powoli. Tobias stał z boku i obserwował, gotowy
wkroczyć w każdej chwili, jeśli Eve nie dawałaby rady.
Telekinetor miał bladoniebieskie oczy, które obecnie
podchodziły czerwienią. Eve wiedziała, że jest wściekły. Wiedziała, że musi na
niego nałożyć iluzję.
Nad horyzontem na ułamek sekundy błysnęła purpurowa łuna.
Chłopak uspokoił się i złapał wyciągniętą dłoń Eve.
- Pójdziesz z nami – powiedziała – Pomożemy ci.
Skinął głową.
Nad horyzontem na ułamek sekundy błysnęła purpurowa łuna.
Eve zakończyła iluzję. Wiedziała, że chłopak jej uwierzył. Spojrzała
na niego jeszcze raz, dla pewności ale jego twarz złagodniała. Uśmiechał się do
niej.
Rozejrzała się w poszukiwaniu drugiego telekinetora.
Tobias właśnie podchodził do młodej dziewczyny, która siłą
własnego umysłu utrzymywała w powietrzu ogromną ciężarówkę. Samochód wisiał tuż
nad głową Tobiasa. Serce Eve przyspieszyło na chwilę i ścisnęła mocniej dłoń
chłopaka. Wiedziała, że Tobias sobie poradzi, ale zawsze, kiedy wybierali się
poskramiać nieuświadomionych bała się, że coś może mu się stać, że
nieśmiertelność okaże się mitem.
Ciężarówka powoli opadała na ulicę, a dziewczyna patrzyła
zmieszana na Tobiasa. Po jej twarzy widać było, że nie wie co robi, kiedy
podawała mu rękę.
Eve uśmiechnęła się, kiedy Tobias wraz z dziewczyną dołączył
do niej i młodego chłopaka. Podali sobie ręce i razem wrócili do zamku.
Kiedy wychodzili z portalu wpadli na Alice i Darrena, którzy
całowali się na górze schodów.
- Nie możecie znaleźć jakiegoś innego miejsca? – zapytała
Eve – Najpierw Kristen i Mark, teraz wy. Całujcie się gdzie indziej, a nie przy
tradycyjnym wyjściu z portalu!
Alice zarumieniła się.
- Postanowiliście się ujawnić? – zapytał Tobias przenosząc
wzrok z niej na swojego przyjaciela.
- A co se będę żałował? – Darren puścił do niego oko, a
Alice skierowała jego twarz w swoją stronę.
- Nie rozpraszaj się – powiedziała i przycisnęła usta do
jego warg.
- Chyba jej tego brakowało – powiedział cicho Darren
obejmując ją mocno i całując w szyję.
- Pewnie, że mi brakowało. – wychrypiała Alice – Strasznie
dużo czasu zajęło ci zrozumienie, że cię kocham. – przyłożyła rękę do ust. – Powiedziałam to
na głos?
Eve roześmiała się i skinęła głową.
- Cholera! – zaklęła Alice. – Miało być bardziej romantycznie.
- Nie martw się – Darren wziął ją na ręce. – Ja ciebie też
kocham.
Alice wtuliła się w jego szyję, kiedy Darren puścił się
biegiem przez korytarz w kierunku ich wspólnej sypialni. Alice nie chciała już
spać w tym samym pokoju, który kiedyś dzieliła z Adamem. Twierdziła, że jest
tam za dużo wspomnień, przenieśli się więc do sypialni Darrena, dzięki czemu
codziennie mogli podziwiać wschody słońca.
Mark i Kristen pojawili się na dole.
- Co my tu mamy? – zapytała z zaciekawieniem Kristen
przyglądając się niewysokiemu blondynowi i szczupłej brunetce – nowym rekrutom
Eve i Tobiasa.
- Jak się nazywacie? – zapytał Mark. – Zastanówcie się, to
ostatnia szansa, żeby zmienić imię.
- Dolly – powiedziała donośnym głosem dziewczyna.
- Sky – powiedział chłopak patrząc się w punkt daleko w
korytarzu. Eve zauważyła, że wpatruje się w Lisę i uśmiechnęła się szeroko.
- Przyda jej się bratnia dusza – powiedziała mu na ucho. –
Znasz czeski?
Chłopak skinął głową.
- Znam każdy możliwy język. – powiedział prostując się z
dumą. – Pewnie nie macie nikogo takiego.
Eve uśmiechnęła się. Znała tę pewność siebie i wiedziała, że
Lisa nie będzie mu się długo opierała.
- Pewnie, że nie – skłamała – Jesteś wyjątkowy.
- Mark, oprowadzicie ich po zamku? – zapytał Tobias.
- Jasne – powiedziała Kristen i złapała nowicjuszy pod
ramiona – Pewnie chcielibyście wiedzieć co to właściwie robicie? – zapytała
prowadząc ich w głąb korytarza.
Eve podniosła wzrok. Granatowe oczy Tobiasa utkwione były w
jej twarzy. Nie mogła powstrzymać uśmiechu, który pojawiał się na jej twarzy. Tobias
przyciągnął ją do siebie i przyłożył usta do jej ucha.
- Gotowa na więcej? – zapytał cicho.
- Na więcej ciebie? Zawsze! – uśmiechnęła się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!