Me

Me

piątek, 15 lutego 2013

Odbicie 11 - Nie zniknąć

Eve wiedziała, że jest źle. Była półprzezroczysta. Nie powinna się znajdować w tym czasie, to nie była jej epoka, to nie było jej naturalne środowisko. Najprawdopodobniej to, że urodziła się sto lat później jej nie pomagało. Wiedziała, że musi wrócić jak najszybciej do Chicago. Nie miała tylko pomysłu jak to zrobić. Nie mogła pójść do Tobiasa, bo gdyby po raz kolejny zmusiła go do walki z Krisem, mogło go to kompletnie wykończyć. Nie mogła skorzystać z jego pomocy. Jedyną inną osobą, którą miała szansę spotkać w tym mieście był Mark.
Nie miała pojęcia dlaczego udała się na północ, ale skądś wiedziała, że powinna go tam szukać. Zapadający zmrok nie przerażał jej. Nie musiała spać. Postanowiła, że całą noc będzie szła, aż znajdzie Łuk Triumfalny. Nie miała pojęcia gdzie on jest, ale uparcie podążała w obranym kierunku. Wiedziała, że rano będzie mogła zapytać przechodniów o drogę. Wszak mówiła po francusku tak biegle, że mało kto był się w stanie zorientować, że nie jest  rodowitą Francuzką.
Zamknęła oczy idąc powoli przez ogromny park. Przypomniały jej się pierwsze chwile w Nowym Jorku, jak odprężało ją patrzenie na falujące korony drzew i na cienie rzucane przez liście i gałęzie. Otworzyła oczy, kiedy ktoś szarpnął ją za rękaw i wciągnął w krzaki. Przeraziła się i zaczęła krzyczeć. Nic nie widziała. Napastnik trzymał ją z tyłu za ręce. Musiał być Zwierciadłem, bo normalny człowiek nie łapałby półprzezroczystego ducha.
- Mam cię! – powiedział jej na ucho.
Znała ten głos. Już gdzieś kiedyś go słyszała.
Zawiązał jej chustkę dookoła ust, żeby nie mogła krzyczeć. Jedną ręką przyciskał w pasie do siebie, a drugą podnosił do góry jej suknię i przesuwał dłoń w kierunku majtek. Zamarła. Serce podskoczyło jej do gardła. Nie wiedziała co ma zrobić. Jego głos dźwięczał co chwila w jej uszach.
- Chodź do mnie. – powtarzał. – Będzie nam cudownie.
Napawał ją obrzydzeniem. Trzęsła się ze strachu. Nie próbowała już nawet krzyczeć. Zgięła się w pół i ugięła kolana, a potem szybko się wyprostowała. Uderzyła go tyłem głowy w nos. Krzyknął z bólu, a jego uścisk osłabł. Szarpnęła mocno. Była wolna. Zaczęła uciekać, nie oglądając się za siebie. Potknęła się i upadła. Dogonił ją i złapał ponownie. Znowu nie widziała jego twarzy.
- Zapłacisz mi za to – wysyczał jej do ucha.
Zadrżała, gdy zadarł jej suknię do góry i pociągnął za majtki. Uderzył ją w twarz. Mocno. Zamroczyło ją na chwilę. Potem usłyszała jak rozpina rozporek.
- Zaczynamy maleńka – powiedział. Przypomniała sobie gdzie już słyszała jego głos. To było we wspomnieniach Tobiasa.
- Kris? – wyszeptała. Odpowiedział jej głośny śmiech i mocne uderzenie łokciem w plecy.  Było jej wszystko jedno. Nagle zobaczyła coś dziwnego.
Purpurowa łuna przez chwilę oświetliła park.
Ale to nie była jej iluzja.  W cieniu drzewa zobaczyła bladego Tobiasa z tamtych czasów.
- Uciekaj! – krzyknął. – Długo nie dam rady.
Wstała i podeszła do niego. Pogłaskała go po szyi tam, gdzie powinien mieć tatuaż.
- Dlaczego to robisz? – zapytała.
- Bo dałaś mi nadzieję. – odparł – A teraz uciekaj i znajdź sposób, żeby wrócić do swojego czasu. Nie wyglądasz najlepiej.
Biegła ile sił w nogach. Nie patrząc za siebie. Wiedziała, że Tobiasowi nic nie będzie, bo przecież poznała go sto lat później. Była na siebie wściekła, że sama nie użyła iluzji. Jak mogła być tak głupia, żeby zapomnieć, że ma nadprzyrodzoną moc? Jak mogła się tak łatwo poddać? Dlaczego strach ją aż tak sparaliżował? Czy to wynikał z tego, że wiedziała do czego zdolny jest Kris? Czy bała się reakcji Tobiasa, jeśli się dowie, że Kris ją wykorzystał? Nie wiedziała. Nie umiała odpowiedzieć na to pytanie. Biegła przed siebie nie wiedząc gdzie właściwie się znajduje. Nagle zobaczyła przed sobą Łuk Triumfalny. Nie wiedziała dlaczego, ale wydawało jej się, że musi tam spotkać Marka. Zwolniła. Zamknęła na chwilę oczy, żeby odetchnąć. Zderzyła się z kimś. Podniosła wzrok.
- Mark? – nie wierzyła własnym oczom.
Patrzył na nią zdziwiony. Z początku nie rozumiała dlaczego. Po chwili załapała. Nie znał jej. Nie mógł jej znać. Nie wzięła tego pod uwagę w swoich planach. Musiała szybko wymyślić coś, żeby jej pomógł.
- Musisz mi pomóc. – powiedziała, gwałtownie połykając powietrze.
- Czekaj, my się znamy? – zapytał patrząc na nią podejrzliwie.
- Jeszcze nie – powiedziała szybko. – Ale poznamy się za sto lat.
Uśmiechnął się szeroko.
- I pewnie będziemy parą, co nie? – zapytał – Podobasz mi się.
Uśmiechnęła się widząc, że nie wszystkie jego odczucia były sfabrykowane przez siły nieczyste. Może, gdyby spotkali się w innych okolicznościach mieli by szansę zostać prawdziwą, kochającą się parą. Odrzuciła tę myśl. Wiedziała, że nigdy nie poczuje się przy nim tak jak przy Tobiasie, więc wszystko i tak byłoby jednym wielkim oszustwem.
- Nie będziemy parą jeśli mi nie pomożesz. – odparła.
Przez chwilę bacznie się jej przyglądał.
- Nie wyglądasz najlepiej. – powiedział – Co się dzieje?
- Podróże w czasie mi nie służą – odparła.
- Chodź – skinął na nią i wyciągnął z kieszeni klucze otwierając bramę. Poprowadził ją schodami na trzecie piętro kamienicy. Otworzyła drzwi. Wystrój tego mieszkania bardzo przypominał apartament Kristen w Chicago. Czyli to był jego naturalny styl. Nowoczesne meble w Nowym Jorku nie pasowały do niego. Tylko łoże wyglądało identycznie jak to tutaj. Rzeźbiona kość słoniowa. Wolała nie myśleć ile kosztowało.
Mark zdjął płaszcz i zaprosił ją gestem, żeby usiadła.
- Co mogę dla ciebie zrobić? – zapytał. Mówił poważnie. Chciał jej pomóc. Widziała to w jego oczach. Choć nie miał pojęcia kim jest, był gotów udzielić jej niezbędnego wsparcia. Cieszyła się.
- Musisz mnie przerzucić z powrotem do moich czasów.
- Słucham? – zaśmiał się, ale widząc jej minę natychmiast wyprostował się i poruszył niespokojnie nam miejscu. – Ty mówisz poważnie?
- Tak. – odparła.
- Słuchaj. Wiem od niedawna, że jestem Zwierciadłem i już nawet się uświadomiłem i nic mnie już chyba na tym świecie nie zdziwi, ale nie czegoś takiego nie umiem zrobić.
- Umiesz. – odparła spokojnie-  Jesteś władcą czasu.
Zaśmiał się.
- Kim? – zapytał – Nie powiesz mi chyba, że mogę sobie dowolnie poróżować w czasie… To by było super!
Spojrzała na niego karcąco. Mogła się spodziewać, że będzie jeszcze bardziej niedojrzały niż był w czasach kiedy go poznała. Przecież teraz rozmawiała ze sto lat młodszym Markiem. Lżejszym o serię doświadczeń, które na pewno jakoś na niego wpłynęły. Nie spodziewała się jednak, że nie odkrył jeszcze swojego daru. Była pewna, że przy niej odkrywał go ponownie. Wygrzebywał z zakamarków pamięci wiedzę którą już dawno miał. Był w tym za dobry i za szybko zaczęło mu się udawać, żeby to był pierwszy raz. Była pewna, że ciemne moce odebrały mu umiejętność władania czasem, bo była dla nich zbyt niebezpieczna.
- Mark, musisz to sobie uświadomić. – powiedziała z naciskiem kładąc mu ręce na ramionach i spoglądając w jego lazurowe oczy. – Musisz, bo inaczej zginę.
- Ale ja nie mam pojęcia jak to w ogóle powinno wyglądać.
-  To patrz – powiedziała, opuściła zasłonę myśli i przywołała wspomnienie, jak przenieśli się razem do dziewiętnastego wieku.
- Jezu, czemu ja miałem na sobie takie okropne ciuchy! – krzyknął.
- Mark! Skup się – powiedziała z naciskiem. – O ciuchy będziesz się martwił za sto lat. W moich czasach to co miałeś na sobie jest modne. Zawsze wiedziałeś jak się ubrać.
- Naprawdę? – zapytał. – Opowiedz mi więcej…
- Nie mogę – powiedziała. – Skup się. Pokażę ci to jeszcze raz.
Ponownie opuściła zasłonę i przywołała wspomnienie. Czuła się co raz słabsza. Wiedziała, że kończy jej się czas. Czuła zbliżające się trzęsienie.
- Mark! – krzyknęła na niego. – Musisz się pospieszyć. Nie mam dużo czasu.
- Ale ja nie potrafię – tłumaczył się.
- Musisz. – błagała.
- Dlaczego? – zapytał.
Podeszła do niego i pocałowała go mocno w usta. Znieruchomiał, ale po chwili oddał pocałunek.
- Dlatego! – wydyszała. – Z nią będzie ci jeszcze lepiej.
- Naprawdę? – zapytał ocierając ust wierzchem dłoni. – To może być jeszcze lepsze?
Eve czuła pierwsze wstrząsy.
- Mark! – krzyknęła
- Dobrze już, dobrze.
Błysk srebrzystego jak poświata księżyca światła rozświetlił mieszkanie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!