Tobias przez chwilę patrzył uważnie na Jeremy’ego, ale nie miał
powodu, żeby mu nie wierzyć.
- Czy jeszcze coś odkryłeś? – zapytał.
Jeremy zawahał się chwile, ale zaraz pokręcił przecząco
głową.
- Jestem zmęczony, wybaczcie – powiedział – Ciemno się robi,
poszedłbym do mojej Caroline… Dawno nie spędzaliśmy razem czasu.
Tobias uśmiechnął się szeroko i skinął na niego, żeby
poszedł. Odwrócił się powoli do Eve i położył dłonie na jej biodrach. Pochylił
się i pocałował ją delikatnie w szyję.
- Ja też bardzo chętnie spędziłbym czas z moją ukochaną –
wymruczał jej prosto do ucha.
Zrobiło jej się gorąco. Wspięła się na palce i zarzuciła mu
ręce na szyję przyciskając usta do tatuażu na jego szyi.
Alice odchrząknęła.
- Nie wszyscy mają tu parę, więc byłoby miło, gdybyście się
stąd zabrali.
Tobias wzruszył ramionami i wziął Eve na ręce, a ta
zachichotała głośno, obejmując go rękoma za szyję i wtulając nos w jego szyję.
- Nie ma problemu! – krzyknął do Alice i puścił się biegiem
po schodach.
Eve zdążyła jej tylko pomachać zanim zniknęli za załomem
ściany.
- Nie powinniśmy jej pomóc? – zapytała Tobiasa, kiedy
zwolnił na schodach.
Postawił ją na ziemi i spojrzał na nią karcąco.
- Nie – powiedział – A ty powinnaś w końcu przestać się
martwić o wszystkich poza mną.
- O ciebie nie muszę się martwić, bo ostatnio nie spuszczasz
mnie z oka. – uśmiechnęła się i zaczęła powoli wchodzić po schodach.
- Przeszkadza ci to? – zapytał niskim głosem podchodząc do
niej od tyłu i łapiąc ją delikatnie za biodra, kiedy tylko dotarła na górę
schodów.
Jego głos rozpalił ogień w jej ciele. Chciała się na niego
rzucić, ale wiedziała, że musi się powstrzymać. Wiedziała, że on lubi zabawę w
kotka i myszkę. Sama ją lubiła. Kochała słodkie tortury, kiedy kazał jej czekać
lub kiedy dotykał ją tylko przelotnie, jakby nie sprawiało mu to przyjemności.
Złapała go za ręce i zsunęła je ze swojego ciała.
- Co to ma znaczyć? – zapytał.
Odwróciła głowę i spojrzała na niego przez ramię uśmiechając się lekko po czym puściła się biegiem
wzdłuż korytarza. Dopadła drzwi do ich sypialni i pchnęła je. Obejrzała się za
siebie. Widziała, że wciąż stał na szczycie schodów. Powoli weszła do pokoju, a
Tobias ruszył za nią w pogoń. Zaśmiała się.
Zamknęła za sobą drzwi i zaczęła się gorączkowo rozglądać.
Otworzyła drzwi do garderoby i weszła do środka. Kiedy drzwi się za nią
zamknęły ogarnęły ją całkowite ciemności. Wcisnęła się w kąt chowając się za
stosem czarnych koszulek. Usłyszała, jak wbiega do sypialni. Wiedziała, że
szuka jej pod łóżkiem, potem w łazience.
- Jesteś w garderobie! – krzyknął.
Ledwie powstrzymała się, żeby nie krzyknąć z przejęcia.
Drzwi do otworzyły się powoli. W smudze światła z sypialni
stał Tobias. Zdążył już zdjąć koszulkę. Poczuła, że go pragnie, ale
powstrzymała się i nie wychodziła z ukrycia ciekawa co zrobi Tobias. Wszedł do
środka i zamknął za sobą drzwi. Przez chwilę myślała, że zapali światło, ale
nie zrobił tego.
- Więc postanowiłaś się przede mną schować, tak? – zapytał
zmysłowym głosem.
Znowu rozpalał ją nawet bez dotknięcia. Jak on to robił.
Usłyszała, że idzie w jej stronę. Stłumiła nerwowy chichot. Nic nie widziała.
Nie mogła się ruszyć. Coś ją sparaliżowało. Nie był to strach, tylko ciekawość.
Kroki się zbliżały, a po chwili ucichły. Słyszała bicie swojego serca i głośny,
przyspieszony oddech Tobiasa. Musiał być bardzo blisko. Wstrzymała oddech. Przez
chwilę miała wrażenie, że jej serce też stanęło w nerwowym oczekiwaniu. Poczuła
znajomy zapach wiatru i słońca. Gorący oddech przenosił się z jej obojczyka co
raz bliżej w kierunku ust. Nie mogła powstrzymać uśmiechu. Pocałował ją mocno.
Podciągnął jej koszulkę do góry i szybkim ruchem zdjął. Położył jej ręce a
biodrach i pociągnął lekko. Poczuła, że opada na ziemię. Wyciągnął rękę, żeby
nie uderzyła głową w podłogę. Przesunął palcem tuż nad linią jej paska.
Westchnęła cicho. Pocałunkami wyznaczył linię od jej obojczyka aż do
podbrzusza. Złapała go za ramiona. Poczuła jak jego usta rozciągają się w
uśmiechu przyciśnięte do jej skóry.
- Tobias… - wymruczała cicho.
Przesunął się do góry i wtulił twarz w jej szyję wciągając
mocno powietrze.
- Tak? – wychrypiał podnosząc się, żeby spojrzeć jej w oczy.
Objęła go w pasie i przesunęła palcami po jego kręgosłupie
obserwując jak lekko rozchyla usta i przymyka oczy poddając się jej
pieszczotom.
- Nie przestawaj... – wyszeptała.
Roześmiał się głośno i pogładził kciukiem jej policzek
pochylając się głębiej, aż w końcu ich usta się połączyły. Ogarnęło ją
nieprzeniknione uczucie szczęścia. Wiedziała, że nigdy już nie będzie chciała
spędzić nawet minuty bez niego. Przyciągnęła go mocniej do siebie rozkoszując
się bliskością, ciepłem i smakiem jego ust.
…….
Stała twarzą twarz z
Marcusem w mieszkaniu Evana.
- Dlaczego uważacie, że nie mogę go zabić? – zapytał.
Dopiero teraz zorientowała się, że trzyma za gardło Marka.
Kristen stała obok niego i łkała głośno.
- Nie zabijaj go! – krzyczała przez łzy - będę twoja!
- Nie! – wychrypiał Mark – Nie możesz, to będzie gorsze niż
śmierć…
- Jakież to romantyczne…
- mruknął Marcus.
Eve poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. Zrobiło jej się
cieplej. Spojrzała w bok i zobaczyła, że dłoń nie należy do Tobiasa.
- „Lustro tu jest”
– powiedział wprost do jej myśli Darren ściskając ją lekko za ramię.
- „Skąd wiesz?” –
zapytała.
- „Domyśliłem się w
końcu co może oznaczać tak ogromna koncentracja ciemnych mocy w jednym miejscu.
Ma je przy sobie. Zawsze.”
Eve rozejrzała się.
-„ Nie widzę” –
powiedziała
- „Może ciemne moce
sprawiają, ze jest niewidzialne” – wyszeptał Darren
Eve skinęła. Wiedziała, że siły ciemności pozwalają niemal
na wszystko. Nic nie wydawało się już nieprawdopodobne.
- „Jesteś pewien, że
lustro tu jest?” – zapytała spoglądając na niego.
Darren skinął głową
……….
- Eve – Tobias patrzył na nią zaniepokojony.
Położył ją na łóżku. Nie pamiętała kiedy wyniósł ja z
garderoby. Pogładził ją kciukiem po policzku. Wyglądał na zaniepokojonego.
Musiała wyglądać niezbyt dobrze.
- Eve, co się stało? – zapytał nerwowo – Martwię się o
ciebie…
Pokręciła głową próbując zebrać myśli.
- Zemdlałaś. – powiedział – Nie mów mi, że to nic.
Usiadł obok niej na łóżku i przyglądał jej się bacznie
delikatnie gładząc ją po twarzy. Wiedziała, że próbuje ją leczyć. Podniosła
rękę i złapała jego dłoń.
- Powiedz mi co się stało… - poprosił.
Uśmiechnęła się lekko.
- Miałam wizję. – powiedziała.
- Czekaj, jaką wizję? – pokręcił głową.
- Słaby z ciebie predyktor. – zaśmiała się.
Tobias ucieszył się,
że wraca jaj humor. Usiadł obok niej na łóżku i podniósł ją do pionu. Oparła
głowę na jego ramieniu.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodziło – powiedział – Wiem,
że jesteś wieszczką. CO widziałaś?
- Nie wiem… - wychrypiała. Nie miała ochoty o tym rozmawiać,
chciała wrócić do tego, co robili chwilę przez tym, jak nawiedziła ją wizja.
- Eve. Skup się! To ważne.
– powiedział ostrym tonem. Nie spodobało jej się to.
- Jestem zmęczona – powiedziała odsuwając się od niego. –
Zmęczona tym, że nie wiem czego ode mnie chcesz. Zmęczona tym, że raz próbujesz
mnie namówić do zabawy i zabraniasz mi ratować świat, a po chwili zachowujesz
się tak jak teraz. – Wstała i odsunęła się od niego – Nie rozumiem tego! Czego
ty właściwie chcesz?
Tobias westchnął.
- Eve, musisz się nauczyć rozróżniać kiedy poświęcenie nie
jest potrzebne, a kiedy jest niezbędne.
Pokręciła głową.
- Myślisz, że nie wolałbym wrócić za tamte drzwi i dokończyć
tego, co zaczęliśmy? – zapytał podchodząc do niej powoli.
- Nie wiem, Tobias. – warknęła. – Nie wiem czego chcesz, nie
potrafię cię rozgryźć.
Pochylił głowę i mocno wypuścił powietrze z płuc
przykładając palce do skroni. Po chwili opuścił ręce i spojrzał na nią. Była
wściekła. Podszedł do niej szybko i przyciągnął ją do siebie. Próbowała się
wyrwać, ale jej na to nie pozwolił. Czekał aż się uspokoi. W końcu przestała się
szamotać. Pocałował ją mocno.
- Ty jesteś jedynym, czego pragnę z całego serca –
powiedział cicho. – Ale muszę mieć pewność, że nikt nigdy mi ciebie nie
odbierze. – westchnął ciężko – Dlatego musisz
mi powiedzieć co widziałaś.
Objęła go w pasie i przytuliła policzek do jego piersi.
Słyszała bicie jego serca. Był to jednostajny, miarowy rytm. Wiedziała, że nie
kłamie. Po prostu włączył mu się tryb odpowiedzialności. Wiedziała, że ma
rację. Wspięła się na palce i pocałowała go lekko.
- Już w porządku? – zapytał z niepokojem.
Skinęła głową i przyciągnęła go do siebie. Pocałował ją
lekko.
- Eve… - wymruczał odsuwając się od niej – Powiedz mi co
widziałaś.
- Dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!