Me

Me

środa, 20 lutego 2013

Odbicie 22 - Kara

Eve szepnęła coś Tobiasowi na ucho. Pokręcił głową.
- Przeprosiłbym, że przeszkodziłem, ale… - uśmiechnął się złośliwie do Adama– ja się tylko odwdzięczam.
Alice rzuciła mu wściekłe spojrzenie i zeskoczyła z łóżka. Podeszła do niego i popchnęła go.
- Serio? – zapytała z naciskiem. – Musiałeś akurat teraz?!
-Tak – powiedziała spokojnie Eve, łapiąc Alice z ręce i prowadząc do okna.
Alice przez chwilę stała nie wiedząc co ma właściwie zobaczyć. Dopiero po pewnym czasie zauważyła, że iluzja ugina się.  Spojrzała na Adama, ale on właśnie wyciągał z szafy nową koszulę. Przeniosła wzrok na Tobiasa.
- O co chodzi? – zapytała.
Tobias pokręcił głową.
- Siły ciemności próbują się przebić – odezwał się głos za ich plecami. Darren niedbale opierał się o futrynę drzwi.
- Skąd wiesz? – zapytała Alice.
Tobias uśmiechnął się szeroko. Jak predyktor doskonale wiedział, że Darren dysponuje niezwykłym darem, który pozwala mu na wykrywanie działań sił ciemności.
- Zgadłem – odparł Darren uśmiechając się ironicznie w cieniu czapki.
Adam popatrzył na niego podejrzliwie, a Alice teleportowała się tak, że stała na czubkach butów Darrena. Jednym ruchem zdjęła mu czapkę i spojrzała w oczy. Nie był w stanie wytrzymać jej naglącego spojrzenia i odwrócił wzrok.
- Wiesz co cię odróżnia od Tobiasa? – zapytała
Pokręcił głową.
- On wie, kiedy kończy się czas na wygłupy. Teraz właśnie się skończył. – powiedziała łapiąc go za podbródek i zmuszając, żeby na nią spojrzał.
Darren podniósł wzrok i położył jej ręce na biodrach. Przyciągnął ją do siebie i pochylił się tak, że jego usta znalazły się przy jej uchu.
- Może i tak – szepnął tak, że tylko ona to usłyszała – Ale i tak na mnie lecisz.
Nie ruszała się. Nie wiedziała co ma zrobić. Adam podszedł do nich i złapał ją za ramiona odciągając ją od Darrena i szepcząc jej coś na ucho. Wzięła głęboki oddech i podniosła ręce do góry w obronnym geście.
- Alice ma rację Darren – powiedział spokojnie Adam obejmując ją w pasie i podając Darrenowi czapkę.
- Marcus i siły ciemności ścigały mnie w portalach przestrzeni, kiedy wracałem z Kristen i Markiem.  – powiedział naciągając daszek na twarz.
- Jak to? – zapytał nagle Tobias. – I nic mi nie powiedziałeś?
- Myślałem, ze ich zgubiłem – wzruszył ramionami.
- Ich się nie da zgubić. – wtrąciła się Alice.
- Teraz wiedzą gdzie jest najsłabszy punkt iluzji, gdzie jest wejście dla teleporterów. Usiłują się przez nie przebić – powiedział Adam.
Tobias pokiwał głową.
- Możemy coś zrobić, żeby ich powstrzymać? – zapytała Eve przysuwając się bliżej do Tobiasa i obejmując go w pasie, jakby się bała, że znów pójdzie gdzieś sam. 
- Tak – odparł Adam biorąc Alcie za rękę i ruszając w stronę drzwi – Musimy na bieżąco wzmacniać iluzję.
Ruszyli za nim. Na schodach puścili się biegiem i wypadli na dziedziniec, gdzie stał już niemały tłumek Zwierciadeł. Wszyscy wpatrywali się w niebo nad dziedzińcem, gdzie przez iluzję widać było już szalejącą poza nią burzę.
- Niedobrze – powiedział Tobias ocierając z policzka kroplę wody. – Pęka.
Tłum zwierciadeł zaczął szeptać gorączkowo. Niepokoili się tym, co się działo. Tobias podniósł ręce do góry i ze skupieniem na twarzy patrzył na powstającą dziurę. Eve przyglądała się przez chwilę.
- „Pomóż mi” – usłyszała w myślach jego szept. Słyszała, że jest zmęczony.
Otrząsnęła się z zamroczenia i też spojrzała w górę koncentrując wszystkie myśli na tym, żeby Marcus i siły nieczyste nie mogły przejść przez iluzję.
Adam podniósł rękę. Tłum zamilkł.  
- Potrzebujemy waszej pomocy. Niestety siły nieczyste znalazły słaby punkt iluzji, który zostawiliśmy dla teleporterów. – mówił opanowanym głosem – Proszę wszystkich iluzjonistów, którzy kiedykolwiek tworzyli iluzje maskujące o pomoc. Musimy wzmocnić słaby punkt tak, żeby nie byli w stanie się przebić.
- Wzmacniacze! – krzyknął ktoś z tłumu – szukajcie iluzjonistów i pomagajcie.
Zrobiło się zamieszanie, kiedy wzmacniacze zaczęli się przemieszczać w kierunku patrzących w górę towarzyszy. Eve poczuła , że ktoś jej dotyka. Odwróciła się na chwilę. Darren musiał być wzmacniaczem. Jedną rękę oparł na jej talii, drugą położył na ramieniu Tobiasa.
- Tobias nie potrzebuje pomocy – powiedziała Eve – Sam jest wzmacniaczem.
Darren uśmiechnął się i złapał Tobiasa za rękę kładąc ją na ramieniu Eve.
- Siebie nie może wzmacniać, ale może pomóc tobie. – powiedział cicho.
Zapadła cisza. Wszyscy bali się odezwać. Koło dwudziestu Zwierciadeł stało z napiętymi mięśniami i wlepiało wzrok w ciemną plamę na środku jasnego nieba nad zamkiem.  Dookoła nich stało często po kilkoro wzmacniaczy, którzy przekazywali im własną energię poprzez dotyk. Pozostali cofnęli się odrobinę i wpatrywali się z niepokojem w dziurę, która raz zdawała się powiększać, żeby za chwilę prawie zupełnie zniknąć.
- To koniec – jęknął Tobias opadając na kolana na chwilę przed tym, jak wszyscy usłyszeli głośny trzask, a niebo otworzyło się.
- Co się stało? – spytał zdenerwowany Mark, pomagając Tobiasowi wstać.
- Iluzja pękła. – odparł.
Eve rozejrzała się.
- Gdzie Kristen? – zapytała.
- Ukryłem ją w bezpiecznym miejscu. – powiedział Mark – Mam nadzieję, że bezpiecznym.
Nad nimi kłębiły się czerwone chmury, opadając powoli do ziemi. Tłum Zwierciadeł cofał się powoli. Wiedzieli, że to nie wróży nic dobrego. Tobias zagarnął Eve za siebie i odepchnął ją tak, żeby stała kilka kroków od niego. Wróciła. Chciała być przy nim. Nie mogła ryzykować, że ponownie go straci.
- „Odsuń się” – powiedział do niej w myślach.
- „Nie.” – odparła. – „Nie jeśli ty będziesz tu stał
Tobias westchnął i odwrócił się do niej na chwilę. Poczuła, że przesuwa się do tyłu, ale nic nie mogła z tym zrobić.
- „Co ty wyprawiasz?” – zapytała
- „Próbuję zapewnić ci bezpieczeństwo…” – odparł smutno
- „Ale jak… „- urwała
- „Nie tylko twój brat był telekinetorem” – powiedział uśmiechając się smutno.
Chciała się na niego rzucić. Powiedzieć mu, że ma natychmiast przestać, że ma jej pozwolić być przy sobie, że ona nie chce być bezpieczna, jeśli jego nie ma tuż obok. Łzy pociekły jej po policzkach, bo czuła co się święci, czuła, że może go znowu stracić i wiedziała, że tego nie przeżyje.
- Tobias – wyszeptała.
Odwrócił się od niej i spojrzał przed siebie. Chmury kłębiły się już na ziemi powoli formując się w ludzką postać. Nikt nie musiał patrzeć, żeby wiedzieć kto się za chwilę zmaterializuje.
- Witajcie – powiedział Marcus
Tłum Zwierciadeł cofnął się. Tylko pierwszy szereg składający się z Adama, Marka, Darrena i Tobiasa ani drgnął. Darren wciąż trzymał rękę na ramieniu Tobiasa. Drugą  podał Markowi. Byli gotowi do ataku.
- Nie spełniliście mojego żądania – głos Marcusa odbijał się echem od murów zamku. – Poniesiecie więc karę.
Eve poczuła jak łzy spływają jej po policzkach. Domyśliła się, że Marcus wymierzy sprawiedliwość na jednym ze stojących z przodu mężczyzn. Alice podeszła do niej i podała jej rękę. Spojrzały na siebie przerażone. Eve zauważyła, że Alice też płacze. Nigdy by jej o to nie podejrzewała.
- To jak? – zapytał Marcus – Który z was zginie jako pierwszy? – podszedł do chłopaków i kolejno kładł im rękę na ramieniu powtarzając. – Ty? A może ty?
Eve wzdrygnęła się, kiedy podszedł do Tobiasa. Zauważył to.
- Zależy ci na nim, co? – Marcus przecisnął się obok Tobiasa i podszedł do niej. Widziała jak szczęka jej ukochanego zaciska się z wściekłości.
- Tak – powiedziała.
- Widzę. – przesunął palcem po napisie na jej obojczyku.
- I pewnie dlatego twój głupi brat postanowił poświęcić swoje życie zamiast jego, co?
Eve skinęła głową.
- Więc powiem ci, że zrobił to na darmo. – odwrócił się szybko i wskazał ruchem ręki Tobiasa.
Czerwone chmury otoczyły go i podniosły jego ciało do góry. Zdążył tylko spojrzeć na nią.

- „Wybacz mi” – powiedział do jej myśli, kiedy jego ciało opadło z łoskotem na ziemię. Nie ruszał się. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podobało ci się? A może nie? Powiedz mi o tym!